Dziękczynienie za beatyfikację na Ursynowie. "Niech będą światłem, które oświetla życie"

Tomasz Gołąb Tomasz Gołąb

publikacja 26.09.2021 21:20

Kard. Kazimierz Nycz przewodniczył Mszy św. dziękczynnej za beatyfikację kard. Stefana Wyszyńskiego i matki Róży Czackiej.

Dziękczynienie za beatyfikację na Ursynowie. "Niech będą światłem, które oświetla życie" W uroczystość patrona Warszawy do ursynowskiego świątyni wprowadzono relikwie bł. kard. Stefana Wyszyńskiego. Jakub Skoneczny

W parafii bł. Władysława z Gielniowa obchodzono odpust patrona Warszawy oraz diecezjalne dziękczynienie za beatyfikację kard. Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej.

– Warszawa chce wracać do korzeni i uświadamiać sobie, że droga Prymasa Tysiąclecia to droga wiodąca ku Bogu poprzez człowieka – mówił ks. Jacek Kozub, witając głównego celebransa kard. Kazimierza Nycza, przedstawicieli seminarium duchownego i władz samorządowych, miasta i dzielnic, radnych, posłów i senatorów, a także małżonków obchodzących swoje jubileusze. Metropolita warszawski wprowadził też do ursynowskiej świątyni relikwie bł. kard. Wyszyńskiego.

– Im bardziej nasze miasto rośnie, pięknieje, tym większe też towarzyszą mu problemy. Stolica potrzebuje więc mocnego patrona. Tym patronem przez wieki był, jest i nadal będzie bł. Władysław z Gielniowa – mówił kard. Nycz, przypominając, że o pozwolenie na obranie takiego patrona poprosił w grudniu 1962 r. papieża Jana XXIII prymas Wyszyński. – Gdy w 1505 r. umierał bł. Władysław z Gielniowa, nasze miasto liczyło 5 tys. mieszkańców. Urodził się na Mazowszu w 1440 r. Studiował na odnowionej przez św. królową Jadwigę Akademii Krakowskiej. Wcześnie wstąpił do zakonu bernardynów i posłany do Warszawy zdobywał ją przez kulturę, którą wnosił całym swoim życiem i całym przepowiadaniem. Był pisarzem, poetą, twórcą pieśni religijnych, maryjnych i pasyjnych, ale zasłynął także jako wielki kaznodzieja, który porywał i prowadził do Jezusa Chrystusa. Był wielkim czcicielem Męki Chrystusowej.  Z jego życiem była też związana posługa kard. Stefana Wyszyńskiego, który często odprawiał Mszę św. w tym samym kościele św. Anny – mówił kardynał, przypominając, że 25 września 1953 r. wieczorem, po wygłoszeniu odpustowego kazania w uroczystość tego patrona, Prymas Tysiąclecia został internowany i aresztowany na trzy lata. – Idąc drogą Prymasa Wyszyńskiego wiemy, że granice kompromisu wyznacza system wartości, którego deptać nie wolno. W wychowaniu, w rodzinie i w szkole są granice, których przekroczyć nie wolno. Tego uczyli św. Jan Paweł II i bł. kard. Wyszyński – dodał.

Kard. Nycz wyjaśniał, że dziękować za beatyfikację nie oznacza tylko być wdzięcznym za piękną uroczystość sprzed dwóch tygodni, gdy Kościół ogłosił błogosławionymi kard. Wyszyńskiego i matkę Różę Czacką.

– To znaczy dziękować za osobę, której relikwie dziś wprowadziliśmy do tej świątyni, aby były znakiem przypominającym, że trzeba za jej wstawiennictwem zanosić prośby i błagania. Dziękować, oznacza także poznawać i podejmować codzienny trud naśladowania jej w drodze cnót, decyzji i świętości – dodał metropolita warszawski, podkreślając, że dla Prymasa Tysiąclecia najważniejsza była Polska, ale piękna i kochana była dla niego także Warszawa. Przypomniał, że idąc na ingres bł. kard. Wyszyński widział ją zburzoną i sam uczestniczył w jej odbudowywaniu. Był zatroskany o jej wymiar kulturalny, naukowy, duchowy. Zatroskany był przede wszystkim o człowieka, na którego w latach 60. i 70. podejmowano zamach antropologiczny. – Wiemy, że były to czasy, kiedy zapędzano człowieka do pracy nawet w niedzielę, organizując tzw. czyny społeczne. Pamiętam kazanie na Skałce w 1972 r., gdy się o nich upomniał. Uzasadniał, że należący do partii przecież też są ludźmi. On kochał człowieka aż do miłości nieprzyjaciół. Gdy w jego otoczeniu padały słowa nienawistne wobec prześladujących, upominał, podnosząc nawet głos – opisywał kard. Nycz.

Metropolita warszawski przywołał też postać bł. matki Róży Czackiej, która potrafiła przyjąć cierpienie utraty wzroku i zbudować wielkie dzieło pomocy niewidomym w Laskach. – Mamy więc trzech patronów, do których warto zanosić modlitwy. Patrona nie da się ustanowić dekretem. To musi wyrosnąć z oddolnej potrzeby. Ludzie muszą czuć wartość tego, co błogosławiony uczynił. Czuć, że coś mu zawdzięczają. W tej beatyfikacji sprzed dwóch tygodni uczestniczyło wiele osób, które wiele zawdzięczają nowym błogosławionym. Zróbmy wszystko, by bł. Stefan mógł wraz z bł. Władysławem i bł. matką Różą Czacką stać się patronem na nasze trudne czasy, nie tylko pandemii, ale także na współczesne problemy stolicy. By mógł być jasnym światłem, które oświetla drogi naszego życia – dodał.

Metropolita pobłogosławił również wizerunek bł. kard. Stefana Wyszyńskiego w jednej z bocznych kaplic ursynowskiego kościoła.