Proboszcz archikatedry: Coraz więcej osób odwiedza grób bł. Wyszyńskiego

aś /KAI

publikacja 13.01.2022 17:29

W styczniu minęły 4 miesiące od beatyfikacji prymasa Stefana Wyszyńskiego. Coraz więcej wiernych odwiedza kaplicę, gdzie znajduje się jego sarkofag, pojawiają się też grupy pielgrzymkowe.

Proboszcz archikatedry: Coraz więcej osób odwiedza grób bł. Wyszyńskiego Sarkofag prymasa Wyszyńskiego w archikatedrze warszawskiej. Tomasz Gołąb /Foto Gość

W każdy wtorek w świątyni sprawowana jest Msza św. w intencjach wiernych, a 28. dnia miesiąca odbywa się dziękczynienie za dar beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia.

- Kardynał Wyszyński był pasterzem, który opiekował się i troszczył o innych, traktowaliśmy go jak ojca, do którego przychodziło się po radę i potrzebną wiedzę. On udzielał nam wsparcia z ojcowską czułością - mówi Family News Service ks. prał. Bogdan Bartołd, proboszcz parafii archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie, gdzie spoczywają doczesne szczątki błogosławionego.

4 miesiące temu - 12 września 2021 r. - Kościół katolicki zyskał dwoje nowych błogosławionych - kard. Wyszyńskiego oraz matkę Elżbietę Czacką. Eucharystię koncelebrowało ponad 600 księży, 80 biskupów z Polski, m.in. przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki, prymas Polski abp Wojciech Polak oraz metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz. W Mszy św. beatyfikacyjnej wzięli udział  także biskupi z zagranicy, tysiące wiernych, przybyły również delegacje z różnych stron Polski i świata.

Jak wspomina ks. Bartołd, proboszcz parafii archikatedralnej, kard. Wyszyński był dla ludzi autorytetem. Warto wspomnieć, że duchowny należy do ostatniego rocznika alumnów Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie, który był przyjęty przez Prymasa Tysiąclecia. - Kardynał Wyszyński był dla nas uosobieniem ojca, w nim ujawniały się dwie postawy: jedna z nich pełna była majestatu oraz dostojeństwa, druga zaś - ojcowskiej miłości i troski - mówi w rozmowie z Family News Service ks. Bartołd.

W parafii archikatedralnej św. Jana Chrzciciela znajduje się kaplica z doczesnymi szczątkami Prymasa Tysiąclecia. Nad sarkofagiem widnieje płyta ukazująca historię jego życia, od seminarium, po walkę w oddziałach powstańczych i wreszcie spotkanie z Karolem Wojtyłą podczas ingresu papieskiego. Stoi też świecznik, gdzie ludzie zapalają świece, będące symbolem ich modlitwy i obecności. - Pojawienie się świec to była inicjatywa wiernych, którzy nawiedzali grób kard. Wyszyńskiego, i to jeszcze przed jego beatyfikacją. Są one widocznym znakiem tego, że w tym miejscu jest obecny ktoś, na kogo zawsze możemy liczyć. Jestem już 14. rok proboszczem w archikatedrze i nie zdarzyło się, aby przy świeczniku nie było żadnej zapalonej świecy - opowiada ks. Bartołd.

Proboszcz katedralnej parafii zwraca uwagę, że owoce beatyfikacji już są ogromne. - Są ludzie, którzy po wielu latach przystępują do sakramentu pokuty i tłumaczą, że dzięki przeżyciu beatyfikacji zdecydowali się na pojednanie z Bogiem, mówią o problemach rodzinnych, małżeńskich, które zaczęły się rozwiązywać dzięki wstawiennictwu bł. kard. Wyszyńskiego. Świadectwa wskazują, że jego kult jest nadal żywy - mówi ks. Bartołd.

Kapłan zapewnia, że już od września w archikatedrze będą odprawiane Msze św. o dar kanonizacji Prymasa Tysiąclecia. - Jestem przekonany, że bł. kard. Wyszyński może być patronem czasów współczesnych, ale i każdego z nas. Pan Bóg daje nam świadka wiary, abyśmy za jego przykładem z nadzieją patrzyli w przyszłość. Prymas żył w trudnych czasach komunizmu i wielkiego zniewolenia, kiedy ludzie wierzący nie mieli prawa głosu, byli szykanowani, a on wskazywał kierunek, był kimś, na kogo można było liczyć. W dzisiejszym świecie, gdzie panują niepewność, cierpienie, pandemia, potrzeba nam takiego wstawiennictwa. Mając takiego orędownika, możemy się za jego przyczyną modlić i wierzyć w to, że to on będzie się za nami wstawiał do Boga - podkreśla ks. prał. Bartołd.