Mniszki modlą się za nas. Bądźmy hojni!

Joanna Jureczko-Wilk Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 12.02.2022 13:57

Też martwią je wyższe rachunki za prąd i drożyzna. Niektóre prowadzą kosztowne remonty zabytkowych klasztorów. Ostatecznie zawsze budżet się dopina. Dzięki Bogu i ludziom.

W Radoniach dominikańskie mniszki modlą się, ale też pracują w kuchni, ogrodzie i przy szyciu habitów. W Radoniach dominikańskie mniszki modlą się, ale też pracują w kuchni, ogrodzie i przy szyciu habitów.
radonie.mniszki.dominikanie.pl

W Dniu Życia Konsekrowanego, 2 lutego w kościołach zbierano ofiary na zakony klauzurowe. Czyli na siostry (z 86 klasztorów) i braci (już tylko kamedułów, mieszkających w dwóch klasztorach) żyjących za klauzurą, nie wychodzący poza własny klasztor. Ich powołaniem jest nieustanne życie w bożej obecności i modlitwa: za Kościół, Polskę, za grzeszników i w intencjach, które każdy może im polecić.

Ale naszej pomocy potrzebują nie tylko w tym jednym dniu w roku.

- Kiedy przeglądałam rachunki i wpływy za poprzedni rok, to się wzruszyłam. Bóg dawał nam to, co w danej chwili było potrzebne – przyznaje karmelitanka s. Agnieszka Maria od Eucharystii, ekonom klasztoru przy ul. Wolskiej w Warszawie. A potrzeb było i jest co niemiara, bo od 2020 r. trzynaście mniszek prowadzi generalny remont zabytkowej zachodniej oficyny kosztujący ponad milion złotych. Prace mają zakończyć się przed Wielkanocą.

- Były chwile trudne, kiedy bałyśmy się, że z powodu opóźnień, stracimy dotację Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków na wykonanie elewacji. Ale Bóg zsyłał nam wielu ofiarodawców.  Przed Bożym Narodzeniem pomogli nam księża, którzy w swoich parafiach organizowali zbiórki. Jeden z pracowników zgodził się odroczyć zapłatę. Mogłyśmy też liczyć na pożyczki z innych klasztorów. Wszystkim jesteśmy naprawdę bardzo wdzięczne i dziękujemy za pomoc – mówi karmelitanka, której wspólnota codziennie modli się za darczyńców, a w ich intencji co miesiąc w zakonnej kaplicy odprawiana jest Msza św.

To nie pierwszy duży remont prowadzony przez wolskie mniszki. Po wojnie zamieszkały w zniszczonym XIX-wiecznym Pałacyku Biernackich, zbudowanym jako letnia rezydencja, więc w większości nie podpiwniczonym.

Siostry odbudowały go, jak potrafiły i z materiałów, które wtedy były dostępne. Ale po 70 latach z remontami nie można było już długo zwlekać. Są to przedsięwzięcia bardzo kosztowne, bo przeprowadzane zgodnie z zaleceniami konserwatora zabytków.

Nawet w czasach nieremontowych ponad 80 proc. kosztów utrzymania karmelitanek pochodzi z datków dobrodziejów. Bez nich nie udałoby się udźwignąć chociażby olbrzymich kosztów ogrzewania klasztoru, które tylko w ubiegłym roku wzrosły o 10 tys. zł.

Siostry utrzymują się z emerytur starszych mniszek, szycia szkaplerzy, wyrobu różańców i figurek, które można kupić w uruchomionym w ubiegłym roku sklepie internetowym.

Od kilkunastu lat z remontami liczącego ponad 330 lat klasztoru i kościoła zmagają się też benedyktynki sakramentki mieszkające przy Rynku Nowego Miasta. „Każda darowizna, mała i wielka, jest dla nas błogosławieństwem” – piszą, prosząc o wsparcie remontów i modernizacji opłatkarni.

To właśnie wypiekanie komunikantów jest głównym źródłem dochodu mniszek, ale oczywiście niewystarczającym na bieżące potrzeby, nie mówiąc już o wielomilonowych remontach, jakie są zmuszone prowadzić.

Za nimi jest już m.in. umocnienie murów oporowych i ogrodowych skarpy, na której położony jest klasztor, wymiana stolarki okiennej, pokrywy dachu, elewacji i termomodrnizacja.

W ubiegłym roku naprawy kopuły i latarni kościoła oraz założenie instalacji przeciwwilgociowej w ścianach piwnic były możliwe dzięki wsparciu instytucji państwowych, samorządowych oraz działaczki polonijnej i blisko 700 innych darczyńców. To, że od lat udaje się pozyskać tak duże pieniądze, jest widocznym znakiem działania Opatrzności Bożej.

Nie tylko w czasie wielkich remontowych wydatków, zakony klauzurowe potrzebują naszego finansowego wsparcia.

- Utrzymujemy się głównie z ofiar wpłacanych okazyjnie, albo stale, co miesiąc. Dla nas cenna jest nawet najmniejsza kwota – przyznaje s. Jacka Poprawska, przełożona klasztoru kontemplacyjnej gałęzi sióstr dominikanek w Radoniach koło Grodziska Mazowieckiego.

To najmłodszy klasztor kontemplacyjny w archidiecezji warszawskiej – jego budowa zakończyła się dopiero w 2005 r. Dwanaście sióstr nie wyżyłoby z dwóch emerytur, z szycia habitów i dobrowolnych ofiar za wynajem 3 pokoi dla gości, szukających poza Warszawą wyciszenia i wspólnej modlitwy. Tak, jak inne mniszki, także w sferze finansowej ufnie zdają się na opiekę Boga, który przysyła im szczodrych ludzi.

Mamy tym siostrom za co dziękować, bo każdego dnia zanoszą Bogu nas i nasze prośby. Oprócz karmelitanek, benedyktynek sakramentek i dominikanek codziennie do takiej modlitwy w archidiecezji warszawskiej klękają również klaryski kapucynki w Brwinowie, siostry wizytki przy Krakowskim Przedmieściu, a w diecezji warszawsko-praskiej – karmelitanki bose z klasztoru w Osinach.