Dlaczego chodzisz na Mszę św.?

Joanna Jureczko-Wilk Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 26.02.2022 21:16

O drodze chleba i chrześcijaństwie polegającym tylko na "chodzeniu do kościoła" mówili uczestnicy spotkania "Duchowość dla Warszawy".

Eucharystia nas przemienia po to, żebyśmy potem umieli przemieniać rzeczywistość zgodnie z wolą Bożą - podkreślali uczestnicy spotkania Eucharystia nas przemienia po to, żebyśmy potem umieli przemieniać rzeczywistość zgodnie z wolą Bożą - podkreślali uczestnicy spotkania
Mirosław Wiśniewski /AKW

Podczas kolejnego spotkania "Duchowość dla Warszawy" dwaj rzeszowscy liturgiści – ks. dr Sławomir Jeziorski oraz ks. dr Tomasz Bać mówili o tym, dlaczego chodzimy na Mszę św., jak ją przeżywamy i co z niej wynosimy. Wykłady odbyły się 24 lutego w Narodowym Instytucie Kultury i Dziedzictwa Wsi.

Jak zaznaczył ks. dr Sławomir Jeziorski, nie można podać instrukcji dobrego przeżywania Eucharystii, tak jak nie można sformułować prostej recepty na przyjaźni czy miłości. Kluczem do coraz głębszego jej przeżywania, odkrywania jest spojrzenie na nią jako na relację - osobistą z Bogiem, ale też z całą wspólnotą Kościoła. I obecność, bo nie można jej przecież poznać teoretycznie.

Żeby zrozumieć czym jest Eucharystia, liturgista podkreślił, że tak samo ważne są słowa wypowiedziane przez Jezusa podczas ostatniej wieczerzy, jak Jego gesty.

Te ostatnie odpowiadają poszczególnym częściom Mszy św. Jezus wziął chleb (przygotowanie darów), błogosławił (modlitwa eucharystyczna), łamał (przygotowanie do Komunii) i rozdawał (Komunia).

Ksiądz  Sławomir Jeziorski przypomniał naukę św. Augustyna, który zwracając się do nowo ochrzczonych, pięknie pokazał tajemnicę chleba złożonego na ołtarzu. Święty Augustyn nauczał, że każdy chrześcijanin jest ziarnem zasadzonym na polu. Wzrastającym, dojrzewającym, wydającym plon, a później „wymłóconym”, czyli oczyszczonym przez Słowo Boże. Potem zaś poprzez egzorcyzmy i posty, ziarna zostają zmielone na mąkę, poprzez wodę chrztu stają się ciastem, jednością. Wreszcie ogień Ducha Świętego czyni z nich chleb. „Czy nie wiecie, że wy jesteście chlebem złożonym na ołtarzu?” – pytał Augustyn.

- Słowa aktu pokuty na początku Mszy św. są okazją do tego, żeby zobaczyć, jakim jesteśmy chlebem, zobaczyć w sobie grzech, kruchość, poznać prawdę tego chleba, który chcemy złożyć na ołtarzu. Co jest naszym chlebem powszednim, kiedy przychodzimy na liturgię, z czym przychodzimy, jacy przychodzimy? Może pojawia się na nim jakaś pleśń, może jest nieświeży, może jesteśmy przeorani przez życie i mamy go dość? Musimy zadać sobie pytanie: jakim darem jesteśmy na ołtarzu? - podkreślał prelegent.

I zaznaczał, że Jezusowi nie przeszkadzają nasze braki. - Twoje życie, twój chleb, który kapłan składa na ołtarzu - może dzisiaj czerstwy, może niesmaczny - Jezus przyjmuje jako swoje ciało i składa go w ofierze Bogu Ojcu. On chce z tego życia uczynić chleb zbawienia - zaznaczał.  

W wieczerniku Jezus łamał chleb i rozdawał go uczniom. Jak wyjaśnił prelegent ten gest ma przypominać o gościnności, hojności Boga, ale jest też w nim zawarta symbolika życia Jezusa.

- Jezus pozwolił, żeby Jego życie zostało złamane na krzyżu, by ocalić człowieka - mówił ks. S. Jeziorski.

Następująca po tym znaku Komunia, jest osobistym spotkaniem Boga i człowieka.  

- Kiedy mówimy „amen” przed przyjęciem Ciała Pańskiego, musimy mieć w pamięci całą drogę chleba, o której mówiłem. Złożyliśmy na ołtarzu swoją kruchość, kompleksy, trudne relacje i sytuacje, a Jezus pobłogosławił to swoja miłością i mówi w komunii: spożyj to, przyjmij. To co nas niszczy, smuci, dzięki miłości Ojca może stać się dla nas chlebem życia - mówił kapłan dodając, że właśnie takiej paschalnej wiary uczy nas Eucharystia.

Drugi z prelegentów - ks. Tomasz Bać zaznaczył, że owoce przeżywania Eucharystii można zawrzeć w trzech słowach: Komunia, misja i życie. Pierwsze oznacza jedność, wspólnotę, więzy.

- Często myślimy w ten sposób: przychodzę na Mszę św., słucham Słowa Bożego, wierzę, że w czasie konsekracji i przeistoczenia Jezus staje się obecny wśród nas pod postaciami chleba i wina, a następnie przyjmuję Go w Komunii świętej. Wypełniłem to, co należało i mogę wrócić do domu. Przyjęcie ciała Chrystusa ma nas doprowadzić do komunii, a więc jedności z braćmi i siostrami w Kościele, w Jego mistycznym ciele. Oznacza to przyjęcia ciała Chrystusa, by stać się Jego ciałem. I to jest właściwy cel naszego uczestnictwa w Eucharystii - podkreślił ks. T. Bać.

Jak zaznaczył, słysząc na zakończenie Eucharystii posłanie: "Idźcie w pokoju Chrystusa", dostajemy czytelny nakaz, żebyśmy wracali do naszego życia, pracy, rodzin. Przemienieni i zdolni przemieniać rzeczywistość. Bo nie możemy ograniczyć naszego chrześcijaństwa tylko do „chodzenia do Kościoła”. Ono ma wpływać na nasze wybory, decyzje, postępowanie, na całe nasze  życie.

- Jeżeli liturgia nie będzie punktem odniesienia do tego, co my – chrześcijanie robimy, to trudno się dziwić, że jesteśmy tak bardzo nieskuteczni, nieprzekonywujący, letni, chaotycznie, pełni lęku, zagubienia, że brak w nas zapału, jest za to dużo agresji, że nasze świadectwo nie ma mocy i że wiele spraw kończy się tylko na dobrych chęciach - wyjaśniał kapłan.

Kolejne spotkanie z cyklu "Duchowość dla Warszawy" odbędzie się 17 marca.