Ona podaje dłoń

Agata Ślusarczyk Agata Ślusarczyk

publikacja 27.04.2022 14:00

W warszawskiej wspólnocie Wojowników Maryi formuje się ponad 200 mężczyzn. W całej Polsce i za jej granicami ponad 7 tys.

Ona podaje dłoń Wojownicy Maryi coraz częściej widoczni są w stołecznych parafiach i na ulicach miasta Materiały Wojowników Maryi

Historie wielu z nich nadają się na film z happyendem. Tak jak opowieść pana Krzysztofa Cieślara, który zanim stał się Wojownikiem Maryi, przez 33 lata był… protestantem.

Jak sami mówi, jego nawrócenie zaczęło się przypadkiem od znalezionego w sieci nagrania ze świadectwem założyciela i opiekuna duchowego Wojowników Maryi, ks. Dominika Chmielewskiego SDB zatytułowanego "Od mistrza sztuk walki do kapłana”. - Zaciekawiło mnie to, gdyż sam także ćwiczę karate. Historia wydała mi się mocno irracjonalna - wspomina początki swojego nawrócenia Krzysztof Cieślar.

Podczas półtoragodzinnego świadectwa ks. Chmielewski opowiadał o pasji do karate, wschodnich medytacjach i spotkaniu z Maryją w Medjugorie, które całkowicie odmieniło jego życie.- Nie słyszałem nigdy o objawieniach Matki Bożej. Nie wiem, co się ze mną stało, ale kiedy usłyszałem o miłości Maryi, zacząłem płakać. Za wszelką cenę chciałem poznać tego księdza i przekonać się, czy mówi prawdę - wspomina Krzysztof Cieślar.

Tydzień później przejechał ponad 400 kilometrów, by uczestniczyć w jednym z ogólnopolskich, otwartych spotkań Wojowników Maryi w Lądzie. - Zobaczyłem kościół wypełniony po brzegi modlącymi się mężczyznami. Postanowiłem z nimi modlić się na Różańcu, choć nigdy tego nie robiłem. Z każdym Zdrowaś Mario robiło mi się coraz cieplej i cieplej na sercu. Nie wiedziałem dlaczego. Przestraszyłem się, że mam zawał…  - wspomina. - Kiedy ksiądz Dominik Chmielewski wziął gitarę i zaczął śpiewać "Cały jestem Twój Maryjo”, zrozumiałem, że to Jej miłość rozlewa się w moim sercu. Rozpłakałem się. Chciałem, żeby to doświadczenie trwało całą wieczność - dodaje.

Po powrocie do domu pan Krzysztof codziennie starał modlić się na różańcu. - O nic nie prosiłem. Po prostu się modliłem. Po tygodniu zauważyłem, że ustępują lęki, z którymi w tym czasie się zmagałem. Mogłem w końcu normalnie spać. Nawet nie wiedziałem, że można prosić Maryję o uwolnienie, Ona sama wyprosiła dla mnie tę łaskę - przyznaje. - Na spotkaniach Wojowników Maryi zacząłem coraz bardziej poznawać, kim jest Matka Boża. Ponieważ jestem ratownikiem medycznym, wytłumaczyłem sobie to tak: każdy człowiek może sam pójść do lekarza, ale może także opowiedzieć o swojej chorobie specjaliście, który przedstawi ją we właściwych słowach lekarzowi. Tak też robi Maryja - przedstawia w sposób doskonały nasze prośby Jezusowi - dodaje.

Po ośmiu miesiącach od pamiętnego spotkania w Lądzie pan Krzysztof, jak sam mówi: "wrócił do źródła”, czyli przyjął wiarę katolicką i wziął sakramentalny ślub. Dziś wraz z żoną prowadzą sklep internetowy Ave Maria z własnoręcznie wykonanymi różańcami m.in. dla Wojowników Maryi.  

W założonej w 2015 r. przez salezjanina ks. Dominika Chmielewskiego wspólnocie obecnie formuje się ponad 7 tys. mężczyzn w Polsce i poza jej granicami. - To największa i najbardziej dynamicznie rozwijająca się wspólnota męska w Kościele - zauważa Andrzej Grabowski, odpowiedzialny za koordynację Wojowników Maryi także za region warszawski. - Wojownicy Maryi spotykają się w 70 miastach w Polsce m.in. Łodzi, Poznaniu, Rzeszowie, Białymstoku, Krakowie i Warszawie. Nasze grupy obecne są także w 11 państwach m.in. w . Wielkiej Brytanii, Irlandii, Austrii, Danii, Szwecji, Niemczech, Francji i USA. Kolejne planowane są w Afryce i Australii - dodaje.

Więcej o wspólnocie Wojownicy Maryi można przeczytać w najnowszym Gościu Niedzielnym w numerze 17.