Ustami i stopami. Wystawa obrazów niezwykłych

Tomasz Gołąb Tomasz Gołąb

publikacja 05.09.2023 21:25

Gdy Agnieszka Sapińska bierze się za malowanie, wszystko inne odchodzi w niepamięć: ból kręgosłupa, mimowolne i nieskoordynowane ruchy oraz porażenie mózgowe, z którymi się boryka od urodzenia. Bierze w usta pędzelek i wyczarowuje na płótnie maki, róże i magnolie.

Ustami i stopami. Wystawa obrazów niezwykłych Wystawę obrazów artystów malujących ustami i nogami można oglądać do 15 września. Tomasz Gołąb /Foto Gość

W Polsce jest ich około trzydziestki. Każde ma za sobą niełatwą historię, ale odkryło w sobie pasję, którą potrafi przezwyciężyć największe niedogodności życia. Gdy patrzy się na ich twórczość, nie można uwierzyć, że ich dzieła powstały bez pomocy rąk.

- Gdy wczoraj wieszałam obrazy, klienci kawiarni cmokali z zachwytu i pytali o autorów. Gdy powiedziałam, że stworzyli je artyści malujący ustami i nogami, zaniemówili – mówi Ewa Jagiełło, prowadząca Klubokawiarnię Międzypokoleniową.

Przy ul. Anielewicza 3/5 otwarto wystawę 30 obrazów artystów z całej Polski, zrzeszonych w ogólnoświatowym związku VDMFK oraz przy polskim wydawnictwie AMUN. Wydawnictwo rozprowadza reprodukcje ich dzieł w postaci druków artystycznych, kartek z życzeniami i kalendarzy, organizuje ekspozycje i plenery, na których szkolą się w różnych techikach. Na całym świecie takich artystów jest 750 w 72 krajach. Polski AMUN obchodzi właśnie 30-lecie.

Stanisław Kmiecik urodził się w 1971 r., bez rąk. Zaczął malować przy pomocy stóp i ust w wieku pięciu lat. Nieprzeciętnie utalentowany sięga po technikę olejną, pastele, akwarele, akryl, temperę i ołówek. Podczas wernisażu usiadł obok 11-letniego Stasia Salacha z Falent koło Raszyna i 13-letniej Martyny, mieszkającej niedaleko Nowego Sącza, w Kąclowej. Rozłożyli na podłodze kilkadziesiąt akrylowych markerów, kredek i suchych pasteli. W ciągu pół godziny wyczarowali na czarnych kartonach górskie pejzaże. Palcami stóp precyzyjnie sięgali po konkretne kolory, zdejmowali skuwki i staranną, ale odważną kreską powołali do życia zatopione w chmurach zielone pagórki.

To Stanisław Krecik, związany z AMUN-em od 34 lat zachwycił małego Stasia spod Raszyna swoim talentem. Zaczął malować pod jego wpływem, choć nie jest to jego jedyna pasja. Chłopak marzy by zostać dziennikarzem sportowym. Pyta o liczbę wersów, które powinien mieć artykuł do gazety, ale sam trenuje też parataekwondo oraz piłkę nożną. Właśnie przeczytał biografię redaktora Christiana Falka z niemieckiego Sport Bilda, bo chciałby mieć taką wiedzę, jak on.

Staś zaraził malowaniem Martynę. Od trzeciego roku życia łapie między palce stopy kredki i pastele, odwzorowując pejzaż Sądecczyzny, który codziennie widzi ze swoich okien.

- Urodziłam się bez rąk, więc dla mnie to łatwe. Pewnie dla kogoś z rękami albo dla osób po wypadkach na początku jest to trudniejsze, ale ja się przyzwyczaiłam. Uwielbiam kolorami upiększać ten świat – mówi uśmiechnięta 13-latka. Niedawno namalował portret babci, Barbary.

Gdy Grzegorz Gawryszewski był bliski załamania, to właśnie ona kazała mu się wziąć w garść i malować. Choć dzieli ich 47 lat, on nazywa ją aniołem, podobnie jak pewną bezhabitową franciszkankę od cierpiących, s. Barbarę, dzięki której pozbierał się w trakcie pobytu w Szpitalu Grochowskim. Zanim je poznał, najczęściej myślał tylko o śmierci.

Miał 17 lat, gdy złamał kręgosłup szyjny. Był świetnie zapowiadającym się sportowcem, uprawiał kajakarstwo i łyżwiarstwo szybkie. Trenował kolarstwo w Warszawskim Towarzystwie Cyklistów, dopóki nie zderzył się z autobusem. W jednej chwili marzenia prysły jak mydlana bańka, a on na stałe został przykuty do inwalidzkiego wózka. Radość życia odzyskał dzięki przyjaciołom z AMUN. Mieszka na osiedlu Las na granicy Wawra. Uwielbia malować pejzaże. Rok temu w parafii Karola Boromeusza wystąpił podczas pikniku. Po raz pierwszy namalował cały obraz.

Z kolei Agnieszka Sapińska z Mąkolic k. Głowna wyspecjalizowała się z kolei w kwiatach. Jej olejne prace pokazywane były już w wielu miejscach.

- Kocham kwiaty, bo są jak ludzie: każdy inny. Mają różne kształty i fascynujące kolory. Malowanie wyciąga z każdego dna, męczarni, chorób. Zapominam o bólu kręgosłupa i amoku dnia codziennego. Tracę głowę dla rzeczywistości, jakbym wchodziła w płótno jedynie ze swoimi radościami – opowiada. Maluje od 26 lat. Swoje smutki i złości wylewa na parkiecie, uwielbia dyskoteki i wycieczki. 13 września jedzie z mężem do Włoch.

W wernisażu wystawy wziął udział także Walery Siejtbatałow, repatriant z Kazachstanu, który stał się osobą niepełnosprawną w wyniku niefortunnego skoku do wody.

- Lekarze nie rokowali mi szansy na powrót do pełni zdrowia i sprawności fizycznej. Aby uciec myślami od swego kalectwa i ewentualnej depresji, zacząłem uczyć się języka polskiego i niemieckiego. Eksperymentowałem biorąc pióro do ust i zapisując wyrazy i zdania. Potem próbowałem rysować, a następnie malować, wzorując się na bogato ilustrowanej biblii dla dzieci. Rysowałem obrazy Chrystusa i sceny biblijne, potem witraże i portrety bliskich.

Nigdy wcześniej nie uczył się malować, ale krytycy szybko docenili  umiejętność wiernego odtwarzania szczegółów i mistrzostwo w oddawaniu światłocieni. Sięgnął po farby olejne. Pierwszym obrazem w tej technice była ikona Matki Bożej Włodzimierskie, nazywana Ikoną Czułości. Jedną z jego prac kupiła sama Brigitte Bardot.

Wystawę prac artystów malujących ustami i nogami można oglądać codziennie w dni powszednie do 15 września, w godzinach 10-20.