Bibliotekarka lwie serce

Agnieszka Kurek- -Zajączkowska

|

Gość Warszawski 42/2023

publikacja 19.10.2023 00:00

Drobniutka i uśmiechnięta. Kochała Boga, Polskę i harcerstwo. Biblioteki były jej pasją. Czytelni Naukowej nr 1 w Warszawie nadano imię Janiny Englert.

Hanna Budzisz pielęgnuje pamięć po babci. Hanna Budzisz pielęgnuje pamięć po babci.
Agnieszka Kurek-Zajączkowska /Foto Gość

Miejsce nie jest przypadkowe, bo to właśnie Janina Englert 89 lat temu założyła pierwszą w stolicy dzielnicową czytelnię naukową, a to, co wprowadziła w systemie pracy bibliotek, mimo upływu lat, nadal się sprawdza.

– Ludzie odradzali jej Pragę: że niby nikt tu nie będzie czytał. Wymyśliła więc lekcje biblioteczne dla dzieci. Organizowała też spotkania z ciekawymi ludźmi, czym przyciągała tłumy. W bibliotekach wprowadziła wolny dostęp do książek, co też krytykowano, że będą kradzieże i niszczenie księgozbioru. A dziś nikt sobie nawet nie wyobraża, by nie można było swobodnie podejść do regału z książkami. Pracę w bibliotece traktowała jako misję społeczną i sposób na przekazywanie dziedzictwa narodowego – mówiła na uroczystości 11 października Hanna Budzisz, wnuczka Janiny Englert.

W pracy

Wychowała się na Wołyniu w rodzinie z tradycjami patriotycznymi przekazywanymi z pokolenia na pokolenie. Jej brat Adam był zaufanym człowiekiem Józefa Piłsudskiego. Studiowała historię i polonistykę. Pracę rozpoczęła w 1928 r. w Bibliotece Publicznej m. st. Warszawy na Starym Mieście. W 1934 r. została kierowniczką pierwszej dzielnicowej Czytelni Naukowej na Pradze, wówczas zwanej I Filią Praską.

W czasie II wojny światowej prowadziła w swoim mieszkaniu przy ul. Floriańskiej 12 konspiracyjny punkt pomocy Armii Krajowej. Sama została żołnierzem AK, wybrała pseudonim Klima, po babci Klementynie, która ją wychowywała. Kiedy dowiedziała się, że Niemcy będą niszczyć i rabować wybrany księgozbiór, zorganizowała pozorowane włamanie do czytelni. Przydały się jej kontakty z ludźmi z Pragi, którzy ją znali i cenili. W piwnicach ukryli książki z XVIII oraz XIX wieku, łącznie prawie 2 tysiące woluminów. Kiedy w 1942 r. Niemcy zamykali biblioteki, Janina Englert nadal konspiracyjnie wypożyczała egzemplarze.

– Dotyczyło to tylko osób zaufanych. Nikt z Pragi jej nie zdradził. Pomagał jej dozorca. Mieli umówiony sygnał na wypadek, gdyby zbliżał się Niemiec. Za takie działania mogła trafić do Oświęcimia – tłumaczyła Hanna Budzisz.

Kiedy wybuchło powstanie, przeniosła się do czytelni, by ratować księgozbiór przed grabieżą przez wojska radzieckie.

– Była malutka i chudziutka, ale miała charyzmę. Nikt się nie ośmielił nic wynieść z czytelni. Jej brat Jacek mawiał, że znał wielu walecznych ludzi, ale Janina była najdzielniejsza ze wszystkich, bo miała serce lwa – wspominała H. Budzisz.

W bibliotece, na kierowniczych stanowiskach, pracowała także po wojnie, aż do 1968 r. kiedy w wieku 65 lat przeszła na emeryturę. Do 1980 r. jako wolontariuszka pomagała w swojej ukochanej czytelni naukowej, którą w 1974 r. przeniesiono na ul. św. Wincentego 85.

We wspomnieniach współpracowników zapisała się jako osoba pogodna i pracowita.

– Nas, swój personel biblioteczny, zapraszała na obiady do domu. Starała się, by choć w małym pomieszczeniu otworzyć kolejną bibliotekę. Dużo czytała, także prasę. Interesowały ją prądy w literaturze i organizacji pracy. Bibliotekę kochała. Jeździła do Anglii do brata i stamtąd przywoziła różne nowinki. Zaproponowała mi prowadzenie biblioteki z wolnym dostępem – mówiła na przygotowanym na uroczystość nagraniu 103-letnia Marta Janik, przyjaciółka Janiny Englert.

W życiu

Janina Englert przyciągała do siebie ludzi. Jej kuzyn, aktor Jan Englert, w liście na uroczystość napisał, że pamięta ją jako osobę pełną ciepła i zrozumienia dla ludzkich słabości, zawsze uśmiechniętą. Jej mieszkanie, w kamienicy z drewnianymi, skrzypiącymi schodami, jest nadal pełne książek, pluszowych misiów, fotografii Jana Pawła II i obrazów Maryi i Jezusa.

– Setne urodziny babci obchodziliśmy przez tydzień, bo tak dużo osób ją odwiedzało. Jednego dnia przez nasze mieszkanie przewinęło się 150 osób. List z życzeniami napisał też Lech Kaczyński – wspominała wnuczka.

Była bardzo religijna. Kiedy w 1955 r. Czytelnia Naukowa nr 1 otrzymała nowy lokal przy ul. Brechta 15, uroczyste otwarcie poprzedzone zostało poświęceniem go w tajemnicy, rano, w obecności pracowników i przyjaciół przez zaprzyjaźnionego księdza.

– Babcia wierzyła i modliła się. Należała do pierwszej w Warszawie Odnowy w Duchu Świętym Maranatha przy kościele św. Marcina. Zmarła w 2007 r. w wieku prawie 104 lat i pod koniec, kiedy już nie mogła chodzić do kościoła, Msze św. odprawiane były u nas w domu – wspominała H. Budzisz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.