Pójdźmy wszyscy do stajenki

Tomasz Gołąb

|

Gość Warszawski 51/2023

publikacja 21.12.2023 00:00

Żeby pokłonić się Jezusowi przy ul. Miodowej, trzeba zejść jak do Groty Betlejemskiej. Właśnie mija 75 lat od uruchomienia szopki u kapucynów.

Kapucyni zapraszają do podziemi przy ul. Miodowej nieprzerwanie od 75 lat. Kapucyni zapraszają do podziemi przy ul. Miodowej nieprzerwanie od 75 lat.
Tomasz Gołąb /Foto Gość

Wszystko napędza jeden silnik elektryczny. Może nawet ten sam, którego do poruszenia postaci użyli tuż po wojnie dwaj bracia kapucyni: Pius Janowski i Konrad Wyczawski. Ruchomą szopkę w obecnej formie urządzili w krypcie kościoła kapucyńskiego w 1948 r.

Kościół kapucynów był pierwszym w Warszawie, jaki odbudowano po wojnie. Jego poświęcenie miało miejsce 8 września 1946 r. Wtedy zrodziła się też myśl zbudowania ruchomej szopki. Przez pierwsze dwa lata znajdowała się ona w kaplicy Brühlów, a jej silnik umieszczono na zewnątrz kościoła. Zrobiła ona prawdziwą furorę wśród mieszkańców stolicy, z jednej strony jako pewna oryginalna nowość, a z drugiej – jako pogodny znak nadziei na przyszłość, umieszczony pośród otaczającego ją morza ruin.

Tu trzeba  się skłonić

Brat Konrad troszczył się o bieżące naprawy szopki przez 40 lat, aż do swej śmierci w 1987 r. Później przez długie lata troskliwym i oddanym jej opiekunem był pan Władysław Dzierzgowski. Ze względu na czas powstania, w szopce nie ma żadnej elektroniki, a całość opiera się na złożonym systemie pasów, kół i przekładni. Dziś zajmuje się nim brat Andrzej Romanowski. Od czasu uruchomienia szopka działa nieprzerwanie każdego roku w okresie Bożego Narodzenia.

Wejście do podziemi kościoła ufundowanego przez Jana III Sobieskiego wymaga uważnego pokonania kilkudziesięciu schodów, ale by dostać się na zaplecze szopki, trzeba już mocno się skłonić. Razem z Kacprem, Melchiorem i Baltazarem, którzy już są gotowi, by kolejny raz wyruszyć do betlejemskiej, warszawskiej stajenki.

Miejsca tu niewiele. Konstrukcja z dębowego, grubo ciosanego drewna dźwiga dekorację, którą odnowili pracownicy Teatru Lalki i Aktora w Łomży. Szczególnie wiele pracy włożyli scenografowie Ewa i Przemysław Karwowscy. Oryginalną wersję plastyczną pierwszej szopki zaprojektowała i wykonała świątobliwa siostra Rafaela Gąsiorowska ze Zgromadzenia Córek Maryi Niepokalanej. Później szata graficzna była jeszcze wielokrotnie modyfikowana i uzupełniana. Co roku przybywało też postaci w korowodzie świętych, którzy kroczą, a właściwie suną na specjalnych czterokołowych wózkach. Widać, że mechanizm wymyślony po wojnie ciągle się sprawdza. Zmienia się odrobinę komentarz, który towarzyszy orszakowi postaci zdążających do stajenki betlejemskiej. Jego treść pisali wybitni autorzy – bp Józef Zawitkowski, Wanda Chotomska. Autorką ponad 20 kolejnych komentarzy była siostra Lucyna Michalik ze Zgromadzenia Sług Jezusa. Odczytywały je czasem dzieci, a czasem profesjonalni aktorzy, np. Piotr Michalski. Oprawę audio przygotowywali znani radiowcy, jak choćby Jan Zagozda.

Błogosławieni Ulmowie

Całość pokazu zajmuje około pięciu minut. W tym roku wśród figur świętych pojawi się także bł. rodzina Ulmów: miłosiernych samarytan z Markowej, beatyfikowanych 10 września tego roku. Józef i Wiktoria oraz ich siedmioro dzieci staną pośród innych świętych i postaci znanych z historii Polski i Kościoła: bł. Jerzego Popiełuszki, bł. Stefana Wyszyńskiego, św. Matki Teresy z Kalkuty, św. Jana Pawła II, Mieszka I, Jana III Sobieskiego, Stefana Starzyńskiego czy Józefa Piłsudskiego. Z oddali towarzyszą im aniołowie, a w tle mijają panoramę warszawskiego Starego Miasta z Zamkiem Królewskim i kolumną Zygmunta. W stanie wojennym figurę Matki Bożej ubrano w żałobną szatę przepasaną biało-czerwoną szarfą, co nie spodobało się SB. Ale tłumy odwiedzały szopkę nie tylko w latach 80. Każdego roku chce ją zobaczyć ok. 60 tys. osób! Często przychodzą rodzice z dziećmi i dziadkowie z wnuczętami, wspominając, że sami widzieli ją po wiele razy w dzieciństwie. Najmłodsi mogą godzinami patrzeć na elementy makiety, jeżdżące pociągi, a nawet żywe rybki, które br. Andrzej wpuścił do akwarium w połowie grudnia.

– W szopce i nowym komentarzu znajdą się oczywiście nawiązania do 800. rocznicy wystawienia przez św. Franciszka z Asyżu pierwszej żywej szopki. W grocie w Greccio we Włoszech 24 grudnia 1223 r. w żłobku wyłożonym sianem złożono drewnianą rzeźbę Jezusa. W Świętą Rodzinę wcielili się mieszkańcy miasteczka. Przy żłobku stanęły też żywe zwierzęta – wół i osioł. Franciszek przygotował szopkę, aby ciekawie przybliżyć ludziom historię zbawienia – opowiada br. Jarosław, furtian i ekonom klasztoru przy Miodowej.

„Noc stała się widna jak dzień, rozkoszna dla ludzi i zwierząt. Przybyły rzesze ludzi, ciesząc się w nowy sposób z nowej tajemnicy. Głosy rozchodziły się po lesie, a skały odpowiadały echem na radosne okrzyki. Bracia śpieszyli, oddając Panu należne chwalby, a cała noc rozbrzmiewała okrzykami wesela. Święty Boży stał przed żłóbkiem, pełen westchnień, przejęty czcią i ogarnięty przedziwną radością” – usłyszymy w komentarzu przy kapucyńskiej szopce, która w tym roku będzie miała hasło „800 lat Greccio, św. Franciszek: Opowiem wam historię Bożego Narodzenia”.

Przy wejściu będzie można nabyć pamiątki religijne i książki, a także wszystko, co potrzebne, by samemu wykonać w domu bożonarodzeniową szopkę. Ta ruchoma, przy ul. Miodowej, będzie czynna do 17 stycznia, w dni powszednie od 12.00 do 18.30, a w soboty, niedziele i święta w godz. 11–20.

Tradycja warszawska

Pierwszą szopkę w Warszawie organizowali ponoć bernardyni, kolejna gałąź franciszkanów. W dzisiejszym kościele akademickim św. Anny, ale też u franciszkanów przy ul. Senatorskiej postacie w scenach związanych z narodzinami Jezusa swój rozkwit przeżywały za czasów Augusta III. Podobno w 1736 roku bp Teodor Czartoryski zakazał wystawiania szopek w kościołach z powodu zbyt rozrywkowego i świeckiego charakteru. Doprowadziło to do wyjścia szopek poza mury kościołów. Popularnością cieszyła się wśród warszawiaków szopka w domu państwa Zawadzkich na Pradze, którzy zgromadzili w niej blisko tysiąc figurek.

Dziś spacer szlakiem szopek to nieodłączny element tradycji wielu warszawskich rodzin. Po raz 10. organizuje go na przykład Lokalna Organizacja Turystyczna „Skarbiec Mazowiecki” we współpracy z Biurem Edukacji m.st. Warszawy.

– Tym razem zaczniemy od kościoła kapucynów, a następnie odwiedzimy świątynie Krakowskiego Przedmieścia. To będzie wyprawa pełna niespodzianek, ponieważ obchodzimy 800. rocznicę powstania pierwszej szopki, 550. rocznicę urodzin Mikołaja Kopernika i 10-lecie naszych świątecznych spacerów-konkursów – zapowiada Ilona Spirydowicz ze „Skarbca Mazowieckiego”.

Chodźmy na spacer

Dyplomowani przewodnicy warszawscy poprowadzą chętnych w niezwykłe przestrzenie, w których spotkać można nie tylko Świętą Rodzinę, ale również dawnych mieszkańców stolicy, znane postacie historyczne, naukowców i muzyków. Będzie można poznać tajemnice ukryte za murami klasztorów, a także niewidoczne na pierwszy rzut oka osobliwości.

– Na świąteczne spacery zapraszamy rodziny z dziećmi i osoby zainteresowane ciekawym spędzeniem czasu w dniach 27, 28 i 29 grudnia. Każdy spacer rozpoczyna się przy Księgarni na Miodowej (ul. Miodowa 17/19). Można wybrać dogodną godzinę, gdyż w każdy z podanych dni wyruszają dwie grupy: o godz. 13 i 14. Spacery są bezpłatne, a po ich zakończeniu chętni mogą wziąć udział w konkursie z bardzo atrakcyjnymi nagrodami. Zapisy możliwe są drogą mailową na adres: lotskarbiecmazowiecki@gmail.com lub 15 minut przed spacerem w Księgarni na Miodowej – zachęca Ilona Spirydowicz.

W katedrze i u św. Anny

Na szlaku bożonarodzeniowych spacerów nie zabraknie z pewnością katedry św. Jana Chrzciciela, w której projektem szopki od pięciu lat zajmuje się ks. Maciej Jaszczołt.

– W tym roku głównym motywem będzie długi, wysoki na trzy metry mur. To symbol wszelkich podziałów i barier, które buduje sobie ludzkość od setek lat: między narodami, między Polakami, między siostrą i bratem. Ale w tym murze Bóg uczynił wyłom. Prawdziwy pokój przynosi nam Chrystus i chcemy pokazać, że bardzo go potrzebujemy. Dlatego na murze pojawi się też napis: „On jest naszym pokojem”. Nie będzie wokół ani Maryi, ani Józefa czy pastuszków. Nic, tylko Jezus w figurze poświęconej w Grocie Narodzenia z Betlejem – wyjaśnia ks. Maciej Jaszczołt.

300 metrów dalej, w kościele św. Anny, gdzie wraz z posługą bernardynów rodziła się tradycja warszawskich szopek, zobaczymy z kolei… światło rozpraszające noc.

– W kaplicy Matki Bożej Loretańskiej będzie panował niemal całkowity mrok. Bóg przychodzi do naszej bezsilności i słabości, by rozświetlić każdą naszą ciemność i lęk. Dlatego zobaczymy też portrety dzieci: tych żyjących w pokoju i tych doświadczających wojny oraz lęku, posiadających rodzinę i samotnych, przeżywających radość i rozpacz – opowiada autor koncepcji, ks. Krystian Sacharczuk. – Bóg rodzi się w jasności gwiazdy, która – jak zaświadcza ewangelista Mateusz – zatrzymała się nad Betlejem. To symbol, że nie musimy już szukać gdzie indziej, nie musimy iść po omacku dalej, doszliśmy do celu, bo oto narodził się Chrystus. Boży Syn leży w żłobie na sianie z kłosami zboża, bo Betlejem to Dom Chleba i Dom Ciała. Maleńki Jezus to ten sam Bóg, który karmi nas w Eucharystii. Dlatego pod figurkę, zamiast białego pektorału, położymy złotą szatę. Niech nas nie zmyli ubóstwo żłóbka. Tu leży Zbawiciel świata!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.