Od obrazu do bukietu

Agnieszka Kurek-Zajączkowska

|

Gość Warszawski 03/2024

publikacja 18.01.2024 00:00

Jezus przed moimi oczami. Jezus w moim sercu. Jezus w moich dłoniach. Trzy kroki medytacji sulpicjańskiej mogą odmienić życie.

Metoda ta sprawdza się w każdych warunkach. Metoda ta sprawdza się w każdych warunkach.
Agnieszka Kurek-Zajączkowska /Foto Gość

Ksiądz Artur Nagraba, wcześniej misjonarz w Kazachstanie i Kanadzie, a obecnie proboszcz parafii Świętych Jana i Pawła na Gocławiu medytację słowa Bożego metodą sulpicjańską stosuje od 1995 r., czyli od początku kapłaństwa. – Jest krótka, prosta i mądra. Bardzo sprawdza się w przypadku aktywnego trybu życia, niezależnie od realizowanego powołania. Można ją przeprowadzić w każdych warunkach. Pomogła mi szczególnie zrozumieć Indian czy Kazachów, bo pozwala wejść w życie człowieka i patrzeć na nie z perspektywy Ewangelii, bez powielania schematów myślowych, nieuświadomionych algorytmów zachowań, zranień czy kodu kulturowego – mówi.

Serce do serca

Jak każdą medytację, także i tę rozpoczyna się znakiem krzyża. Potem jest modlitwa do Ducha Świętego, którą można wypowiedzieć swoimi słowami, prosząc o Jego światło. Następnie wybierany jest fragment Pisma Świętego – może to być Ewangelia z dnia. Przechodzi się przez niego w trzech punktach: Jezus przed moimi oczami, Jezus w moim sercu i Jezus w moich dłoniach. Zwieńczeniem medytacji jest dziękczynienie za nią i otrzymane światło, a także zawierzenie siebie Matce Bożej przez odmówienie choćby „Pod Twoją obronę”. Można też wybrać sobie jedną myśl, do której będzie się wracać w ciągu dnia.

Pierwszy punkt polega na przeczytaniu tekstu kilka razy, jeśli to możliwe, to z przypisami czy komentarzem i wyobrażeniu sobie, jak ta scena faktycznie mogła wyglądać.

– Miejmy Jezusa dosłownie przed swoimi oczami. Starajmy się dobrze zrozumieć tekst. Znajdźmy słowa skierowane bezpośrednio do nas. Wsłuchujmy się w nie. Angażujmy swoją wolę i uczucia. Spróbujmy umieścić siebie w tym wydarzeniu. Gdy pojawią się rozproszenia, wracajmy do obrazu biblijnego – radzi o. Robert Wawrzeniecki OMI z warszawskiej wspólnoty misjonarzy oblatów Maryi Niepokalanej, który zna metodę sulpicjańską od nowicjatu.

Drugi punkt jest jednoczeniem się z Bogiem. – Ten etap to oczekiwanie, by Jezus przyszedł i zaszczepił w moim sercu wszystko, co zawarł w słowie Bożym, bo wtedy uczestniczę w uczuciach, pragnieniach, myślach, bólach i radościach Jezusa. To też oddanie swojego serca Chrystusowi. To mówienie serca do Serca. – wyjaśnia o. Wawrzeniecki.

Trzeci punkt jest działaniem w mocy Jezusa. – Moje przemyślenia i przeżycia z Jezusem mają wydać owoc. To czas na sformułowanie postanowień oraz modlitwę do Ducha Świętego o umocnienie tych owoców. Ważne jest tu uzmysłowienie sobie, że sam zachwyt nie prowadzi do prawdziwego rozwoju, a tym, czego oczekuje ode mnie Bóg, jest konkretne działanie. Dlatego tzw. bukiet duchowy, czyli postanowienia, powinien być sprecyzowany, choćby był mały – tłumaczy ojciec.

Cała medytacja powinna zająć nie dłużej niż 25–30 minut, ale może trwać krócej dla osób pracujących. Można ją stosować codziennie, a zacząć z marszu, nawet od jednego dnia w tygodniu, na przykład od Ewangelii niedzielnej.

– Metoda sulpicjańska jest mi najbliższa. Uczy systematycznej pracy małymi krokami. Opiera się na znajomości natury ludzkiej, bo angażuje do modlitwy całego człowieka: pamięć, wyobraźnię, emocje i wolę, czyli całą naszą osobowość. Nie wymaga skomplikowanych procesów myślowych. Zachęca do kreatywności. Widzę, że Jezus na medytacji podpowiada mi kierunki dostosowane do moich możliwości, charakteru i sytuacji. Sprawdza się to, co mówił mój spowiednik: „Dopóki nie zaczniesz medytować, to twoje schematy myślowe, czy świat zranień, będzie nad tobą dominowały – mimo że będziesz się bardzo napinał” – uśmiecha się ks. Artur Nagraba.

Paryż i Kokotek

Nazwa metody pochodzi od parafii św. Sulpicjusza w Paryżu, gdzie proboszczem był ks. Jan Jakub Olier żyjący w XVII w. Zrezygnował on z kariery, zaczął misje ludowe i marzył o odnowie życia duchowego księży. W tym celu powołał pierwszą szkołę modlitwy dla kapłanów we Francji. Właśnie w niej kształcił się ks. Eugeniusz de Mazenod, późniejszy założyciel Zgromadzenia Zakonnego Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.

– Zapoznajemy z metodą sulpicjańską w ramach Oblackiego Duszpasterstwa Młodzieży „Niniwa”, spotkań świeckich stowarzyszonych z oblatami czy wolontariatu misyjnego oraz Festiwalu Życia w Kokotku. Schemat medytacji i codzienne oblackie rozważania są publikowane na stronie niniwa.pl. Od wielu młodych słyszałem, że jest ona prosta na początek i prowadzi do odkrywania słowa Bożego. Łatwo ją przyswajają, bo wystarczy tak naprawdę zapamiętać tylko te trzy punkty. Doskonale sprawdza się w środowisku osób żyjących w świecie, mających rodziny i zajęcia dodatkowe. Można ją też stosować zamiennie z inną metodą lub okresowo. Ale to już podpowie rozwój duchowy – zachęca o. Wawrzeniecki.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.