Modliły się. Zbierały pieniądze. Były kurierkami. Prowadziły szpitale. Dostarczały żywność i odzież. Walczyły z bronią w ręku. Opowiada o nich wystawa „Wojowniczki” w Muzeum Literatury.
Fragment plakatu ekspozycji w ML. Na znak protestu przeciw caratowi panie zakładały czarne suknie. Kiedy zostało to zabronione, ubierały się na szaro.
Karol Bayer
Zryw z 1863 r. nazywany jest też wojną kobiecą. Niektórzy nawet przypisują paniom sam jego wybuch. Zorganizowane z inicjatywy Seweryny z Pruszaków Duchińskiej w pięcioosobowe grupy tzw. piątki, a w Warszawie w kumy, zostały włączone w strukturę podziemnej Organizacji Narodowej. Działały pod płaszczem stowarzyszeń charytatywnych i religijnych. Po wybuchu powstania Rząd Narodowy przekształcił je w Komitety Niewiast Polskich, które działały na terenie wszystkich zaborów. Struktury wypracowane także przez kobiety w powstaniu styczniowym zostały później wykorzystane w Polsce podczas II wojny światowej.
Kumami były Emilia Heurich z córkami, których zdjęcie widnieje na plakacie wystawy „Wojowniczki. Kobiety powstania styczniowego”. W warszawskim mieszkaniu prowadziły punkt konspiracyjny z drukarnią, przechowalnią dokumentów i pieczęci Rządu Narodowego oraz miejscem tajnych spotkań.
– Rosjanie na początku nie przypuszczali, że kobiety mogą cokolwiek robić w powstaniu. Uważali je za słabą płeć, z ograniczonymi prawami. Przez to kobietom udawało się bardzo dużo. Dopóki Rosjanie nie zorientowali się, że stanowią „piątą kolumnę”, to było im sporo wolno. Ponadto kobiety miały w sobie narodową dumę i były odważne – mówi Katarzyna Jakimiak, kurator wystawy.
Kobiety prócz tego, że organizowały kwesty, kolportowały tajne druki i prasę, ukrywały zagrożonych aresztowaniem i przemycały powstańców, dostarczały do obozów rozkazy, opatrywały rannych czy prały bieliznę, były niezwykle istotnym dla mężczyzn wsparciem moralnym i taktycznym. Około trzydziestu z nich, w tym cudzoziemki, np. Marie-Antoinette Lix, walczyło z bronią w ręku. Ponosiły za to kary tak jak mężczyźni: śmierć, zesłanie i więzienie, nawet wtedy, gdy były w ciąży.
Opowiadają o nich na wystawie ilustracje, fotografie, grafiki, wydania gazet i ich powiększenia, odezwy i ukazy z lat 1862–1861, przykłady prasy zagranicznej, odpis pamiętnika, brudnopis artykułu o najbardziej rozpoznawalnej uczestniczce powstania Henryce Pustowojtównie czy wspomnienia spisane dla wnuków. Ponadto na ekspozycji znajdziemy akwarele o tematyce religijnej, biżuterię patriotyczną i wykonane na zesłaniu krzyżyki i różańce. Podstawą opowieści jest długa lista nazwisk uczestniczek.
Katalog wystawy przybrał formę kalendarza ściennego z kalendarium i kobiecymi sylwetkami wraz z krótką informacją o roli, jaką odegrały w powstaniu.
Wystawę można oglądać przy Rynku Starego Miasta 20 do końca lutego. Dla Czytelników muzeum ufundowało wejściówki i kalendarze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.