Radość życia

Agnieszka Kurek- -Zajączkowska

|

Gość Warszawski 08/2024

publikacja 22.02.2024 00:00

Gabriela Kolwicz 7 marca skończy 95 lat. Codziennie przychodzi do kapliczki przy Łazienkach Królewskich. Opiekuje się nią od 15 lat.

Obok jest mały ogródeczek, który rozkwita wiosną dzięki troskliwej opiekunce. Obok jest mały ogródeczek, który rozkwita wiosną dzięki troskliwej opiekunce.
Agnieszka Kurek-Zajączkowska /Foto Gość

Miejsce jest zadbane. Cieszy przechodniów, rowerzystów i okolicznych mieszkańców. Jest też oczkiem w głowie pani Gabrieli.

– Kocham Matkę Bożą, modlę się codziennie za żywych i umarłych. Lubię pracować, cenię ład i porządek, daje mi to szczęście. Poza tym człowiek nie może żyć tylko dla siebie. Ludzie przychodzą i się cieszą, że tu jest tak ładnie i czyściutko. Niektórzy zatrzymują się na modlitwę. Mnie też kapliczka trzyma przy życiu i jest źródłem szczęścia – mówi.

Palmy i zboże

Wszystko zaczęło się 15 grudnia 2008 r. – Sąsiadka, która zajmowała się kapliczką, zapytała, czy przyjęłabym to miejsce pod opiekę. Zgodziłam się bez wahania. Ta kapliczka należy do naszej historii. Nie mogłabym spać, gdyby pozostała bez troski. Przychodzę więc każdego dnia, w święta i niedziele też – uśmiecha się Gabriela Kolwicz.

Jej dziełem jest obecny wystrój kapliczki. Duży remont, z zakupem nowych materiałów i wymianą rynien, przeprowadziła w 2018 roku, na 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Teraz prace wykonywane są zgodnie z porami roku i potrzebami.

– Przystrajam kapliczkę na różne okoliczności. Na Niedzielę Palmową w środku i na zewnątrz stawiam palmy. Ludzie mówią, że wyglądają pięknie i proszą, żeby ich nie zdejmować. Ale za parę dni jest Wielkanoc, więc zmieniam wystrój. Kładę nową serwetę na majowe. Na Matki Bożej Zielnej wstawiam wazoniki ze zbożem, na Boże Narodzenie gałązki choinkowe i gwiazdy betlejemskie. W międzyczasie kupuję kwiaty i wkłady do świeczek. Czasami też ludzie coś przyniosą – opisuje.

Kapliczka jest zamykana na klucz i pali się w niej światło, kiedy włączają się lampy uliczne. W środku widać różne figurki i obrazki Maryi i Pana Jezusa oraz wizerunki świętych i błogosławionych.

– Obrazek rodziny Ulmów przyniósł jeden mężczyzna jeszcze przed beatyfikacją. Musiałam go oprawić w ramki i trzeba było wiercić w ścianie, by go przyczepić. Ludzie mi pomagają, za co jestem bardzo wdzięczna, bo ja już wszystkiego sama nie wykonam. Z tym, że ja muszę o wszystkim myśleć, zaplanować, zlecić – mówi.

Gabriela Kolwicz zajmuje się też ogródkiem przy ogrodzeniu i sprząta chodnik na kilkanaście metrów w prawo i w lewo od kapliczki.

– Lubię tu przychodzić. Porozmawiam z ludźmi. Jestem na świeżym powietrzu. A tak generalnie w życiu to nie narzekam. Nie poddaję się. Zażywam lekarstwa i robię, co mogę. Miałam dwie operacje, a po nich rehabilitację. Staram się gimnastykować, więc nie biorę ze sobą chodzika. Mam już swój wiek, ale się nie lękam. Cieszę się, że jeszcze mogę coś zrobić. Modlę się, bym jak najdłużej tu pracowała – mówi z nadzieją.

Historia i marzenia

Z okazji jubileuszu 15 lat społecznego opiekowania się kapliczką Muzeum Łazienki Królewskie przygotowało film o zaangażowaniu Gabrieli Kolwicz oraz pomogło w pracach.

– Zainteresowałam się panią Gabrielą i jej wspaniałą, codzienną pracą na rzecz kapliczki, ponieważ niezwykle ważną dla mnie kwestią jest współpraca muzeów z lokalną społecznością. Wszelkie inicjatywy, jakie ludzie podejmują dla wspólnej sprawy, w obrębie małych społeczności budują ważne więzi międzyludzkie i mają istotny wkład w tworzenie kultury. Dzięki temu, że znalazła się osoba, która poświęca swój czas i wkłada dużo wysiłku w utrzymanie kapliczki w dobrym stanie, pojawiły się kolejne inicjatywy – mówi dr Marianna Otmianowska, dyrektor Muzeum Łazienki Królewskie.

Historia kapliczki nie jest udokumentowana. Niektórzy mówią, że prowizoryczną konstrukcję postawiła rodzina rosyjskiego kapitana po jego śmierci, inni – że górale budujący w okolicy nie mieli się gdzie modlić i skonstruowali drewnianą kapliczkę.

– Uważam, że wcześniej niż przed 1916 nie mogła tu powstać kapliczka, bo zwyczajnie władze carskie by się na to nie zgodziły albo by ją po prostu usunęły. Mogła zawisnąć po 1916 roku albo, pewniej, po odzyskaniu niepodległości – przypuszcza Dominik Wendołowski, varsavianista i autor audycji o historii stolicy w Radiu Warszawa. – Teren ten nie był specjalnie atrakcyjny i zabudowany głównie drewnianymi barakami służącymi za magazyny, składy, warsztaty – dodaje.

– Muzeum poszukuje źródeł historycznych i wzmianek o tym miejscu, by dowiedzieć się, kiedy dokładnie kapliczka powstała, z czyjej inicjatywy i jak to miejsce zmieniało się na przestrzeni lat – mówi dr Otmianowska.

Gabriela Kolwicz ma już swoje plany. – Tu wszędzie jest chodnik, ale przed samą kapliczką – kamienie. Bardzo trudno się z nich wydostaje liście czy śmieci. Chciałabym, by tu było równo, by były płytki. I na wiosnę trzeba by pomalować murek – marzy.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.