Serca głośniejsze od bomb

Agnieszka Kurek-Zajączkowska

|

Gość Warszawski 12/2024

publikacja 21.03.2024 00:00

Niewielu wie, że w Powstaniu Warszawskim walczył pluton niesłyszących żołnierzy. Powstał o nich film dokumentalny „…W sercu, w ogniu, w ciszy. Historia Edmunda Malinowskiego – dowódcy plutonu głuchoniemych AK”.

Reżyser Bartłomiej Grzegorczyk (z lewej) i Mieczysław Malinowski, bratanek i chrześniak dowodzącego oddziałem. Reżyser Bartłomiej Grzegorczyk (z lewej) i Mieczysław Malinowski, bratanek i chrześniak dowodzącego oddziałem.
Agnieszka Kurek-Zajączkowska

Krążyły o nich legendy. Jedna z nich mówi o tym, że gdy pewnego razu powstańcy usłyszeli zbliżające się bombardowanie, uciekali w ich mniemaniu w bezpieczne miejsce, natomiast wszyscy głusi, wiedzeni instynktem i wyostrzonymi zmysłami udali się w innym kierunku. Tylko niesłyszący przeżyli ten atak. Kalectwo okazało się darem, który pozwolił im zachować wewnętrzny spokój w okolicznościach wytrącających pełnosprawnych z równowagi.

– Teren ich działania to obszar trudny, bo to tzw. dzielnica niemiecka w Śródmieściu. Może się wydawać niewiarygodne, ale wszyscy przeżyli powstanie. Większość wyszła z Warszawy, udając ludność cywilną. Dziewięciu, łącznie z dowódcą, w tym dwóch nieletnich, trafiło do niewoli, przeżyli obóz i wrócili do domów – mówił na warszawskiej premierze 13 marca w Centrum Edukacyjnym Przystanek Historia Adam Hlebowicz, historyk IPN.

Opaski

Pluton liczył 50 osób, wśród których w różnym okresie było od 26 do 33 głuchoniemych i 3 kobiety. Na czas powstania został przypisany do kompanii „Redy” batalionu „Miłosza” i opiekował się nim ks. Jan Kuczyński. Dowódcą był pełnosprawny Edmund Malinowski, który już wcześniej należał do konspiracji tworzonej w Instytucie Głuchych i Ociemniałych przez nauczyciela wychowania fizycznego, ppor. Wiesława Jabłońskiego. W czasie okupacji niesłyszący nosili na ramieniu opaski z napisem taubstumme czyli „głuchoniemy” i niemieckie patrole uliczne traktowały ich ulgowo, co było bardzo istotne w przypadku pracy kurierów.

W pierwszych dniach sierpnia pluton podzielono na dwie części. 10 żołnierzy stanowiło grupę bojową, a reszta wykonywała działania pomocnicze: stali na warcie, usuwali gruz, prowadzili prace saperskie, sanitarne i zaopatrzeniowe. Działali w ścisłej kooperacji z osobami słyszącymi. Byli sprawni, wysportowani i niezwykle karni. Ich gotowość i dyscyplinę stawiano za wzór pozostałym żołnierzom AK. Zdobyli „Dom Żołnierza” i budynek YMCA, a sam dowódca został awansowany na podporucznika i otrzymał Krzyż Walecznych.

– Pełnili stuprocentową służbę w czasie walk. Ich udział w powstaniu to jest rzecz niewiarygodna. W dziejach II wojny światowej nie było drugiego takiego oddziału z osobami niepełnosprawnymi – mówił Adam Hlebowicz.

Mundek

Obraz w reżyserii Bartłomieja Grzegorczyka opowiada o głuchoniemych na tle losów Edmunda Malinowskiego, dowódcy plutonu, który był lubianym nauczycielem i doświadczonym wojskowym. Film powstał pod wpływem publikacji „…gdy serce bije głośniej od bomb” i jest podzielony na trzy części. W pierwszej przedstawiane jest dzieciństwo E. Malinowskiego na Wołyniu, udział w I wojnie światowej, ukończenie szkoły podoficerskiej, wyjazd w 1931 r. do Warszawy, praca w domu poprawczym i Instytucie Głuchych i Ociemniałych oraz ślub. Środkowa część filmu to opowieść o udziale niesłyszących w konspiracji i Powstaniu Warszawskim. Ostatnia opowiada o tym, że Edmund Malinowski nadal żyje w sercach i pamięci wielu osób w Polsce i Ukrainie.

– Starałem się uchwycić całe życie bohatera, choć film nie jest syntezą, a selekcją autorską. Trzy części korespondują z tytułem filmu. Serce to symbol jego domu rodzinnego, wartości, które skłoniły jego i czwórkę rodzeństwa do walki o Polskę. Ogień to obraz wojen i niewoli, z którymi zmagał się od najmłodszych lat. Cisza towarzyszyła jego podkomendnym, ale to także skromność Edmunda Malinowskiego, który nigdy nie chwalił się swoimi dokonaniami – mówił reż. Bartłomiej Grzegorczyk.

W premierze wziął udział chrześniak dowódcy plutonu, dr Mieczysław Malinowski.

– Nawet w rodzinie historia stryja była ukrywana. On sam nie wspominał powstańczych czasów, choć namawiałem go na spisanie wspomnień. Pamiętam go jako człowieka uczynnego, kontaktowego, otwartego. Kiedy po wojnie jako młody chłopak jeździłem do niego do Trójmiasta, to zawsze rano przynosił mi świeże bułeczki. Oprowadzał po okolicy. Dużo mówił o ogrodnictwie, którym się wtedy zajmował. Wierzył w Boga. Był dla mnie jak drugi ojciec. Wad u niego nie widziałem. To w ogóle była serdeczna rodzina. Tworzyli z ciocią udane małżeństwo – mówił.

Film wyprodukowany przez Fundację Filmową CO SIE MOVIE, dostępny jest w internecie w wersji polskiej i angielskiej z tłumaczem języka migowego.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.