Zanieś Jezusa za kratki

Agnieszka Kurek-Zajączkowska

|

Gość Warszawski 14/2024

publikacja 04.04.2024 00:00

Kiedyś wyjdą na wolność i zamieszkają wśród nas. Chodzi o ich życie wieczne. Dlatego stołeczni kapelani chcą uaktywnić duszpasterstwo na rzecz więźniów w Warszawie.

Ojciec Jan Dezyderiusz Pol i Paweł Cwynar nieraz widzieli głębokie przemiany osadzonych. Ojciec Jan Dezyderiusz Pol i Paweł Cwynar nieraz widzieli głębokie przemiany osadzonych.
Agnieszka Kurek-Zajączkowska /Foto Gość

Pomóc można na kilka sposobów: przez modlitwę za osadzonych, pisanie listów i odwiedzanie ich. W przypadku dwóch ostatnich nie wystarczą same dobre chęci i postawa miłosierdzia. – Więzienie to miejsce szczególne. To jest inny świat. Wolontariusz, by autentycznie pomóc i nie ściągnąć na siebie problemów, musi być przygotowany do posługi i koniecznie działać w strukturze, nie indywidualnie – mówi o. dr Jan Dezyderiusz Pol OFM, franciszkanin posługujący w Warszawie, zastępca naczelnego kapelana więziennictwa w Polsce.

Grają cwaniaków

Nie trzeba od razu chodzić do więzienia. Można na początek wybrać odręczne pisanie listów, co niekiedy bywa jedynym kontaktem więźnia z osobą spoza zakładu. Korespondencja w obie strony jest kontrolowana przed dostarczeniem do adresata. Nie podaje się swoich danych, a wymiana listów odbywa się np. za pośrednictwem skrytki pocztowej. Tylko o czym tu pisać do osoby, której się nie zna, i to jeszcze przestępcy?

– Właściwie każdy temat jest dobry. Mogą to być życzenia, informacje o przeczytanej książce, nowości kinowej czy hobby. Więźniowie nie mają internetu, nie zawsze oglądają telewizję, nie są tak bardzo na bieżąco ze światem. Cenne są teksty motywujące do dobra. Ważne, by listy od więźniów czytać z wyczuciem, bez zbędnych egzaltacji – mówi o. Pol.

Chodzenie do więzienia to już wyższa szkoła jazdy. Wolontariusz musi być przygotowany do posługi: pouczony o regulaminie odwiedzin w zakładzie, zapoznany z panującymi, także nieformalnymi, zasadami, wiedzieć, jakie sytuacje mogą go spotkać i jak na nie reagować. Posługę realizuje zawsze w ramach organizacji pomagającej w sposób systematyczny.

– Nie zanosi się domowych wypieków czy najsmaczniejszych przetworów. Nie można być naiwnym i dać się zmanipulować. Najlepiej sprawdzają się tu osoby z większym doświadczeniem życiowym, pobożne, ale nie nawiedzone, rozsądne, niedające się łatwo podporządkować – mówi o. Pol.

– Więźniowie, choć nie skończyli studiów w tym zakresie, są doskonałymi psychologami. Kiedy w celi liczącej 16 m kw. przebywa ośmiu chłopów, i to z rotacją, to oni siebie wzajemnie obserwują i rozpracowują. Mają intuicję i wyrobione od lat sposoby wywierania wpływu.

– Są nastawieni na uzyskanie czegoś. Po prostu nie można dać się zrobić w konia – przyznaje Paweł Cwynar, były gangster, który w czasie ostatniej odsiadki w więzieniu 14 lat temu nawrócił się, a obecnie jest konsultorem ds. więziennictwa w Zakonie Rycerzy JPII.

Zarówno księża, jak i osadzeni bardzo sobie cenią pomoc wolontariuszy.

– Pomagają w przemianie, pojednaniu z rodziną, nauce życia po wyjściu na wolność, a często też w powrocie do Boga – mówi o. Pol.

– Osadzeni czekają na wolontariuszy. Zdają sobie sprawę, że osoba z zewnątrz poświęca swój wolny czas dla nich, a mogłaby iść do kina, pojechać na działkę czy posiedzieć w domu. Kiedy otrzymują życzenia na święta, to nieraz łza im się w oku zakręci. Ale oczywiście grają cwaniaków, stwarzają pozory, by budować w innych obraz osoby silnej. Kiedy się tę pozę przełamie, można uratować człowieka, a przecież w rozrachunku głównym chodzi o życie wieczne – przekonuje Paweł Cwynar.

Posługa wolontariuszy zajmuje jednorazowo do dwóch godzin i odbywa się w weekendy. W dni robocze jest utrudniona ze względu na harmonogram więzienny, w tym pracę osadzonych.

Ataki szatana

Skazani przestępcy muszą radzić sobie z więziennym światkiem, odrzuceniem rodziny, społecznym potępieniem, poczuciem winy czy groźbami. Wyjście na prostą nie jest łatwe.

– Byłem człowiekiem skończonym. Wiem, że moja mama się za mnie modliła. Inni postawili na mnie krzyżyk. Wszedłem na drogę nawrócenia. Najmocniejsze uderzenie szatana jest po wyjściu z więzienia. Ludzie podchodzą do więźniów niechętnie. Pomaga się dzieciom czy chorym, a więzień wiadomo: zasłużył. Ale siedziałem też ze skazanymi, którzy byli niewinni – mówi Paweł Cwynar.

W Polsce funkcjonują 103 więzienia i areszty śledcze. Przebywa w nich ok. 75 tys. osób, w tym ok. 3,5 tys. kobiet. Posługuje wśród nich ok. 90 etatowych kapelanów oraz 10 księży wolontariuszy. Nieocenioną pomocą dla duchownych są siostry zakonne i blisko 700 świeckich.

W Warszawie w ramach służby więziennej działają cztery placówki dla osadzonych: na Olszynce Grochowskiej, Białołęce, Służewcu i Bemowie. Chętni do pomocy w stołecznym duszpasterstwie wśród więziennictwie mogą się zgłaszać do o. Pola przez stronę internetową: jandezyderiuszpol.pl,mailowo: jan.pol@sw.gov.pl lub telefonicznie: 22 640 83 14.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.