Dobre serce, zrzęda straszna

Tomasz Gołąb

|

Gość Warszawski 17/2024

publikacja 25.04.2024 00:00

Unikalny dokument spisany ręką genialnej aktorki Aliny Janowskiej w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego trafił do zbiorów MPW.

O istnieniu dziennika nie wiedziała nawet najbliższa rodzina. O istnieniu dziennika nie wiedziała nawet najbliższa rodzina.
Tomasz Gołąb /Foto Gość

Ciemności, choć w mordę daj, a tu trzeba po gruzach dotrzeć do stanowiska, na którym się w dzień nigdy się było. Idę po omacku. (…) Nieostrożny krok, cegła poruszona ze stukiem spada gdzieś w przepaść. Ktoś klnie w ciemności. Meldunek doręczony, odpowiedź odebrana – w drogę powrotną. Uważać przy przejściu pod tą ścianą. Nie masz osłony od strzałów. Musisz się przeczołgać!” – to zapis pierwszych sierpniowych dni w stolicy 1944 r. Niewielki niebieski zeszyt kryje unikalne świadectwo młodej dziewczyny, łączniczki batalionu „Kiliński”. Za chwilę metr nad głową jego autorki w mur trafia seria z karabinu maszynowego. „W Mur – a mogło we mnie! To się nazywa odrobina szczęścia w życiu” – zapisała Alina Janowska, która w czasie Powstania Warszawskiego miała 21 lat.

Urodziła się w 1923 r. w rodzinie ziemiańskiej. W 1942 r. została zatrzymana przez Gestapo i przez ponad pół roku była więziona na Pawiaku w związku ze śledztwem prowadzonym w sprawie zaangażowania w działalność konspiracyjną i pomoc Żydom. Do powstania przyłączyła się jako ochotniczka. 5 sierpnia 1944 r. została przyjęta do II plutonu dowodzonego przez por. Henryka Jakubowskiego „Wojtka” (1916–2004), wchodzącego w skład 8. kompanii Batalionu „Kiliński”. Służyła jako łączniczka pod pseudonimem Alina bądź Setka. Ostatni związany był z jej zaangażowaniem w działalność powstańczą i stuprocentowym wykonywaniem poleceń dowódcy.

O istnieniu pamiętnika z pierwszych dni Powstania Warszawskiego nie wiedziała nawet jej najbliższa rodzina.

– Natknąłem się na niego przypadkiem w 2017 r., porządkując rzeczy po śmierci mamy – mówi Michał Zabłocki. – Mama rzadko mówiła o wojnie. Dziennik zawiera bardzo ostre charakterystyki kompanów, często mało pozytywne. Część z nich przeżyła powstanie, a mama pisała o nich wprost: „Pierwszorzędny człowiek, dowódca żaden”, „Dobre serce, zrzęda straszna” albo: „Do niczego. Niby saper, a nie!”. Dziennik to także zapis jej przeżyć miłosnych. Widać tu dramat, który istniał między miłością do Zbyszka Galiny a rodzącym się uczuciem do „Różyca”, czyli dowódcy oddziału Jerzego Ruseckiego, który zginął w Powstaniu Warszawskim. Dlatego na okładce zeszytu widać wyrysowane ręką mamy dwa serca – mówi Michał Zabłocki, który 17 kwietnia, w 101. urodziny Aliny Janowskiej, przekazał pamiętnik Muzeum Powstania Warszawskiego.

Jest to 20-stronnicowy rękopis zawierający zapiski z pierwszego miesiąca walk, tj. od 1 do 23 sierpnia. Informacje prawdopodobnie nie były pisane na bieżąco. W dzienniku znajdują się opisy czasu wolnego, np. momenty przebywania w gospodzie żołnierskiej, seansów filmowych w kinie Palladium czy rozmowy między żołnierzami. Równie ciekawe są dialogi między dziewczynami dotyczące kolegów darzonych przez nie uczuciem szczególnej sympatii. Znajdujemy ponadto opis alarmów bojowych, pobudki, nocnego patrolu, czuwania na posterunku czy posiłków. Jest także opis zwycięskiej walki o budynek PAST-y oraz informacja o urodzinach córki kolegi i mających się odbyć dwa dni później chrzcinach.

„Tej nocy nikt z nas oka nie zmrużył. Paliły się baraki, paliła się Chmielna, Niemcy próbowali ataku na 34-ty. Walka odbywała się tylko granatami. Żadnego stena, żadnego nieostrożnego kroku, tylko granaty, granaty, granaty…” – tymi słowami kończą się strony zapełnione gęstym pismem Aliny Janowskiej.

– To absolutnie unikatowy dokument, tym bardziej że jako muzeum mamy bardzo mało opracowań z pierwszych dni powstania. Większość to luźne ulotki z późniejszych chwil – podkreśla Dariusz Gawin, wicedyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. – Przedwojenna Warszawa przepadła, ale dziennik przetrwał – dodaje.

Muzeum posiada już przekazane inne pamiątki po Alinie Janowskiej – opaskę powstańczą, legitymację oraz pierwszy żołd.

– Z nimi oraz dziennikiem musiała opuścić Warszawę z innymi wypędzonymi mieszkańcami. Z nimi trafiła do Dulagu 121. Z obozu przejściowego udało się jej przedostać do mieszkających w Pruszkowie rodziców – relacjonuje syn Aliny Janowskiej, która po wojnie została znaną aktorką teatralną, filmową i telewizyjną. Występowała na deskach teatrów warszawskich: Syrena, Wojska Polskiego, Buffo, Komedia. Tuż po wojnie zagrała w „Zakazanych piosenkach”. Ogromną popularność zdobyła, grając w niezapomnianych serialach telewizyjnych: „Wojna domowa”, „Podróż za jeden uśmiech”, „Czterdziestolatek”, „Lalka”, „Złotopolscy”, „Plebania” czy „Na dobre i złe”. Była damą Krzyży Komandorskiego z Gwiazdą, Oficerskiego i Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.