Nowy Numer 16/2024 Archiwum
  • XYZ
    07.10.2013 08:26
    To bardzo dobrze, że kardynał Nycz zaczyna stawiać pewne pytania. W Polsce od 1989 roku stało się bardzo wiele złego przy milczeniu Kościoła hierarchicznego, poza oczywiście wypowiedziami JPII, niektórych biskupów i księży, oraz oczywiście Radiem Maryja.

    Kardynał zwraca uwagę na słowa papieża Franciszka o otwartości Kościoła, które jemu i jego środowisku są bliskie. Niestety nie zwrócił uwagi na słowa potępienia liberalizmu, które też wypowiadał, i podkreślanie również spraw społecznych.

    Jak mogło dojść do zaaplikowanie Polsce systemu, który w krótkim czasie spowodował ponad dwudziestoprocentowe bezrobocie, setki tysięcy bezdomnych, falę samobójstw, emigrację która często kończyła się zupełną degradacją? Czy to zapatrzenie się ludzi Kościoła w miraż kapitalizmu zupełnie im odjęło współczucie dla rodaków? Tak wielu biskupów jeździło do Włoch, Francji i innych krajów. Czy żaden nie widział bezdomnych mówiących po polsku?

    Dzisiejsza masowa emigracja, rozpad rodziny, demoralizacja młodych to procesy, które zaczęły się już w latach 90tych, a dzisiaj mają tylko swoją kontynuację. Nie było ani jednego wystąpienia biskupów w sprawach społecznych. Zabrakło solidarności, dalekowzroczności i mądrości.

    Środowiska (nie będę wymieniał pewnej gazety ani prywatnych telewizji), które dzisiaj bezpardonowo zwalczają Kościół, wcześniej niszczyły polskość i solidarność społeczną. One nie powstały wczoraj. Działały od dawna z poparciem niektórych hierarchów.
    doceń 6
  • Marcin
    07.10.2013 08:47
    Ludzie odrzucili Boga.
    Kościół zajmuje się katechizacją dzieci, zamiast dorosłych.
    My wierni boimy się nawracać innych.

    Nie dziwne, że Bóg się od nas odwrócił i wydał na pośmiewisko i pastwę naszych wrogów, którzy z sukcesem niszczą małżeństwo.
    Jak uczy Pismo, jeżeli Bóg w stosunku do narodu wybranego zapałał gniewem i wydał go jego wrogom to tym bardziej nas wydał wrogom duchowym.
    doceń 6
  • A
    07.10.2013 09:03
    Te słowa o sekcie przywodzą na myśl obelgi w mass mediach dotyczące ludzi usiłujących wyjaśnić przyczyny katastrofy smoleńskiej, no i sprawę krzyża na Krakowskim Przedmieściu.
    doceń 0
  • picassojerzy
    07.10.2013 09:05
    Czy skoro nasi Bracia Biskupi potrzebują pałacy i luksusowaych samochodów to czy może dziwić że wierni mający takie wzroce tez przede wszystim dążą do lepszych warunków życia ? Papież Franciszek daje wzór jak skromnie żyć. Nasi Biskupi i wielu księży jak żyć wielce zamożnie. A później sie dziwią że wierni nie sa zdolni do poświeceń.
    doceń 13
  • WojtekRych
    07.10.2013 09:24
    WojtekRych
    Na pytanie Kardynała: Co się stało .....?

    Odpowiedź to jest chyba tylko jedna: Płycizna Wiary.

    Naród nie otrzymał potwierdzenia a może i Pewności; ale takich w codzienności życia: Kto To Duch Św.?

    Prędzej kojarzony z "gołębicą" niż z Prawdą; że Duch Boga, Istota Boga TO MIŁOŚĆ.
    Stale odstawiana na dalszy plan, wedle zasady: No tak i jeszcze ta miłość. Stąd brak Miłości w Rodzinie i Brak Miłości w życiu. Brak Identyfikacji.

    W "komunie" Sroga Sprawiedliwość BOGA. To wtłaczano. Odwet, Nienawiść, Wróg ...
    A przez cały okres "Odzyskania niepodległości" no i po wstąpieniu do Unii szczególnie: "Weśta Sprawy w swoje ręce" i "Róbta co Chceta". Wszyscy "przylgnęliśmy" do tych WEZWAŃ i stały się naszym credo. No i chyba szczególnie teraz ujawnia się to jako "dowód" w Kościele: skoro deklarujących wiarę bywało 98%. To oderwanie od Prawdy. A Totalnej "obłudy" nie da się ciągnąć w nieskończoność.
    Mamy skutki. ....



    • Agaton
      07.10.2013 10:11
      Nie ma jednej odpowiedzi,jest ich wiele a jedna z nich to BIEDA,choć nie powszechna.Przeżyło się powiedzenie że "jak Pan Bóg da dzieci to da też na dzieci".
      doceń 6
    • mentalność
      07.10.2013 10:51
      Dzisiejsza młodzież czasów komuny nie zna i nie wierzy w Boga więc po co wciąż wszystko zwalać na komunę.
      doceń 8
  • katolik
    07.10.2013 09:39
    Polska katolicki kraj?? Śmiechu warte. Wiara była w średniowieczu a teraz jest powszechna apostazja.
    doceń 0
  • Mariusz
    07.10.2013 09:59
    Zgadzam się z WojetkRych, że to owoc płycizny wiary. Dawniej faktycznie był większy strach i to potęgowało przylgnięcie do Kościoła. Poza tym przez 40lat nastąpiła zmiana pokoleń, inaczej wychowana.

    Dzis ludzie szukają Boga może nawet bardziej niż wtedy, 40 lat temu. Tylko nie wystarczą im kościelne akademie. Potrzebują świadectwa i nauczania jak odkrywać i żyć z Bogiem w swojej codzienności.

    Sądzę też, że wielu kapłanów zraziło do kościoła ludzi. Mam przeczucie, że wielu kapłanów nie uważa się za sługi ale kogoś lepszego kto mówi innym jak mają robić. Np: Rzadko w listach pasterskich jest mowa o nadawcach tych listów, nie ma odniesienia do "my". Jest tylko mowa o "wy". To utrwala przekonanie, że nadawcy są kimś poza oceną.
    doceń 7
  • alaitomek
    07.10.2013 10:08
    No cóż, nawet w Koście rodziny mające więcej dzieci są stygmatyzowane jako inne. I to niestety także przez biskupów, np. pomoc dla rodzin "biednych i wielodzietnych" albo "gorzej sytuowanych i wielodzietnych". Można przeanalizować choćby listy episkopatu, czy poszczególnych biskupów. Język jakoś oddaje sposób myślenia. Nasz już dość głęboko, "podkoorowo" zrównuje pojęcia biedy, gorszego sytuowania, słabszego wykształcenia z wielodzietnością. "Piętro niżej" u różnych prałatów proboszczów, itd to już "rzut monetą". Np. Tyle dzieci, a taki mądry; I jak pan to wszystko godzi. (od kolegi: "Co?! I jest pan lekarzem?!" Kolega ma 5 dzieciaków. Myślenie antykoncepcyjne dość mocno weszło do naszego Kościoła. Niestety.
    doceń 8
  • Asia
    07.10.2013 10:40
    Nie płycizna wiary, tylko brak środków do życia. Teraz jak chcesz mieć własne mieszkanie, to bierzesz kredyt na 30 lat. Jak w tej sytuacji mieć dziecko? Życie z jednej pensji gdy żona jest w domu z dzieckiem(dziećmi) + spłata kredytu = NIEMOŻLIWE DO WYKONANIA. Poza tym dzieci kosztują masę kasy, wiem co mówię, mam 2 dzieci, gdyby nie pomoc finansowa teściów nie mielibyśmy za co przeżyć do końca miesiąca, bo z 1 pensji męża wykarmić 4 osoby, ubrać, opłacić przedszkole i podręczniki szkolne + utrzymać (kilkunastoletnie) auto jest niemożliwe po prostu. Gdybym miała jeszcze raz wybierać nie zdecydowałabym się na dzieci. Na wakacje nie wyjeżdżamy, bo nas nie stać.
    doceń 12
    • tjz6
      07.10.2013 12:11
      Ok Pani Asiu, nie podważam Pani argumentów, sama Pani wie najlepiej, jak się Pani żyje, ale dokładnie te same argumenty słyszę od swojej siostrzenicy, tylko,że Jej mąż prowadzi intratny interes, ona nie pracuje, bo nie ma sensu, mają kilka aut ( część dla firmy, dwa własne - nowe), kilka razy do roku wyjeżdżają z dzieckiem na wakacje, zwykle za granicę, dziecku niczego nie brakuje.Mało, powiem że tym, co ma to dziecko obdzieliło by się kilkoro dzieci.i mówią dokładnie to samo, co Pani - nie damy rady mieć więcej dzieci, bo nas nie stać.I niech mi Pani wierzy, znam wielu innych takich rodziców - w bardzo dobrej kondycji materialnej.Więc coś jest nie tak,coś tu nie gra. Młode pokolenia są tak nastawione na dobra materialne, że nie są w stanie z rezygnować choć z części nich. A na tym właśnie polegał altruizm wcześniejszych pokoleń - było mniej, ale była liczna rodzina, była miłość, było wsparcie.Teraz jest samotnie i smutno.
      doceń 10
      • Asia
        07.10.2013 13:27
        Może proszę spojrzeć inaczej na swoją siostrzenicę, tak to się łatwo mówi jak się nie wie co komu w głowie siedzi. Z tego co Pan pisze, to finanse tam faktycznie są na dobrym poziomie. Myślę jednak, że oprócz finansów liczy się też zdolność psychiczna do wychowania większej ilości potomstwa niż jedno dziecko. KOściół nikomu nie nakazuje mieć więcej dzieci niż jedno, to jest sprawa sumienia, sprawa między człowiekiem a Bogiem. Liczą się też tutaj zdolności psychiczne. Niektórzy już po 1 dziecku wiedzą, że wychowanie jest dla nich tak bardzo trudne, że po prostu nie czują się na siłach na więcej dzieci albo kobieta nie chce przechodzić jeszcze raz przez traumę porodu - i nikomu się nie będzie z tego tłumaczyła, zwłaszcza wujkowi,prawda? Poza tym spójrzmy prawdzie w oczy - jeśli mąż pracuje i całymi dniami nie ma go w domu, to na kobiecie spoczywa jednak 90% obowiązków związanych z dziećmi, co naprawde daje totalny wycisk. Np. u nas mąż pracuje całymi dniami a dzieci,ich choroby, lekarze, szkoła, przedszkole, kupowanie żywności, pranie, gotowanie, ubrania,dentysta itp.itd.+czuwanie przy nich nocami gdy maja temperaturę kóra nie spada i jest niezły stres - jest na mojej głowie. Gdybyśmy mieli nawet te finanse,których nie mamy, to wiedząc, że calutki roboczy tydzień to ja musiałabym się sama bez żadnej pomocy zająćdajmy na to trójką dzieci (aktualnie mam dwoje), to wiem że po prostu nie dałabym rady organizacyjnie, fizycznie i psychicznie,bo sama z dwójką już mam niezły "sajgon"(gdy np.jedna chora a drugą trzeba zaprowadzić do szkoły i chorej nie mam z kim zostawić w domu). Dlatego wtedy również nie zdecydowałabym się na kolejne dziecko, bo znam swoje możliwości. Jeśli ktoś ma babcie do pomocy, to może sytuacja jest inna. POza tym doprawdy nie wiem co lepsze - czy mieć 1 dziecko i jeżdzić na wymarzone wakacje? - czy też mieć 2 dzieci i nie jmieć za co na wakacje raz do roku pojechać oraz się martwić za co przeżyjemy do kolejnej wypłaty i nie spać z tego powodu po nocach? No cóż odpowiedź nasuwa się sama.
        doceń 2
        0
    • @Asia
      07.10.2013 16:07
      Myślę, że Pani po prostu przesadza.

      Życie nigdy nie było łatwe. Kiedyś przy bardzo niskich pensjach i pracujących matkach ludzie mieli znacznie więcej dzieci. Wtedy ludzie zadowalali się mini mieszkaniami, czasem mieszkali kątem u teściów, trzeba było zdobywać każdy ochłap mięsa stojąc w kolejkach.

      Znam wiele przypadków rodzin z wieloma dziećmi, gdzie oboje rodzice pracowali (6 dni w tygodniu), a mieszkanie było niewiele większe od kawalerki. Rodziny na wsi miały po 5 - 7 dzieci, a kobiety musiały pracować na gospodarstwie (dom, obejście, zwierzęta gospodarskie itp.).

      A dzisiaj niepracująca kobieta z trójką, a nawet dwójką, uważa się za męczennicę. Dwoje młodych nie wprowadzi się po ślubie do byle dziury, jak ich rodzice, ale musi mieć "odpowiednie" lokum.

      Tu jest naprawdę coś bardzo nie tak.
      • Asia
        08.10.2013 08:54
        Nie uważam abym przesadzała. Moja mama pochodzi własnie z rodziny wielodzietnej, wiejskiej i bardzo biednej i nigdy sobie nie chwaliła tej sytuacji. Mówiła, że wcale nie było dobrze, że nie było na podstawowe rzeczy w domu, a do szkoły nie mogła nieraz iść bo trzeba było iść w pole pracować i zawalała lekcje, musiała bawić młodsze rodzeństwo i gotowac obiady dla wszystkich jak rodzice byli w polu, miała serdecznie dość, dlatego jak tylko była pełnoletnia szybciutko wyniosła się do mista i nigdy na wieś nie wróciła. A ludzie to mieli wtedy duzo dzieci wcale nie dlatego, że chcieli - tylko dlatego, że nie znali metod regulacji poczęć,nie było wtedy antykoncepcji. Od "babskiej" strony to od mamy wiem, że kobiety na wsi wcale w tych ciążach kolejnych być nie chciały, tylko nie wiedziały jak nie zajść i tyle, nie jeden raz narzekały między sobą. Jedyną metodą żeby uniknąć seksu i niehcianej ciąży był "ból głowy".
        doceń 3
        0
  • Tadeusz
    07.10.2013 10:51
    Z tej relacji nie wynika jak ks. kard. Nycz rozłożył akcenty. Może gdzieś będzie pełny tekst. Z tym zastrzeżeniem uważam, że wobec tragicznej sytuacji demograficznej nie można stawiać wszystkim małżonkom na równi zarzutu braku ducha poświęcenia i ofiary. Przecież przy tak dużym bezrobociu i tak niepewnej sytuacji ludzi pracy (szczególnie młodych) rzeczą nierozsądną jest posiadanie dzieci, którym nie sposób zapewnić podstawowych warunków. Z tego lakonicznego komunikatu odczytuję z jednej strony trochę optymistyczny, z drugiej jeszcze smutny przekaz - nareszcie Ksiądz Kardynał nabrał nieco odwagi, by upomnieć (moim zdaniem za delikatnie) rządzących. Marzę o dniu, kiedy metropolita warszawski będzie tak bezkompromisowy i jasno nauczający (także postawą) jak ks. kard. St. Wyszyński. Dziwną jest sytuacja, gdy najwyższy duszpasterz Warszawy nie pojawia się w swojej katedrze na Mszy św. za prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego małżonkę i 94 ważne osoby w państwie, na którą przychodzą tłumy, a niemalże w tym samym czasie odprawia w prywatnej kaplicy obecnego prezydenta Mszę św. za Gabriela Narutowicza. Czyżby prezydent prezydentowi nie równy, a może wspólnota wiernych nieodpowiednia? Liczę jednak, że ks. Kardynał zacznie myśleć, głosić i działać niezależnie w duchu swego, wspomnianego wyżej, wielkiego poprzednika i nie da się instrumentalizować ani Komorowskiemu, ani PO, ani HGW.
    • A
      07.10.2013 12:08
      Nie bardzo wierzyłem, że ks. kardynał rzeczywiście odprawił mszę za Narutowicza, który zginął prawie wiek temu, dla wąskiego, prezydenckiego grona. Jednak na stronie kancelarii prezydenta rzeczywiście jest na ten temat informacja i zdjęcia.

      Zawołaniem wybranym przez kardynała jest Ex hominibus, pro hominibus (Z ludu i dla ludu). Z ludu na pewno, ale dla ludu? Tego powiedzieć nie sposób. To zawołanie powinno stać się jednak programem. Wiem, że to trudno, ale cuda się zdarzają, szczególnie gdy lud się modli.
      doceń 2
  • qwertynable
    07.10.2013 10:53
    Podobają mi się argumenty w rodzaju "katolicki kraj". Katolicyzm ma ten urok że 90% katolików nie traktuje swojej wiary poważnie i nie ma pojęcia w co właściwie wierzy. Zapytajcie 100 katolików o ich koncepcję Boga i dostaniecie 100 różnych sprzecznych odpowiedzi. Życie duchowe praktycznie nie istnieje, ludzie nie znają katechizmu ani dogmatów. Od czasów Wyszyńskiego i Wojtyły oficjalny polski katolicyzm ma taki fajny jarmarczno-odpustowy charakter pozbawiony całkowicie refleksji intelektualnej.

    Jest to bardzo sympatyczna cecha i nie ironizuję. Wolę to niż jakieś ciężkie podejście fundamentalistów protestanckich - tamci naprawdę wierzą i wiedzą w co wierzą. A dla katolika to zwykle tradycja. Podoba mi się polski fenomen "niewierzących praktykujących". Fajne, nienadęte. Dlatego odwoływanie się do argumentu "katolicki kraj" jest takie śmieszne.
    doceń 4
  • XYZ
    07.10.2013 11:23
    To bardzo dobrze, że kardynał Nycz zaczyna formułować pewne pytania, bo czas już najwyższy je postawić. W Polsce od 1989 roku stało się bardzo wiele złego przy milczeniu znacznej części Kościoła hierarchicznego. Nie jest jednak tak, że nikt o tych sprawach nie mówił. Były bardzo mocne wypowiedziami JPII, niektórych biskupów i księży, oraz naturalnie w Radiu Maryja, ale to wszystko.

    Kardynał zwraca uwagę na słowa papieża Franciszka o otwartości Kościoła, które jemu i jego środowisku odpowiadają. Nie zwrócił jednak uwagi na słowa potępienia liberalizmu, które też wypowiadał, i podkreślanie przez niego również spraw społecznych.

    Jak mogło dojść do zaaplikowanie Polsce systemu, który w krótkim czasie spowodował ponad dwudziestoprocentowe bezrobocie, setki tysięcy bezdomnych, falę samobójstw, emigrację która często kończyła się zupełną degradacją? Czy to zapatrzenie się wielu ludzi Kościoła w miraż kapitalizmu zupełnie im odjęło współczucie dla rodaków? Tak wielu biskupów jeździło do Włoch, Francji i innych krajów. Czy żaden nie widział bezdomnych mówiących po polsku?

    Dzisiejsza masowa emigracja, rozpad rodziny, demoralizacja młodych to procesy, które zaczęły się już w latach 90tych, a dzisiaj mają tylko swoją kontynuację. Nie było ani jednego wspólnego wystąpienia biskupów w sprawach społecznych. Zabrakło solidarności, dalekowzroczności i mądrości.

    Środowiska (nie będę wymieniał pewnej gazety ani prywatnych telewizji), które dzisiaj brutalnie zwalczają Kościół, a wcześniej niszczyły polskość i solidarność społeczną, nie powstały wczoraj. Działały od dawna z poparciem niektórych hierarchów.

    doceń 0
  • AQQ
    07.10.2013 11:30
    Kardynal Nycz nawoluje Polakow do poswiecen. Sam zas zdolny jest do nastepujacych poswiecen: poswiecenie urzedu, poswiecenie szpitala, poswiecenie mostu itp (za kilkadziesiat tysiecy od poswiecenia). Gdyby mnie poswiecenie kojarzylo sie tak jak kardynalowi to tez nie mialbym nic przeciwko.
    doceń 0
  • wojtek303
    07.10.2013 12:03
    wojtek303
    Muszę się zgodzić z wieloma komentarzami o słabej katechizacji Polaków, ale z dobrym przekazem wiary nie tylko Polska sobie nie poradziła ale i cała Europa.

    A co do "rozmnażania się" to czy rzeczywiście brakuje ludzi w Polsce? Czy w Polsce byłoby miejsca i żywności dla np. 100 mln ludzi? Może zmniejszenie liczby mieszkańców w Polsce wyjdzie Polsce na dobre.
    • Ogrodnik
      07.10.2013 12:35
      No tak, zwłaszcza dla systemu emerytalnego (w tym dla wojtka303) za kilka lat będzie to zbawienne
      • qwertynable
        08.10.2013 16:59
        @ Ogrodnik

        Dla systemu emerytalnego zbawienne jest podniesienie wieku emerytalnego a nie nieograniczone dzieciorobstwo. Tak sie sklada ze ludzie pochodzacy z wielodzietnych rodzin to zwykle ci ktorzy sa ciezarem dla spoleczenstwa. Przepraszam ze tak wprost i stereotypowo ale w 9 przypadkach na 10 to jest prawda. Ludzie z wielodzietnych rodzin to nie sa ci ktorzy uratuja system emerytalny.

        Poza tym przyrost naturalny to tylko odlozenie problemu na potem. Wojtek303 ma calkowita racje. Zalozmy ze dzietnosc w Polsce bylaby na srednim poziomie 3 dzieci. Za kilkadziesiat lat mielibysmy 55 milionow - bardzo dobra wiadomosc dla tych ktorzy wtedy beda przechodzic na emeryture (w tym dla mnie). Szkopul w tym ze ci mlodzi ludzie tez sie zestarzeja i tez beda chcieli miec godna emeryture. Twoje rozwiazanie: pt. "wielodzietnosc" spowodowaloby ze po kolejnych kilkudziesieciu latach byloby 80 milionow a w kolejnym pokoleniu 120. I tak w nieskonczonosc, co pokolenie 1.5 raza wiecej ludzi.

        To jest droga do nikad. Wczesniej czy pozniej system i tak sie zalamie - kazdy kraj moze wyzywic ograniczona ilosc ludzi. Ile Polska moze wyzywic? 50? 60 milionow? Nawet w to watpie. Teraz mamy 38 z czego 2 miliony za granica a nastepne 2 na bezrobociu.

        System emerytalny sie zalamal poniewaz zawiera fundamentalny blad. Ci ktorzy go ustanowili przymkneli oczy na fakt ze ludzie zyja coraz dluzej. Dlatego teraz stosunek lat spedzonych na emeryturze do lat przepracowanych jest o wiele wyzszy niz w latach powojennych kiedy ten system powstawal. Wiek emerytalny powinien byc plynny i ustalany na biezaco, scisle powiazany z srednia dlugoscia zycia w danym momencie. Tak powinno byc od lat 40-tych, w najgorszym wypadku 60-tych. Rzady troche sie "zagapily" (z powodow politycznych) i teraz mamy emerytalny kryzys globalny.

        Tak czy inaczej, jedyny sposob to wydluzyc wiek emerytalny tak, zeby te proporcje wrocily do roziarow ktore da sie utrzymac. Ewentualnie powrot do czasow kiedy na starosc dzieci utrzymywaly rodzicow. Tylko kto do tego przekona dzieci?
        doceń 1
        0
      • man
        12.10.2013 21:55
        @qwertynable

        założenia obecnego systemu emerytalnego, opierają się na tym, że czworo pracujących utrzymuje jednego emeryta. tak więc, wybacz bezpośredniość, ale piszesz głupoty. za twoją ocenę rodzin wielodzietnych bardzo dziękujemy. jest ona oczywiście jak najbardziej wiarygodna, oparta na solidnych podstawach naukowych, potwierdzona faktami. tylko mała uwaga. zachowaj tą swoją naukę dla siebie, bo ludzi interesuje tylko ta prawdziwa.
        doceń 0
        0
    • Scott
      08.10.2013 23:10
      Da to tyle że zamiast Polaków którzy znajdywali milion ale żeby nie dać się zewangelizować, na ich miejsce przyjadą inni. Może będą bardziej otwarci na Boga. Ludzi brakuje, bardzo. Argument z jedzeniem i miejscem jest tak niepoważny, że nie ma jak się odnieść do niego. Brakuje od lekarzy poprzez pielegniarki do fachowców na produkcji. Odczujemy to znacznie boleśniej już niebawem, i UE każe nam pewnie otworzyć granice na wschód.
      doceń 0
  • megii
    07.10.2013 12:18
    myślenie antykoncepcyjne przynosi swoje żniwo. a przecież każde kolejne dziecko jest błogosławieństwem i darem od Boga
    doceń 8
  • tomaszz
    07.10.2013 13:45
    Jest też wiele osób, które nie mogą, lub mają trudności z zajściem w ciążę. Wielu z nich przyjmuje to cierpienie z pokorą. Leczenie i ciągłe niepowodzenia są trudnym doświadczeniem, tym bardziej, że wiedza medyczna jest w tej dziedzinie w powijakach. Ile lekarzy tyle opinii.
    Ale wierzą, że dziecko jest darem Boga i nie można rościć sobie do niego prawa.
    doceń 7
  • M.R.
    07.10.2013 14:47
    Ja bym chciał, korzystając z okazji (mam nadzieję, że Redakcja pozwoli) przeprosić na ręce wszystkich ciężko pracujących wyrobników z Wyborczej całą redakcję wraz z Nadredaktorem. Byłem przekonany, ze wybiórcza ty tylko kłamstwa i wyzwiska pod adresem katolików i polskości (taki szmatławiec renegatów rodzaju ludzkiego), a tymczasem okazuje się, ze na zasadzie "trafiło się ślepej kurze ziarno" i tam można czasem przeczytać prawdę. Do tej pory uważałem, że mowa o kołtunerii w Kościele katolickim, to wierutne kłamstwa, epitety i wyzwiska. Dzisiaj muszę cofnąć te słowa. Wydawałby się że kołtuny (Plica polonica) zostały bezpowrotnie wytrzebione wraz z postępem higieny na przełomie XIX i XX w. Owszem, gdzieś w Afryce, gdzie i wody niedostatek i środki higieniczne nieznane, kołtuna udało się ocalić, ale w Polsce jest bezpowrotnie stracony, więc wybiórcza jak zwykle rozgłasza wierutne bzdury i kłamstwa. Tymczasem okazuje się, że udało się odtworzyć ten zaginiony gatunek, wczoraj w moim Kościele parafialnym ukazał się jeden egzemplarz odtworzonego kołtuna. Wprawdzie niezbyt czystej rasy, trochę z afrykańskimi naleciałościami jeszcze (ale biały, młody, czystą polszczyzną się posługujący, więc jest nadzieja na przyszłość), wiechcie i strąki bardziej przypominający, coś na kształt mopa, niż klasyczny w stylu, ale wszak nawet kołtun idzie z postępem. Tak więc niniejszym odszczekuję: można we współczesnym Kościele katolickim natrafić kołtuna, sam spotkałem, choć nie wierzyłem wcześniej (Ewangelia akurat o wierze była). Wprawdzie póki co, pojedyncze egzemplarze, ale jako, że w otoczeniu pci pięknej i dziatek, więc jak najbardziej rozwojowo rzecz się zapowiada. No i popatrzcie - nawet w wybiórczej trafi się ziarnko prawdy, kto by pomyślał... Ten kołtun wiele zdaje się tłumaczyć. Trza o niego dbać, szczególnie o jego czystość rasową, będzie usprawiedliwiający.
    doceń 0
  • PiTer
    07.10.2013 15:04
    Wsparcia rządu? Kpina. Nikt tego nie porzebuje.
    Wystarczy, żeby rząd mniej zabierał. W tej chwili 80% wypracowanych przeze mnie dóbr rząd zabiera. To tak, jakbym od poniedziałku do czwartku pracował za darmo, a pieniądze dla mnie były zarabiane tylko w piątki.
    Pierwszy dzień to podatek dochodowy - skandalicznie wysoki. Proszę sobie sprawdzić porównanie wysokości tego podatku i kwoty wolnej choćby w porównaniu do Wielkiej Brytanii.
    Drugi dzień to VAT.
    Dwa kolejne dni to różnego rodzaju akcyzy i opłaty ukryte w cenach dóbr nabywanych przez nas na co dzień.
    Co otrzymujemy w zamian?
    - Kilkunastoletnie kolejki do świadczeń medycznych
    - Marną edukację za coraz mniejsze pieniądze
    - Nieudolną policję, która woli wlepiać mandaty uczciwym obywatelom, niż karać przestępców.
    Proszę się nie dziwić, że większość młodych wyjeżdża. Za granicą Polki rodzą bardzo chętnie.
    A biskupi piszą "list do polskich pracodawców", w którym ich pouczają, że pracodawcy powinni płacić więcej. Ciekawe, z czego? Może niech lepiej biskupi przyjrzą się warunkom, na jakich są zatrudnieni pracownicy parafii: organiści, kościelni itd.
    doceń 10
    • Tadeusz
      07.10.2013 20:29
      Zgadzam się z Panem co do olbrzymich podatków jawnych i ukrytych, często bardzo sprytnie. Właśnie wsparcie rozumiem miedzy innymi poprzez KONIECZNĄ RACJONALIZACJĘ PODATKÓW. Jakoś cicho w mediach o rankingach, z których jasno widać jak rządzący w Polsce okradają własnych obywateli. Nie jest to nowość, bo było już o tym w Ewangelii, ale niby szczycimy się demokracją, czas to zmienić.
      • @Tadeusz
        07.10.2013 21:27
        Litości Panie Tadeuszu. Niech Pan nie rozsiewa fałszów rozpowiadanych przez demagogów pokroju JKM, bo to jest oczywista nieprawda.

        Polska jest krajem BARDZO niskich podatków. Na zachód od naszej granicy podatki są znacznie większe. Kraje skandynawskie mają bardzo wysokie podatki i zdrową gospodarkę. Nie ma państwa bez podatków, nie mówiąc o silnym państwie.
        doceń 0
        0
      • Scott
        08.10.2013 07:41
        Tylko że dochody młodych Polek i Polaków nie są zachodnie i skandynawskie, ale azjatyckie. Jeśli minimalna płaca wynosiłaby tyle ile choćby Belgii 1259 Euro, to można by płacić podatki, ale jak mamy 317 euro. To z czego? Do Skandynawii nas porównujesz? Kpisz sobie? Tam biedak największy ma nowe Audi A3, a norma są A6. Kto był choć raz to wie. Inna sprawa to na co te podatki idą, bo ja tego żebyśmy rośli w siłę nie widzę, wręcz przeciwnie. Za to widzę że pieniądze zamiast na inwestycje szły na przejadanie[jak to mówią na grillowanie]. Zgadzam się że JKM przesadza i to mocno, ale jakiś środek trzeba znaleźć. Jak PiS, kiedy było można to obniżyło podatki, Tusk jakby miał klapki na oczach i nie widział do jakiej nędzy doprowadza ludzi swoimi działaniami. I Polacy uciekną, dzieci urodzą za granicą, tam będą płacić podatki, tam nauczyciele będą mieć pracę w ich nauczaniu, tamtejsze sklepy będą ich zaopatrywać itp.
        doceń 2
        0
  • sennosc
    07.10.2013 17:00
    Nycz się nie stało.
    Gdzie byłeś "Pasterzu" gdy pluto na obrońców pamięci i prawdy o Smoleńsku?
    Gdzie byłeś jak wyrzucano Krzyż z przestrzeni publicznej?

    doceń 0
  • Podpisany
    07.10.2013 17:19
    Proszę Księdza Kardynała,

    moja ś.p. Babcia nie miała wsparcia samorządu i państwa - urodziła 3 synów i 4 córki. Druga, której mąż umarł dość szybko córkę i trzech synów. Ich matki - bez wsparcia, podobnie. Aby samorząd i państwo wsparło musi rodzinom, księżom, samotnym ZABRAĆ lub wydrukować (czyli zabrać w inflacji). Nie ma innej drogi "wsparcia" przez samorząd i państwo.

    Gdy bym był kardynałem, ale gdzie mi tam, to bym jednak nie opowiadał w ten sposób. Ale mężowie babć nie musieli czekać na pozwolenia na budowę tylko kupili drewno i ludzi do stawiania i postawili. Nie mieli 23% VAT i benzyny po prawie 6 zł. Za to niestety palili taniuśkie papierochy i mieli czym nakarmić dzieci. Biednie było jak i sąsiadom. No i telewizora nie mieli.

    Może zamiast nam "dawać" to by mniej zabierali? I dali trochę wolności? Marzenia ściętej głowy...
    • Podpisany
      07.10.2013 21:00
      Nie od rzeczy będzie też sprawdzić korelację pomiędzy spadkiem dzietności a zmianą nauczania w tej kwestii przez pasterzy (okolice SV II i stosowne dokumenty). No i fundamentalny powód: przymusowe "ubezpieczenie" tzw. społeczne. Dziś małżeństwo pracowników najemnych chcąc dostać na rękę po 2,5 tys musi oddać do ZUS i na podatki (PIT,VAT, akcyza) w okolicach 4 tys. razem, wliczając w to część rozdzieloną na nich i zarobione przez nich pieniądze przekazywane przez kupującego ich pracę "pracowdawcę" (co za idiotyczna nazwa - przecież on nic nie DAJE tylko kupuje ich umiejętności).

      Podsumowując: horrendalne łupienie najemników w zamian za rzekomą troskę państwa i samorządu ("bezpłatne" żłobki,przedszkola,szkoły,studia,leczenie) plus delikatna(?) zmiana -a niech tam- narracji przez pasterzy z rozmnażajcie się na miłujcie się i naturalnie planujcie, plus przyczyny wspomniane przez ks.kardynała i mamy 1,3 dziecka na kobietę. No, ale na dwa pieski nie trzeba obowiązkowo kupować 2 fotelików do samochodu, a na dzieci trzeba, dla ich dobra. Choć był czas, gdy przymusu nie było.

      Zagadka: ile aborcji średnio-rocznie wykonywali "lekarze" na zlecenie Polek w czasach PRL? Ile milionów mniej mamy dziś matek? To nie kryzys, to rezultat.
      doceń 1
    • Scott
      08.10.2013 23:14
      No było biednie. I tak choćby ludzie np na wsi mieli 1 parę butów, które zakładali przy potoku przy kościele, myjąc w nim nogi. I tak w butach wchodzili na Msze. Dziś by do strzału takie dzieci odebrano. Taki przykład, ale mówi bardzo dużo jak się żyło.
      doceń 0
  • Wlek
    07.10.2013 20:31
    1. Pamiętajmy przy tym wszystkim, że pod względem zamozności jesteśmy w Europie przed Rumunią i Bułgarią.

    2. Pamiętajmy, że jestesmy krajem, przez który w czasie II Wojny Światowej przez Polskę przetoczyła się 2 razy armia niemiecka i 1 raz radziecka.

    3. Aby komuś dać, np. rodzinom wielodzietnym, na pzredszkola, itp. trzeba komuś zabrać.

    4. Komu zabrać? Reformy społeczne zatrzymały się na wieku emerytalnym mężczyzn i kobiet. Nie ruszono emerytur grup uprzywilejowanych. Żaden polityk nie ma odwagi poruszyć tych tematów, bo boi sie wyborów. Boi się śrub metalowych i palenia kukł pod Sejmem. Stąd mamy 35-letnich emerytów policjantów, strażaków i 40-letnich emerytów górniczych. W tej ostatniej grupie te emerytury nie są nawet takie złe i wynoszą średnio 3500 PLN. Przywileje emerytalne dla tych grup zostały wprowadzone w innych warunkach. Odnośnie do górników było to w czasach, kiedy warunki pracy w kopalniach były mordercze a górnicy nie dożywali starości i umierali na pylicę. W przypadku policjantów byli oni traktowani jako bijące ramie partii i ich zadaniem było pilnowanie "socjalistycznego" porządku.

    5. Polki w Wielkiej Brytanii wykazują dzietność wyższą niż np. emigranci z krajów o tradycyjnie wysokim przyrości naturalnym.


    doceń 6
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Zapisane na później

Pobieranie listy