Właśnie "odprawiali" Mszę św., gdy do mogielnickiej świątyni wkroczyła policja. Przez miesiąc udawali kapłanów, oszukując proboszcza i wiernych.
Fałszywy ksiądz to notowany przez policję Jacek K. Czterdziestoletni mężczyzna przedstawił się proboszczowi w Mogielnicy, jako polecony przez warszawską kurię. Żeby dodatkowo się uwiarygodnić, zadzwonił wcześniej do parafii przedstawiając jako współpracownik kard. Kazimierza Nycza, i prosząc by gościnnie przyjąć duchownego z Ukrainy.
Do parafii św. Floriana trafił w połowie grudnia. Ostrzeżenie o fałszywym księdzu pojawiło się na stronie kurii archidiecezjalnej warszawskiej. "Na terenie Archidiecezji Warszawskiej ponownie pojawił się podający się za księdza oszust. Twierdząc, że jest księdzem diecezjalnym bądź benedyktynem (o. Adeodat), zbiera pieniądze na rzecz dobroczynnego stowarzyszenia pomocy niepełnosprawnym lub na Projekt Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Doniecku. W przypadku prób kontaktu, wszystkich księży prosimy o ostrożność i powiadomienie policji" - brzmiał komunikat.
Jacek K. był wcześniej notowany za kradzieże. Założył także Stowarzyszenie Pomocy Rodzinie i Osobom Niepełnosprawnym, organizując publiczne zbiórki, do których angażował m.in. młodzież. Wcielał się w rolę księdza umiejętnie, bo wcześniej przez rok był alumnem seminarium duchownego. Zatrzymany z nim 15 stycznia mężczyzna to 65-letni Jan K. z Gdańska. Obydwaj udawali kapłanów, odprawiając Msze św. oraz udzielając innych sakramentów.
Czy sakramenty sprawowane przez fałszywych księży w Mogielnicy były ważne? Czy parafianie, którzy u nich się spowiadali, muszą jeszcze raz przystąpić do spowiedzi? - takie pytania napływają teraz do Kurii warszawskiej.
- Obiektywnie żaden z tych sakramentów nie miał miejsca - mówi ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik Archidiecezji Warszawskiej.
Aktualizacja: Zatrzymani oszuści zostali wypuszczeni na wolność i znów stanowią zagrożenie. Przeczytaj tekst Wyjątkowo niebezpieczny Adeodat.