Po godz. 18 kilkanaście osób, w tym Ewa Stankiewicz z Ruchu Solidarni 2010 oraz reżyser Grzegorz Braun, weszło do siedziby Państwowej Komisji Wyborczej w Warszawie, domagając się ustąpienia członków PKW. Zapowiadają okupację budynku do czasu realizacji ich postulatów. Wewnątrz jest także nasz reporter Jakub Szymczuk i inni dziennikarze.
Okupacja budynku PKW rozpoczęła się po proteście, który wieczorem zgromadził przed siedzibą PKW ponad tysiąc osób. Do osób manifestujących swoje oburzenie z powodu nieprawidłowości przy liczeniu głosów oddanych w ostatnią niedzielę przemawiali m.in. Robert Winnicki i Krzysztof Bosak z Ruchu Narodowego oraz poseł Przemysław Wipler i Janusz Korwin-Mikke z Kongresu Nowej Prawicy. Protest przy ul. Wiejskiej zorganizował Ruch Narodowy, KNP oraz Demokrację Bezpośrednią.
- Tylko wojna jest większym zagrożeniem od tego, co dzieje się obecnie w Polsce. Wzywamy wszystkich warszawiaków, którym zależy na demokracji, aby przyszli pod siedzibę PKW – mówiła szefowa Solidarnych 2010, Ewa Stankiewicz, która razem z reżyserem Juliuszem Braunem usiadła za stołem prezydium komisji. Tym samym, przy którym odbywały się do tej pory konferencje członków Państwowej Komisji Wyborczej.
Grzegorz Braun domaga się, by wszyscy członkowie PKW opuścili budynek.
- Członkowie PKW niech zabierają nesesery i się stąd zabierają - mówił, domagając się powtórzenia wyborów.
Przed siedzibą PKW zgromadziło się kilkadziesiąt osób. Wstępu do budynku broni policja Jakub Szymczuk /Foto Gość "Jest rewolucyjnie, choć jest więcej mediów niż protestujących... Niektórzy by chcieli chyba drugiego Majdanu" - relacjonuje na Twitterze z siedziby PKW Jakub Szymczuk, fotoreporter "Gościa Niedzielnego".
W budynku pojawili się na krótko także Przemysław Wipler oraz Robert Winnicki.
Od okupacji budynku PKW odcina się Prawo i Sprawiedliwość, którego rzecznik Marcin Mastalerek wydał specjalne oświadczenie.
"Prawo i Sprawiedliwość zdecydowanie negatywnie ocenia dzisiejsze wydarzenia pod siedzibą PKW. Wtargnięcie do instytucji państwa i jej okupacja nie są rozwiązaniem problemu i mogą tylko pogłębić chaos, który jest związany z przedłużającym się procesem podania wyników wyborów samorządowych. Nawet dobre intencje i słuszne obywatelskie niezadowolenie nie mogą być powodem tego rodzaju działań, które obserwujemy dziś w siedzibie PKW" - stwierdza w oświadczeniu Marcin Mastalerek.
W związku z "wtargnięciem dużej grupy osób" przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, Stefan Jaworski podjął decyzję o przerwaniu pracy PKW "do czasu usunięcia tego zagrożenia".
Ok. godz. 22.30 tłum przed siedzibą PKW próbował sforsować drzwi. Policja, jak tłumaczy, nie otrzymała od PKW zawiadomienia o przestępstwie, dlatego do tej pory interwencję ograniczyła do niewpuszczania do budynku demonstrujących. Nikogo również nie wypuszcza.
- Z informacji, jakimi dysponujemy, wynika, że osoby, które jako pierwsze weszły do budynku, zrobiły to na zaproszenie przedstawicieli PKW. Policja do chwili obecnej nie była proszona o jakąkolwiek interwencję w stosunku do konkretnych osób. Jesteśmy na miejscu wyłącznie dlatego, żeby zapewnić bezpieczeństwo osobom zgromadzonym. Dbamy też o to, aby nie doszło do naruszenia porządku, a także żeby nie miała miejsca sytuacja, która będzie niepotrzebnie eskalować jakikolwiek konflikt - powiedział Polskiej Agencji Prasowej rzecznik komendanta stołecznego policji st. asp. Mariusz Mrozek.