Czego brakuje mi w Muzeum Warszawskiej Pragi? Praskiego klimatu.
To muzeum rodziło się długo i w bólach. Pamiętam, kiedy oglądałam prawie dziesięć lat temu torbę śniadaniową - jeden z pierwszych eksponatów powstającego muzeum. W wyobraźni widziałam ją w odtworzonej praskiej kuchni, w placówce multimedialnej, narracyjnej, podobnej do nowego wówczas Muzeum Powstania Warszawskiego. W muzeum, które tętni życiem Bazaru Różyckiego, pachnie pyzami i flakami, rozbrzmiewa praskimi kapelami i śpiewną gwarą, które przyciąga wzrok sztucznymi kwiatkami i kolorowymi wstążeczkami w podwórkowych kapliczkach. Które opowiada, działa na zmysły i emocje. Praska historia i kultura świetnie nadają się na właśnie taką opowieść.
Muzeum Pragi jest inne. Spokojne, wyważone, w białych, świeżych wnętrzach i w świetle nowoczesnych lamp. Nawet dziecięce żołnierzyki i szmaciana lalka znalazły swoje miejsce w szklanych gablotach, obok warszawskich platerów, porcelany i koronkowej serwetki. Zaimprowizowane praskie mieszkanie to dwa fotele (uwaga! siadać nie wolno) i telewizor. Za to na ścianach wokół zdjęcia zupełnie odmiennych praskich mieszkań. W ogóle to muzeum, w którym dominują zdjęcia.
Wielokulturowość i wielowyznaniowość pokazana jest poprzez pustą żydowską bożnicę. Tylko tyle. Na dziedzińcu muzeum, gdzie spodziewałam się praskiego podwórka, z trzepakiem i starą kapliczką, są nowoczesne siedziska i niebieska rzeźba niedźwiedzia.
Dużym rozczarowaniem są piwnice - wymarzona wręcz przestrzeń do pokazania tego, co w praskiej historii i kulturze czarne i mroczne. Ale w podziemiach też obejrzymy tylko fotografie i ekrany telewizorów. Nie zobaczymy praskich katowni z czasów młodej Polski Ludowej, które idealnie można było zrekonstruować w surowych murach. Nie ma szemranych interesów, ciemnych typków grających w trzy karty, cinkciarzy, cwaniaczków... Organizatorzy tłumaczą, że nie taką Pragę chcieli pokazać. Chcieli zwrócić uwagę na rozwój, kulturę, potencjał tej części Warszawy... Unikali pokazywania miasta poprzez Bazar Różyckiego i Stadion Narodowy.
Tyle że bez pyz ze słoika opowieść o Pradze jest nieprawdziwa. Nie ma tego niepowtarzalnego klimatu, oryginalności, barwności. Czy prażanie w niej siebie odnajdą?
Kurator wystawy stałej i kierownictwo muzeum podchodzą do swej pracy z pokorą: traktują ekspozycję jako początek czegoś więcej i czekają na opinie. Warto więc do muzeum się wybrać i samemu ocenić.