Planował przyszłoroczne lednickie jubileusze. O. Jan Góra odszedł zbyt szybko...
W Warszawie co roku organizował konferencję prasową, podczas której, poprzez dziennikarzy, zapraszał wszystkich na kolejne Spotkanie Młodych na Polach Lednickich. Zawsze życzliwy, uśmiechnięty, pełen energii, z załapałem opowiadał o wielotysięcznym spotkaniu, które rokrocznie było wielkim wydarzeniem duchowym. Stworzył miejsce, które przyciągało nie tylko młodzież, ale i dorosłych, seniorów... Miejsce niezwykłe na duchowej mapie Polski.
Tak było też w maju tego roku. - Przywieźcie ze sobą dużą garść ziemi, z miejsca, które jest wam drogie: z podwórka, domowego ogródka, z cmentarza.... Niech Pola Lednickie staną się domem dla nas wszystkich. Miejscem, do którego możecie wracać przez cały rok. Niech ta symboliczna garść ziemi będzie tego opieczętowaniem - apelował dominikanin o. Góra.
Wraz z członkami Ruchu Lednickiego i zespołu muzycznego Siewcy Lednicy, z przejęciem pokazywał po raz pierwszy spot reklamujący przyszłoroczne Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Mówił również o tegorocznym, czerwcowym spotkaniu na Lednicy, którego hasło: "W imię Ducha Świętego", było kontynuacją poprzednich edycji, poświęconych Bogu Ojcu i Synowi, a przygotowujących do obchodów 1050-lecia Chrztu Polski. Na to jubileuszowe lednickie spotkanie bardzo czekał. Jubileusz miał być podwójny: przyjęcia chrześcijaństwa przez Polskę i 20. urodzin spotkań młodych na Lednicy. Przyszłoroczna Lednica z pewnością się odbędzie - chociażby dla o. Jana. Chociaż na razie trudno ją sobie wyobrazić bez jego charyzmy i energii.
W ubiegłym roku podczas warszawskiej promocji książki "...znaczy Ksiądz", o. Góra mówił do dziennikarzy: "Proszę powiedzieć, że nie jest to książka o sfrustrowanym księżulku, który się męczy, z ledwością oddycha, ma niestrawność i cukrzycę. To książka o księdzu, który jest szczęśliwy".
Przez minione dziewiętnaście lat, za o. Górą miliony młodych symbolicznie przekraczało Bramę-Rybę, przekraczało siebie, swoją niewiarę, słabości, uzależnienia, własne schematy myślenia.... Teraz ich duszpasterz przekroczył kolejną bramę, ostateczną.