W pomieszczeniach placówki na Mokotowie powstanie długo wyczekiwane Muzeum Żołnierzy Wyklętych.
Schody w celi śmierci. Miejsce kaźni wielu członków niepodległościowego podziemia
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
Powołał je w przeddzień tegorocznego Dnia Pamięci o Żołnierzach Wyklętych, 29 lutego, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Takie plany były już od kilku lat, bo właśnie w tej placówce byli więzieni, torturowani i zabijani znani członkowie niepodległościowego podziemia, m.in. gen. August Emil Fieldorf, ps. „Nil” czy mjr Zygmunt Szendzielarz, ps. „Łupaszka”.
Jednak chociaż miejsce na uczczenie niezłomnych nadawało się doskonale, nie było wiadomo, jak w czynnej placówce penitencjarnej wydzielić część na muzeum i udostępnić ją zwiedzającym, zachowując przy tym wymagane rygory bezpieczeństwa. Teraz w rozmowie z radiem RMF FM wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, odpowiedzialny za stworzenie nowej placówki muzealnej, potwierdził, że powstanie ona przy ul. Rakowieckiej, a obecni aresztanci zostaną przeniesieni do innych placówek. Mokotowski areszt będzie wygaszany stopniowo, do 2020 roku.
Jak podaje rozgłośnia, proces ten już się rozpoczął. Do Radomia przenosi się oddział psychiatryczny szpitala znajdującego się przy areszcie. Na tym oddziale psychiatrzy prowadzą właśnie obserwację Kajetana P., podejrzanego o brutalne zabójstwo lektorki języka włoskiego na Woli.
Minister zapewnił też, że likwidacja dużej placówki nie przysporzy kłopotów służbie więziennej.