Wystarczyło kilka godzin, by miłosierdzie rozlało się po Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym Caritas Archidiecezji Warszawskiej. Otrzymali je chorzy, personel i sami pielgrzymi. Hojnie.
Delikatnie i wielką czułością. Ks. James Anyaegbu pochyla się nad każdym pacjentem. Gładzi po policzku i błogosławi, stawiając czarną dłonią krzyżyk na czołach leżących w łóżkach pacjentów. Twarz podopiecznych Caritas rozpromienia się. Niekiedy tylko delikatnie - na tyle, na ile pozwala choroba. - Choć nie potrafię mówić po polsku, błogosławiąc mogę przekazać ludziom miłość Boga - mówi kapłan, który w raz z grupą blisko 30 Szkotów przyjechał na ŚDM.
Ośrodek Caritasu przy Krakowskiem przedmieściu przez kilka dni odwiedzali pielgrzymi - myli okna, sprzątali, pomagali w drobnych pracach. - Była u nas grupa 240 osób z Hiszpanii, Kanady, Wenezueli i Portoryko - mówią pracownicy. Dziełom miłosierdzia podczas Dni w Diecezjach dedykowany był szczególny dzień - 22 lipca.
Na grupę ze Szkocji w ośrodku czekało bardzo konkretne zajęcie. I do tego z podziałem na role: jedni myli futryny, drudzy czyścili szyby. Rząd okien ciągnął się przez długi korytarz. - Gdyby jedna osoba miała to zrobić, zajęło by to dużo czasu. Łącząc siły możemy zrobić więcej - James ze Szkocji podczas pracy odkrywał reguły społecznego życia. - To niesamowite, że wystarczy mały gest dobroci, by pomóc drugiemu człowiekowi - dodaje.
Kleryk Krzysztof i diakon Andrzej myli okna kilka pięter niżej. Podczas pracy dzielił się swoim doświadczeniem szkockiego Kościoła. Obydwaj mają polskie korzenie, na ŚDM przyjechali z największej szkockiej diecezji - Aberdeen. - W Szkocji katolicy stanową zaledwie 5 proc. społeczeństwa. W przeszłości byli prześladowani ze względu na przyznawanie się do Chrystusa, to pozostawiło w narodzie ślad: brak pewności wiary - tłumaczy dk. Andrzej.
Dlatego, ich zdaniem, tak ważny jest pobyt młodzieży ze Szkocji w Polsce, kontakt z żywym Kościołem. - Chrześcijaństwo, to Polska marka, to coś z czego powinniśmy być dumni - mówią.
Praca szła wartko, był więc czas, by okna umyć także w salach, gdzie leżą chorzy. W większości to osoby starsze, przewlekle chore, z którymi nie ma kontaktu, bądź jest bardzo utrudniony. A czasami zaskakująco... bliski. - Pewna staruszka mocno pociągnęła mnie za rękaw. Chyba, chciała się do mnie przytulić - mówi zdziwiony młody Szkot. Dla ciemnoskórego kleryka Malachy uśmiech chorych, ich dotyk to największa nagroda za dzisiejszą pracę. - Tyle ile będziemy dawać, tyle samo otrzymamy. Bóg chce, byśmy byli przekaźnikami Jego Miłosierdzia, Jego radości - mówi. O miłosierdzi Bóg może mówić godzinami, pielgrzymi już nie mogą odczekać się jego pierwszego kazania. Szkoci obiecują, że chorych zabiorą ze sobą w modlitwie.
Po pracy czas na zasłużony poczęstunek. Odśpiewanie hymnu ŚDM - w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej oraz wspólne zdjęcie. - ŚDM to jest czas, kiedy Bóg przechadza się po Polsce, korzystajcie z tej łaski - mówi na pożegnanie ks. James. Pani Bożena, koordynatorka pielęgniarek spogląda na medalik św. Katarzyny Labouré, który spontanicznie podarowała jej Indianka z Kolumbii. - Wraz z tym medalikiem dostałam nową nadzieję. Za przyczyną św. Katarzyny już raz zostało uzdrowione dziecko. Ja też mam w domu chore. Ma na imię Kasia - mówi ze wzruszeniem.
Pobyt młodych w ośrodku to dla wielu chorych piękne doświadczenie. 94-letni pan Mieczysław na widok młodych bardzo się wzruszył. - Pacjenci, czasami nie wszystko rozumieją, ale czują miłość drugiego człowieka. I to jest najważniejsze - mówi Bożena, liderka opiekunów medycznych w ośrodku.