25 lipca do bazyliki Niepokalanej Wszechpośredniczki Łask do Niepokalanowa przybędzie pielgrzymka z Libanu z relikwiami świętego mnicha.
W bazylice o 15.30 zostanie odprawiona Msza św., podczas której Raymond Nader opowie o misji, którą zlecił mu Bóg przez św. Charbela.
Po liturgii - sprawowanej w dwóch językach: arabskim i polskim, rozdawane będą obrazki z wizerunkiem i modlitwą do św. Charbela oraz oleje z grobu libańskiego mnicha.
Raymond Nader pochodzi z Libanu. Jest chrześcijaninem maronitą. Urodził się 10 listopada 1961 r. w małej wiosce Ghineh, w górach Libanu. Jest żonaty i ma trójkę dzieci.
Ukończył jezuicki uniwersytet w Libanie ze tytułem inżyniera elektryka-mechanika. Wyjechał z Libanu, aby pracować na Wyspach Brytyjskich, gdzie specjalizował się w fizyce nuklearnej.
Jego dziadek zachęcał go do poszukiwania Prawdy, do zgłębiania Misterium Eucharystii, które od dzieciństwa zdumiewało Raymonda.
Korzystając z osiągnięć nauki i nowoczesnych technologii, poszukiwał odpowiedzi na temat stworzenia, wszechświata i tajemnicy Boga.
Czy Bóg naprawdę istnieje? Gdzie jest? Dlaczego się ukrywa? Dlaczego nie możemy Go zobaczyć, czy dotknąć bądź usłyszeć? Dlaczego stał się wcielonym Bogiem? W jaki sposób chleb, który pieczemy staje się Najświętszym Ciałem Chrystusa, gdy kapłan odmawia nad nim modlitwę? I dlaczego ludzie po przyjęciu tegoż Ciała są w stanie kochać się nawzajem i kochać Boga? Setki pytań o tajemnicy życia, o Bogu Stwórcy krążyły po głowie Raymonda, a on nie ustawał w poszukiwaniu odpowiedzi.
Od 1985 r. Raymond nie ustawał w swoich modlitwach i regularnych ćwiczeniach duchowych w pustelni świętych Piotra i Pawła na górze, zwanej Górą Przemienienia.
Tam św. Charbel żył jako pustelnik w samotności przez 23 lata po spędzeniu 16 lat w pobliskim klasztorze św. Marona w Annaya.
W przeddzień 9 listopada 1994 r., Raymond przybył do pustelni św. Piotra i Pawła w Annaya, niosąc ze sobą Biblię i pięć świec w swoim plecaku. Zapalił świece i rozpoczął modlitwę.
Nagle poczuł „zmiany” dookoła siebie: powiew ciepłej bryzy i wzrost temperatury, po chwili bryza stawała się coraz silniejsza, a temperatura coraz wyższa. Spoglądając na świece, Raymond zdumiał się widokiem 5 świec, które pomimo silnego powiewu wiatru nadal się paliły.
Raymond zdecydował się dotknąć płomieni świec, aby upewnić się, że nie ma halucynacji, jednakże zanim uniósł swą rękę, odniósł wrażenie, że znajduje się w "innym świecie".
Utracił zmysł słuchu, wzroku i dotyku. Czuł się, jak gdyby został przeniesiony z ciemności w centrum największej jasność - jednakże owa jasność nie emitowała żadnego ciepła. To było wielkie, silne światło, jednak nie raziło jego oczu. Było ciepłe, delikatne jednak bez koloru, krystalicznie czyste.
Następnie Raymond poczuł obecność kogoś, kto zwrócił się bezpośrednio do niego, aczkolwiek nie używając języka, słyszalnego głosu, czy słów - jednakże było to bardzo wyraźne powitanie. Rodziło się w nim pytanie, ale zanim je postawił, usłyszał odpowiedź: "Nie śnisz. Teraz jesteś bardziej świadomy niż kiedykolwiek w swoim życiu!" To mistyczne przeżycie trwało 4 godziny, lecz Raymond czuł jakby to było mniej niż jedna sekunda!
Raymond "powrócił do rzeczywistości" około 3.35 nad ranem. Próbował uświadomić sobie co się stało. Czy to był sen? Może halucynacje? Był pełen wątpliwości dopóki nie odkrył śladów na swojej ręce: odbicie pięciu palców dłoni, jak gdyby wypalone przy użyciu dziwnego ognia bądź potężnego światła.
Raymond natychmiast poinformował ojca Tomasa Mehanna przeora klasztoru Annaya i maronickiego biskupa Bejrutu - ks. Abi Nader, którego znał od dzieciństwa.
Obydwaj zachęcili Raymonda do konsultacji u wiarygodnego specjalisty i wykonania badań, które mogłyby pomóc w wyjaśnieniu znaków na ciele. Badania jasno potwierdziły, że nie można ustalić powodu powstania owych znaków.
Ich wygląd porównywalny był do poparzenia trzeciego stopnia, jednak bez bólu, bez stanu zapalnego czy infekcji. Poza tym kolor owych znaków nie był typowy dla ostrych oparzeń, charakteryzujących się szarymi czy czarnymi zmianami. Rany Raymonda były różowo-czerwone i zagoiły się samoczynnie wciągu 5 dni bez żadnego leczenia.
Od 10 listopada 1994 r. wyżej wspomniane sytuacje powtarzały się kilkukrotnie. Podczas każdego objawienia Raymond otrzymywał wiadomość w formie widzenia i często na jego ręce odnawiał się wyżej opisany znak.
Od początku gdy św. Charbel ukazywał się Raymondowi, postanowił on szerzyć świadectwo gdziekolwiek i kiedykolwiek zostanie zapytany oczywiście za zgodą Kościoła i mając Jego błogosławieństwo.
Podczas ostatnich pięciu lat, Raymond odwiedził wiele kościołów, instytucji, szkół we wszystkich regionach w Libanie aby dzielić się swoim świadectwem i przekazywać wiernym orędzie św. Charbela.
Wziął udział w tysiącach spotkań, wciąż dzieląc się przesłaniem św. Charbela, który zaprasza każdego człowieka do bycia świadkiem Jezusa Chrystusa i do ofiarowania się za Chrystusowy: "Jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół" oraz do świadomego życia nauką płynącą z Biblii, a także do budowania cywilizacji miłości.
Wkrótce Raymond został zaproszony przez biskupów i księży do innych państw. Odpowiedział on na owe zaproszenia i odwiedził ponad 40 krajów na wszystkich kontynentach począwszy od Australii, przez Amerykę, przemierzając całą Europę i odwiedzając Afrykę. W każdym z tych miejsc dzielił się swoim świadectwem, a w niektórych zakładał grupy Rodziny Świętego Charbela.
Płomień Bożej miłości dotknął głębi jego duszy i rozświetlił ją Bożym światłem. Raymond Nader stara się aby jego świadectwo dotarło do każdego zakątka świata. Niesie on światu Boże Słowo w swym sercu, a na swojej ręce znak św. Charbela.