Przejść dwunastometrowy labirynt. Wydawałoby się dziecinne proste. Nie dla wszystkich.
15 października, w Międzynarodowym Dniu Białej Laski, organizatorzy "Niewidzialnej wystawy" zaprosili warszawiaków, by chociaż przez chwilę wczuli się w sytuację osób niewidomych. Przed wejściem na stację metra Centrum ustawili niewysoki, kręty labirynt, który ochotnicy mogli przejść po nałożeniu na oczy specjalnych, zaciemniających okularów. Zadanie z pozoru dziecinne, w całkowitej ciemności okazało się nieproste. Śmiałków nie brakowało, chociaż większość wolała się przyglądać, jak inni białą laską powoli wytyczali sobie drogę. Ochotnikom przyglądał się też biszkoptowy labrador. Taki, jak on – pies przewodnik – dla wielu niewidomych jest oknem na świat.
– Przejście przez ten mały tor pozwala łatwiej zrozumieć problemy innych osób. Zobaczyć i poczuć, jak to jest, gdy całkowicie gaśnie światło, a trzeba się poruszać i normalnie funkcjonować – tłumaczy Małgorzata Szumowska, dyrektor generalny "Niewidzialnej wystawy".
– Łatwo nie było. Każdy krok był niepewny. Bez laski w ogóle bym nie przeszedł – mówi Wojtek.
Organizatorem akcji jest "Niewidzialna wystawa" – miejsce, w którym wytęża się zmysły słuchu, węchu, równowagi, by bez użycia wzroku poradzić sobie w codziennych sytuacjach. Przewodnikami na niej są osoby niewidome i niedowidzące. Osoby, które spędziły tę godzinę po ciemku, mówią, że ich życie się zmieniło... Od otwarcia wystawy, czyli od grudnia 2011 r., to niezwykłe miejsce przy alejach Jerozolimskich 123A odwiedziło ponad 17 tys. osób.