Kilkanaście tysięcy osób przeszło w Marszu Wolności, Solidarności i Niepodległości zorganizowanego przez PiS w 31. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.
Liczba polskich flag robiła wrażenie. Drzewce trzymane przez starszych i młodych widać było w Warszawie długo zanim rozpoczął się marsz: w tramwajach, metrze, a przede wszystkim na ulicach centrum stolicy. Najdłuższa, kilkudziesięciometrowa flaga rozwinięta została tuż obok pomnika Wincentego Witosa. Zanim falujący narodowymi barwami marsz wolności, solidarności i niepodległości wyruszył jednak z placu Trzech Krzyży w kierunku pomnika Józefa Piłsudskiego pod Belwederem, odbył się apel pamięci, poświęcony ofiarom stanu wojennego, a aktorka Halina Łabonarska odczytała deklarację programową marszu: „Polska w 31 lat później: Wolność – Solidarność – Niepodległość”.
- Historia nie ma końca. Także i dziś, w początkach XXI wieku, ponad dwie dekady po odzyskaniu suwerenności oraz praw politycznych i związkowych – a więc w czasach łatwiejszych – wolność, solidarność i niepodległość pozostają wciąż naszym wyzwaniem. Ciągle aktualne są słowa Ojca Świętego, Jana Pawła II, z którymi szliśmy w Marszu przed rokiem: "nie ma Europy Sprawiedliwej bez Polski Niepodległej" – mówiła aktorka. Deklaracja, którą podpisało kilkaset osób: naukowców, ludzi kultury, Kościoła (w tym bp Antoni Pacyfik Dydycz i polityki, w tym wszyscy wchodzący w skład komitetu organizacyjnego marszu podkreślała konieczność tworzenia równych szans, godnej pracy, sprawiedliwej płacy i wolnej przedsiębiorczości, wsparcia młodego pokolenia w staraniach o własne mieszkanie i założenie rodziny, potrzeby prawdy i wolności w telewizji, radio, prasie i internecie. - Chcemy być wolni z wolnymi, równi z równymi. Pragniemy chronić niepodległość i walczyć o solidarność. Tworzyć wolność przez prawdę – czytała Halina Łabonarska, po której głos zabrał prezes PiS, Jarosław Kaczyński.
– Idziemy w tym marszu, bo musimy przypominać naszą historię. Wielu młodych dziś nie pamięta nawet, kiedy został wprowadzony stan wojenny. Ale ten marsz to także spojrzenie w przyszłość. Bo wolności dziś coraz mniej, solidarności w ogóle, a niepodległość – na sprzedaż – powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości. Podziękował też „wszystkim, którzy nie opuścili rąk” po 13 grudnia 1981 r.
Po drodze marsz zatrzymywał się kilkakrotnie pod pomnikami Ronalda Reagana, Gen. Grota Roweckiego, Ignacego Paderewskiego i Romana Dmowskiego, gdzie delegacje posłów PiS składały wiązanki kwiatów. Maszerujący nieśli też nieliczne transparenty, czasem krzyże i podobizny Lecha i Marii Kaczyńskich. Skandowano też antyrządowe hasła, najgłośniej i najwięcej tuż przy kancelarii prezesa Rady Ministrów. „Chcemy prawdy, chcemy chleba i nam Tuska nie potrzeba”, „Żeby Polska w siłę rosła, trzeba wodza, a nie osła”, „Tusku, prawdy nie zakiwasz” i „Ani centa dla Wincenta”.
Pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego Jarosław Kaczyński wygłosił drugie przemówienie, w którym zapowiedział staranie na początku 2013 r. o odwołanie rządu i powołanie nowego. Dodał, że jeśli się to nie uda teraz, PiS nie zrezygnuje, będzie próbować aż do skutku. - Polska będzie wolna, będzie solidarna, będzie niepodległa. Polacy bywają otumaniani błędną i szkodliwą ideą indywidualizmu, który zapomina o innych o wspólnocie, czyli o narodzie. Jestem przekonany, że będziemy tę wspólnotę budować już niedługo, z tą energią i determinacją z lat 1980-1981. Zbudujemy polski solidarny naród.
Marsz zakończył się odśpiewaniem „Boże, coś Polskę”. Część uczestników podniosła palce w ułożone w kształt litery V. „Zwyciężymy” – skandowano.