Młodzi narzekali na brak pracy, starsi na brak rozliczenia z przeszłością. Spotkali się na II Marszu "Wolności, Solidarności i Niepodległości", który 13 grudnia przeszedł ulicami stolicy.
Każdy miał swój. Jedni wypisali go na transparentach, inni głośno wykrzyczeli. Niektórzy ze złością wyrzucili go z siebie niezadowolenie w przypadkowej rozmowie. Powodów, by wziąć udział w marszu po raz drugi organizowanym przez PiS było tysiące, tak samo jak jego uczestników, którzy z różnych zakątków Polski przyjechali na plac Trzech Krzyży, skąd 13 grudnia wyruszyła demonstracja.
Główny cel przypomniał przed marszem prezes prawicowej partii. – Chcemy uczcić ważną rocznicę, przypomnieć podstawowe dla naszego narodu wartości i wyrazić sprzeciw wobec negatywnych tendencji w Polsce – mówił Jarosław Kaczyński.
Wielu uczestników czwartkowego marszu pamiętało jeszcze czasy minionego systemu. Pamiętało także nadzieję, jaka rodziła się, gdy na fotelu prezydenckim zasiadał włodarz narodu demokratycznie wybrany. Po latach wolności domagają się rozrachunku z przeszłością. - To co się teraz w Polsce dzieje, to pokłosie nierozliczonego stanu wojennego - uważa Małgorzata Sołtysiak, która na manifestację do stolicy przyjechała z Kielc.
Zanim ruszyła demonstracja, pod pomnikiem Romana Dmowskiego, podczas apelu pamięci, odczytano nazwiska ofiar stanu wojennego. Wśród nich był m.in. ks. Jerzy Popiełuszko i Grzegorz Przemyk. – Zginęli za wolną Polskę – odpowiadał tłum po każdej wymienionej osobie. Wszystkich poległych w krótkiej modlitwie powierzono Bożemu Miłosierdziu.
Piotr Więckowski na marsz przyszedł z trzema braćmi. Zdobyli solidne wykształcenie w na krajowych i zagranicznych uczelniach. Mają porównanie, jak się za granicą żyje. Są zawiedzeni sytuacją gospodarczą kraju. - U nas jest nędza. W Polsce osoba dobrze wyedukowana zarabia tyle samo co w Niemczech ktoś, kto kładzie kotleta na kanapkę – mówi.
Jacek Perłowski na manifestację wybrał się jako „zwykły obywatel”. Powody, dla który z pl. Trzech Krzyży przeszedł pod Belweder miał dwa. – Chcę protestować, bo winni wprowadzenia stanu wojennego wciąż nie zostali ukarani. Poza tym, popieram wszelkie inicjatywy, które chcą zmienić coś na lepsze – mówi.
Wiele słów padło także w skandowanych hasłach. Politycznych – „Samo zło, to PO”, „Tusku, gdzie są nasze stocznie”, „Władza wasza, bieda nasza”. I tych obraźliwych - „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”, „Złodzieje”, „Żeby Polska w siłę rosła, trzeba wodza, a nie osła”. Bolączki demonstrujących zapisano także na transparentach: "Żądamy prawdy o Smoleńsku". Śpiewano także pieśni patriotyczne i satyryczne - Jana Pietrzaka „Plagi Tuska”. Wśród transparentów widoczne były barwy lokalnych struktur PiS-u, klubu "Gazety Polskiej", wśród demonstrantów pojawili się także obrońcy krzyża z Krakowskiego Przedmieścia. Wiele osób przyszło na marsz z biało-czerwoną flagą. Kilkunastometrowa była rozciągnięta wśród tłumu.
Manifestację otwierał duży transparent "Wolności, Solidarności i Niepodległości" oraz baner z cytatem z Jana Pawła II: "Nie ma Europy sprawiedliwej bez Polski niepodległej". Co jakiś czas maszerujący przystawali, by złożyć kwiaty pod pomnikami narodowych bohaterów. Kiedy doszli pod pomnik Marszałka Piłsudskiego, głos zabrał m.in. kapitan żeglugi wielkiej Zbigniew Sulatycki. – Przyszliśmy tu wyrazić wielki ból, że jesteśmy poniewierani, jakby na marginesie, w związku z tym musimy powiedzieć „nie” – mówił. "Nie" zamykaniu szpitali, szkół, linii kolejowych...
- Nie ma wolności bez solidarności - przekonywał na zakończenie prezes PiS. I zapowiedział starania o nowy rząd.