Nowy numer 13/2024 Archiwum

Szyk i elegancja

Z pewnością wiele przesady towarzyszy porównaniu przedwojennej Warszawy do stolicy Francji. Mawia się: „Paryż północy”. Rodowity warszawiak przekonanie o swoim „paryskim” pochodzeniu wysysa z mlekiem matki. I bardzo dobrze!

Jest w tym jakaś naturalna tendencja do idealizowania przeszłości, czasem, co już mniej zdrowe, wybielania ciemnych stron, bezpodstawnego gloryfikowania postaci… Ale chyba nie ma większego sensu z taką postawą, jeśli chodzi o Warszawę, walczyć. „Paryż północy” to być może najpiękniejsza legenda naszego miasta. Z drugiej strony to temat, wymagający naukowego przebadania. Można zapytać: ile było w tamtej stolicy Paryża, a ile Paryżewa? Dziś, patrząc na czarno-białe fotografie nie mamy wątpliwości – żal ogromny, bo pod wieloma względami przedwojenna Warszawa była perłą tej części Europy. Wcześniej bywało różnie.

 

W 1878 r. Mikołaj Biernacki w swoistym liście poetyckim do Warszawy pisał:
Czy ciągle kwaśne popijasz piwko?
A biorąc miarę ze zgniłej wody,
Uważasz siebie za Paryż młody?

I z pewnością miał autor prawo do kpin, bo tamta Warszawa była, delikatnie mówiąc, miastem wielu niedostatków. Niemniej, przez kolejne dziesięciolecia przepoczwarzyła się z prowincjonalnej mieściny Imperium Rosyjskiego w pyszniącą się znakomitymi kamienicami, zieleniącą wspaniałymi parkami, błyskającą setkami neonów stolicę II Rzeczypospolitej. Starzy warszawiacy wspominają, że na trotuarze Marszałkowskiej źle ubrany człek czuł się obco i nieswojo. Marszałkowska była swoistym „city”, arterią szyku i elegancji. Nie dziwi zatem, że właśnie tam znalazł się najsłynniejszy dom modowy, założony przez Bogusława Hersego. Była to cała kamienica wystawiona u schyłku XIX wieku u wylotu ul. Erywańskiej (vel Kredytowej), właściwie zwrócona frontem do Erywańskiej. Boczne ściany biegły wzdłuż ulicy Marszałkowskiej i Szkolnej (od strony pl. Dąbrowskiego). Budynek zaprojektował Józef Huss. Dom szybko stał się wizytówką miasta, trafiał na liczne pocztówki. Zagrał nawet w słynnym filmie z Eugeniuszem Bodo w roli głównej pt. „Jego ekscelencja subiekt”. Niestety, w 1930 r. górna część gmachu została strawiona przez pożar. W następnych latach Bohdan Pniewski dobudował kolejną, kondygnację, a budynek stracił charakterystyczne wieżyczki z hełmami, nabierając jednak pewnej świeżości. Wkrótce wybuchł kolejny pożar. Dom mody Hersego, po latach prosperity zakończył swoją działalność. Najpewniej w 1937 r. w budynku znalazł się „salon demonstracyjny” elektrowni warszawskiej. Obok postawiono charakterystyczną reklamę, z wizerunkiem żelazka autorstwa Zygmunta Stępińskiego.

Dom Hersego został poważnie uszkodzony już w 1939 roku. Ostatnie cegły rozebrano pod koniec lat 50-tych.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy