Drzwi kościoła wizytek na Krakowskim Przedmieściu nie zamykały się. Kolejni warszawiacy przychodzili pożegnać się z Prymasem. - Nie docenialiśmy go za życia - przyznawali ze skruchą niektórzy...
Trumna z ciałem śp. kard. Józefa Glempa wystawiona była przed ołtarzem. Po żałobnej Mszy św. wielu mieszkańców Warszawy zostało, by oddać cześć Prymasowi. Ustawiła się duża kolejka. Do kościoła sióstr wizytek wciąż przychodzili wierni. Pod katafalkiem składali kwiaty, część została, by wziąć udział w modlitwie.
Na końcu kościoła wystawione były dwie księgi kondolencyjne. Szybko zapełniały się wpisami. - Nam się wydawało, że w stosunku do komunistów był za mało radykalny. Teraz widzę, że miał rację. Dzięki temu nie doszło do rozlewu krwi - mówiła jedna z mieszkanek Warszawy. Wielu pamięta go jako ciepłego człowieka, który potrafił dać czas ludziom. Mieszkańcy wspominali także jego działania dla archidiecezji. - Dzięki niemu powstało Radio Józef, Akademia Teologii Katolickiej przekształciła się w UKSW, wkrótce po wprowadzeniu stanu wojennego powołał Prymasowski Komitet Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom oraz rozpoczął budowę Świątyni Opatrzności Bożej - wymienia Irena Siemińska z Ursynowa.
Hołd zmarłemu można było oddawać cały dzień. O godz. 15 odbyła się żałobna liturgia duchowieństwa greko-katolickiego. Godzinę później nieszporami modliły się siostry wizytki wraz z przybyłymi zgromadzeniami. O godz. 18 czuwał przy ciele Zmarłego Neokatechumenat. O 20.30 modlitwę brewiarzową przy trumnie odmówili warszawscy seminarzyści. - Kościół będzie otwarty tak długo, jak będą w nim ludzie - powiedział bp Tadeusz Pikus.
W niedzielę rano trumna z ciałem kardynała została przewieziona do bazyliki Świętego Krzyża. Tam uroczystość pogrzebowe są kontynuowane.
Przeczytaj także: Kard. Glemp walczył o człowieka i o świat >>