Co dalej z darmowymi biletami dla pracowników miejskich spółek przewozowych i ich rodzin?
Spółki przewozowe mogą pokryć jedną trzecią kosztów biletów kwartalnych dla pracowników i ich dzieci, natomiast pracownicy Zarządu Transportu Miejskiego - jako podległego bezpośrednio prezydent miasta - w zakupie biletów nie będą mieli żadnych ulg. Takie propozycje ratusz złożył w czasie spotkania z przedstawicielami międzyzakładowego komitetu protestacyjnego warszawskich spółek przewozowych. Oznacza to, że systemu darmowych biletów wypadną współmałżonkowie pracowników, konkubenci, rodzice, teściowie oraz wdowy i wdowcy po pracownikach.
Strona związkowa przyszła na spotkanie do ratusza z inną propozycją. W imieniu protestujących pracowników oraz ich rodzin zadeklarowała, że grupa uprawnionych do ulg (czyli ok. 30 tys.) gotowa jest płacić 1 proc. wartości biletu 30-dniowego (kosztuje 100 zł). Procent mógłby rosnąć co roku, by ludzi przyzwyczaić do zmian. Urzędnikom pomysł się nie spodobał, bo oznaczałby w dalszym ciągu utrzymanie szerokiej grupy osób uprzywilejowanych, a proces dochodzenia do pełnej odpłatności - byłby rozłożony nawet na kilkadziesiąt lat.
Rozmowy przerwano, ale zapowiedziano, że będą kontynuowane. Przeniosą się już poza ratusz. Partnerami central związkowych wchodzących w skład komitetu protestacyjnego są pracodawcy, czyli zarządy firm transportowych. Strona związkowa czeka aż ratusz złoży swoje propozycje na piśmie. Wtedy będzie o nich dyskutował z pracownikami spółek.