Czy ktoś jeszcze pamięta o ulicy Świętokrzyskiej? Pytanie to, oczywiście, jest prowokacyjne.
Nie chodzi o którąś z tych ulic, które po wojnie bezpowrotnie zniknęły z topografii Warszawy. Przeciwnie, rzecz dotyczy jednej z najważniejszych ulic naszego miasta. Problem w tym, że od dawien dawna straszy ona martwotą i musi być, siłą rzeczy, omijana. Z powodu budowy drugiej linii metra jest nieprzejezdna, a i z dotarciem pieszo tu i ówdzie jest problem. Wiele witryn po dawnych sklepach i punktach usługowych pokrywa patyna kurzu – najemcy porzucili swoje lokale. Klimat dzisiejszej Świętokrzyskiej jest iście żałobny. Nowe ma, co prawda, w końcu nadejść, ale Bóg jeden wie, kiedy Turcy z Włochami uporają się z metrem i czy zapowiadany remont tej ważnej arterii dojdzie w końcu do skutku. Nie pytając o niepewne jutro, spójrzmy, jak było dawniej.
Dzieliła Świętokrzyska ze swoim miastem wzloty i upadki. Takie współżycie sprawiło, że zmienną okazała się wcale nie mniej od sąsiadki Marszałkowskiej. Na przedwojennych planach Warszawy (autor korzysta z planu z roku 1935) widzimy wyraźnie przebieg Świętokrzyskiej. Jest on inny od obecnego – ulica była znacznie krótsza i węższa (choć ten drugi parametr trudno ustalić na podstawie planu). Swój początek brała w wąwozie Nowego Światu. Była od niego prawie dwukrotnie węższa i taka ściśnięta biegła ku zachodniej stronie. Jest to jedna z najstarszych dróg narolnych Warszawy. Rozdzielała grunty książęce i włóki Kałęczyna. Nazwa ulicy może słusznie kojarzyć się z kościołem pw. Świętego Krzyża. Dawniej za świątynią (w pobliżu obecnej ulicy Czackiego) rozciągały się grunty należące do księży misjonarzy, był to tzw. Folwark Świętokrzyski. Jemu ulica zawdzięcza nazwę. Istniała ona już w wieku XVII, jednak nazwę urzędowo potwierdzono w roku 1770.
Przed II wojną światową Świętokrzyska odchodziła od Nowego Światu, kończyła swój bieg na rogu Wielkiej i Bagno. Było to osobliwe skrzyżowanie trzech ulic, z których Bagno biegła ukośnie, jakby zaburzając całą siatkę prostopadle krzyżujących się ulic, w kierunku placu Grzybowskiego. Widać jednak wyraźnie, że ma ona niejako swoje przedłużenie w postaci ulicy Zgoda. Taki układ jest pozostałością po dawnym trakcie. Świętokrzyska została wytyczona za to w sposób dość sztampowy. Prostopadła w stosunku do Wisły, z prostopadłymi przecznicami.
Mimo że była wąska i fotografowana zwykle raczej przy okazji, jako tło niż obiekt zainteresowań, to nie można odmówić jej wdzięków. Na prezentowanej fotografii widzimy w centrum znany obiekt, od 1961r. Poczta Główna, przed II wojną gmach PKO. Budynek pochodzi z początku lat 20. XX wieku. Zaprojektował go Józef Handzelewicz właśnie dla Pocztowej Kasy Oszczędności. W 1930 r. dokonano rozbudowy gmachu. W miejscu sąsiedniej kamienicy, pod ówczesnym numerem 33, powstało nowe skrzydło stanowiące wizualną całość z gmachem głównym. W 1939 r. obiekty PKO zajmowały już całą pierzeję od Jasnej do Marszałkowskiej. W miejscu kamieniczki pod numerem 37 (róg Marszałkowskiej) powstała centrala PKO. Nowoczesny, samodzielny budynek miał zostać wkrótce połączony z sąsiadem. Niestety, wybuch wojny uniemożliwił realizację tych planów. Działka pod numerem 37, która miała być łącznikiem, nie została zabudowana. Na skraju zdjęcia widzimy jeszcze stojącą pod tym adresem kamienicę. Fotografię wykonano w połowie lat 30. (na pewno przed rokiem 1937, kiedy to na dachu wieżowca Prudentialu umieszczono antenę radiowo-telewizyjną). Ten najwyższy wieżowiec ówczesnej Warszawy górował nad placem Napoleona, przylegając także do Świętokrzyskiej. To był chyba najchętniej fotografowany odcinek ulicy, a to właśnie z uwagi na okazały i bogato zabudowany plac.
I tak poza gmachem poczty i Prudentialu (powojenny hotel "Warszawa") żaden inny przedwojenny budynek nie przetrwał. Po wojnie ulicę przebito z jednej strony do Kopernika, z drugiej do Ciepłej, Twardej, naśladując niejako wcześniejszy bieg Pańskiej... W tej części miasta topografia zmieniła się niemal nie do poznania.