Dramat "Młody Stalin" wystawiany na deskach Teatru Dramatycznego pokazuje, jak ze zwyczajnych ludzi rodzą się bestie.
Gdy gracz polityczny otrzyma potężną władzę, nabiera przekonania, że jest Bogiem podporządkowanych mu istnień. I zaczyna grać o wszystko. Władza wciąga jak każdy hazard. Tyle, że wraz ze zbrodniami, którymi swoją władzę znaczy, rodzi się lęk. A czym większy lęk, tym większe okrucieństwo. Kompleks Makbeta. Każdy dyktator idzie tą samą drogą i każdy kończy tak samo. Tyle, że ta lekcja okupiona jest milionami ofiar.
Czy my tego nie wiemy? Oczywiście, że wiemy. Tak też jest w dramacie „Młody Stalin" (Teatr Dramatyczny), pokazującym proces ewolucji młodego poety, seminarzysty, idealisty zmieniający go w bezwzględnego dyktatora. Okiem widza patrzymy jak z zabaw, w których biorą udział podekscytowane młode dziewczęta, rodzi się przemoc, ciarki chodzą po plecach. Strzelanie do manekinów, zamieni się szybko w strzelanie do ludzi. Jeden z recenzentów napisał: Patrzmy jak zachowują się zwyczajni ludzie w niezwyczajnych okolicznościach. Dodałabym jeszcze: patrzmy jak zwyczajni ludzie, zamieniają się w zwyczajne bestie. Josif Wissarionowicz nie lubił jak nazywali go Soso, to umniejszało jego powagę na tle wielkich tego świata.
Reżyser rzucając wydarzenia na szerokie europejskie tło, powołał za autorem, mnóstwo osób, które ucierały osobowość Stalina. Lenin, Hitler, Freud, Jung, Trocki, Zinowiew. To też każdy z aktorów grał przynajmniej po dwie, często zupełnie różne role. Na tle tego zespołu wyróżniały się aktorską metamorfozą Agnieszka Wosińska, jako dyktatorka francuskiej mody, potem niemal, nie do rozpoznania, wspaniała Róża Luksemburg. Żona prowincjonalnego urzędnika, Izabela Dąbrowska, za chwilę persona non grata, jako Natalia Krupska. Ludmiła Stahl, wcielenie erotyki, Agnieszka Warchulska usypiająca wątpliwości młodego rewolucjonisty. I jak zawsze niezawodni w swoich wcieleniach Krzysztof Dracz i Janusz R. Nowicki. Czy zdajemy sobie sprawę, jak wielu współczesnych dyktatorów usypia naszą czujność, recytując piękne hasła o demokracji? Nie dajmy się uśpić. Bądźmy czujni. A przynajmniej świadomi. Sztuka Słobodzianka nam o tym przypomina.