Za rok w okolicy Muzeum Historii Żydów Polskich stanie pomnik "Ratującym-Ocaleni". Jego inicjatorem są środowiska żydowskie. Kilka tygodni temu ogłoszono konkurs na zupełnie inny monument, na pl. Grzybowskim.
Szewach Weiss, Daniel Rotfeld, Elżbieta Ficowska to niektórzy członkowie 27-osobowego komitetu budowy pomnika "Ratującym-Ocaleni", który ma stanąć na jesieni przyszłego roku w okolicy Muzeum Historii Żydów Polskich. Komitet powołano z inicjatywy pochodzącego z Częstochowy amerykańskiego biznesmana i filantropa żydowskiego Zygmunta Rolata, który ogłosił zamiar budowy pomnika w zeszłym miesiącu, podczas wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego w Waszyngtonie. Pomnik, który zostanie w całości sfinansowany ze składek prywatnych, stanie w okolicy warszawskiego Muzeum Historii Żydów Polskich.
- Pomnik upamiętniający Polaków, którzy podczas okupacji ratowali Żydów, był moim marzeniem od wielu lat. Uważam, że nie powinien być on finansowany ani przez polskie państwo, ani jakieś polskie miasto. Powinna być to inicjatywa i pieniądze pochodzące ze składek środowisk żydowskich. Nie wyobrażam sobie lepszego miejsca dla takiego pomnika, niż plac wokół Muzeum Historii Żydów Polskich. Tam tworzy się taka symboliczna przestrzeń - jest pomnik Bohaterów Getta, pomnik Jana Karskiego, popiersie Willy'ego Brandta. Ta lokalizacja gwarantuje, że pomnik zobaczy wielu ludzi odwiedzających muzeum - powiedział na piątkowej konferencji prasowej Zygmunt Rolat.
Komitet budowy pomnika ma nadzieję, że uda się go otworzyć na jesieni przyszłego roku, na kiedy planowane jest także otwarcie stałej ekspozycji Muzeum Histori Żydów Polskich. Obecnie trwają przygotowania do rozpisania międzynarodowego konkursu na budowę pomnika oraz nad ustaleniem składu jury.
Osłonięcie monumentu zbiegnie się z otwarciem ekspozycji stałej Muzeum Tomasz Gołąb /GN - To będzie pomnik odwagi cywilnej. Żydzi doświadczyli w okupowanej przez Niemców Polsce wiele zła, także często, niestety, ze strony nieżydowskich współobywateli. Dlatego tak ważne jest oddanie hołdu tym, którzy się przed złem nie ugięli i z narażeniem własnego życia oraz swych rodzin nieśli im bezinteresowną pomoc. Na liście Sprawiedliwych wśród Narodów Świata uhonorowanych przez Instytut Yad Vashem, największą grupę - niemal 6400 osób - stanowią Polacy, a wiemy, że nie jest to pełna lista. Na warszawskim placu Bohaterów Getta naród żydowski postawił pomnik swoim walczącym bohaterom. Dziś my: ocaleni, członkowie ich rodzin, ich przyjaciele i bliscy, chcemy wystawić tam pomnik bohaterom polskim, których odwaga i poświęcenie były niemniejsze i którzy zbyt długo musieli na takie upamiętnienie czekać - powiedział Rolat.
W komitecie zasiada też Elżbieta Ficowska, która jako 6-miesięczne dziecko została wyniesiona z getta przez Irenę Sendlerową.
- Nie znałam swojej prawdziwej rodziny, ale Stanisława Bussoldowa, u której umieściła mnie Irena Sendlerowa była dla mnie jak matka. Mam świadomość, że moje życie, mojej córki i trójki moich wnuków zawdzięczamy właśnie takim ludziom jak Irena Sendlerowa i moja przybrana mama. Gdyby nie tacy ludzie, nie było by nas wszystkich na świecie - mówiła Ficowska.
Nie wiadomo jeszcze, jaki będzie kształt pomnika, ale członkowie komitetu chcą, aby był on upamiętnieniem wszystkich ratujących, także tych, którzy nie doczekali się zapisania na listach Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, dlatego chcą uniknąć formy tablicy z listą nazwisk, która i tak byłaby niepełna.
To ma być pomnik wszystkich tych, którzy ratowali Żydów - podkreślił Gebert.
Kilka tygodni temu władze Warszawy ogłosiły konkurs na inny pomnik poświęcony Polakom ratującym Żydów, który stanie przy kościele Wszystkich Świętych na pl. Grzybowskim. Jego elementem ma być ściana z 10 tys. polskich nazwisk.