Debata zorganizowana na UW przez Niezależne Zrzeszenie Studentów nt. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego przyciągnęła setki młodych ludzi. O Jacku Strongu dyskutowali: gen. Marek Dukaczewski, dr hab. Sławomir Cenckiewicz, Piotr Gadzinowski oraz Filip Frąckowiak.
Spotkanie rozpoczęło się minutą ciszy upamiętniającą ofiary poległe w obronie wolności Ukrainy.
- Niestety, pułkownik Kukliński nie mógłby być bohaterem Wojska Polskiego, bo zdradził mundur. Jednocześnie w polskim rozumieniu sprawy można go nazwać patriotą, bo ta definicja jest dość szeroka – ocenił Piotr Gadzinowski z SLD. Odniósł się też do ostatniego filmu Wojciecha Pasikowskiego. - "Jack Strong" jest amerykański w formie, a radziecki w treści - ocenił, kwestionując prawdziwość historyczną obrazu. Zdecydowanie odrzucił też pomysł zmiany nazwy ul. Nowolazurowej na ul. Kuklińskiego, argumentując to komplikacjami przy tegorocznych wyborach samorządowych i koniecznością wymiany dowodów osobistych.
Filip Frąckowiak, dyrektor Izby Pamięci Pułkownika Kuklińskiego, zauważył, że autorami podziału społeczeństwa w sposobie oceny polskiego agenta są jego przeciwnicy. Przypomniał też dużą rolę Lecha Kaczyńskiego w powstaniu muzeum upamiętniającym pułkownika. - LWP to nie było żadne Wojsko Polskie. Zawsze piszę je małą literą. To tylko wewnętrzny stabilizator komunizmu nad Wisłą - ocenił dr hab. Sławomir Centkiewicz.
Gen. Marek Dukaczewski zauważył, że nie znając materiałów wywiadu amerykańskiego ani rosyjskiego, można mieć wątpliwości, w jaki sposób Ryszard Kukliński stał się agentem. Dodał, że w przypadku werbunku wykorzystuje się słabości kandydatów. Tymczasem opinia służbowa zwierzchników Kuklińskiego z lat, kiedy służył w Wietnamie (w latach 1967–1968 uczestniczył w Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru Układów Genewskich w Wietnamie), była pozytywna. Gen. Dukaczewski przypomniał, że płk Ryszard Kukliński nie miał dostępu do dokumentów najbardziej interesujących Amerykanów, ale ponieważ był sprawnym oficerem sztabowym, wskazał punkty, które mogły być później wykorzystane do użycia sił jądrowych. - Kukliński wskazał te miejsca, gdzie Związek Radziecki, wbrew prawu, rozlokował swoje rakiety atomowe - dodał Filip Frąckowiak. - Dwie strony potwierdziły to samo, że pułkownik przyczynił się do pokojowego zakończenia zimnej wojny - podsumował.
Spotkanie o Ryszardzie Kuklińskim było inauguracją cyklu „Osądzić historię” organizowanego przez NZS UW. Debaty z udziałem historyków, publicystów oraz postaci życia publicznego w Polsce odbywać się będą co miesiąc na Uniwersytecie Warszawskim. Mają na celu stworzenie obszaru wymiany poglądów o osobach i zdarzeniach, które wzbudzają kontrowersje i skrajne emocje. Na kolejne spotkanie, tym razem o Małym Sabotażu został zaproszony reżyser "Kamieni na szaniec", Robert Gliński.