Wstąp na ścieżkę inicjacji masońskiej - zachęca Muzeum Narodowe w Warszawie. Chociaż Kościół od prawie trzystu lat zabrania wiązania się z wolnomularstwem, widząc w tajemnych rytuałach zagrożenie dla naszej wiary.
Samo pokazywanie symboli masońskich nie jest jeszcze nagabywaniem do wstąpienia w jej szeregi, choć zbudowanie wystawy jako ścieżki inicjacji może to sugerować. Autorzy wystawy "Masoneria. Pro Publico bono" zupełnie lekceważą ocenę Kościoła katolickiego, który w masonerii od początku jej istnienia, a więc od niemal 300 lat, rozpoznaje zagrożenie dla wiary.
Szereg lóż masońskich stawiało sobie za cel niszczenie Kościoła, a i sama koncepcja Boga jako Wielkiego Architekta Wszechświata, a nie realnej Osoby, pozostaje przecież w sprzeczności z fundamentami religii. Dlatego Klemens XII bullą „In eminenti Apostolatus speculo” zabronił katolikom przynależności do masonerii pod karą ekskomuniki, a za pontyfikatu Leona XIII Stolica Apostolska co najmniej 226 razy ostrzegała przed wolnomularstwem. Także kard. Joseph Ratzinger jako prefekt Kongregacji Doktryny Wiary przypomniał 26 listopada 1983 r., że „wierni, którzy należą do wolnomularskich zrzeszeń, znajdują się w stanie ciężkiego grzechu i nie mogą przyjmować Komunii Świętej”. Do dziś nic w tej sprawie się nie zmieniło.
Oczywiście, samo zwiedzanie wystawy o masonerii w Muzeum Narodowym grzechem zapewne nie jest. Ale zastanowiłbym się, czy nie jest nim przemilczanie krytycznego stosunku do wolnomularstwa, wyraźnie przecież artykułowanego przez Kościół katolicki.