Głód potworny, naloty bombowe, ludzkie szczątki. A także pierwsze miłości, wieczorne śpiewanie i wzajemna życzliwość. Tak walki na Powiślu wspominali świadkowie tych wydarzeń sprzed 70 lat.
13 września na podwórku przy ul. Dobrej 22/24 odbyło się całodniowe spotkanie „Pamiętajmy o Powstaniu. Śródmieście 2014” podczas, którego można było poznać powstańcze dzieje Powiśla głównie przez pryzmat wydarzeń w budynku u zbiegu ul. Tamki i Dobrej. - Organizując dzień wspomnień oddajemy hołd wszystkim walczącym i pomordowanym w 1944 r. Jest to też lokalny patriotyzm. W przygotowania włączyli się też obecni mieszkańcy domu. Pracowała cała armia wolontariuszy – mówił Krzysztof Korczak, pomysłodawca akcji.
- Powiśle miało swoją odrębność, bo właściwie każda dzielnica żyła swoim życiem. Po krwawych bojach o elektrownie, o uniwersytet, o przyczółki mostowe, ten teren był skrawkiem wolnej Polski. To właśnie tutaj ukazywała się „Barykada Powiśle” bodajże najlepsza gazeta codzienna walczącej Warszawy – mówił Janusz Paszyński z III zgrupowania „Konrad” grupy bojowej „Krybar”. Przypomniał, że zacierały się wtedy różnice między cywilami a powstańcami. - Walczyli wszyscy. Również ci, dla których broni nie starczyło i formalnie w wojsku nie byli. Mężczyźni kopali studnie i groby, a kobiety opiekowały się chorymi oraz pogorzelcami. Cywili należy zaliczyć do kombatantów - apelował. Wspominał, że mimo ostrzału, huku i pożarów wieczorami ludzie śpiewali przedwojenne i powstańcze piosenki. - Powiśle ducha nie traciło – przekonywał. Przypomniał, że mimo to doszło do jego kapitulacji 6 września. - Dostaliśmy rozkaz i rano wycofywaliśmy się z Powiśla w stałym boju z Niemcami. Byłem jeszcze w ruinach kościoła św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Walczył z nami jego organista, Tadeusz Trzebiatowski. Przedostaliśmy się do Śródmieścia i tam broniłem szkoły przy ul. Górskiego i poczty - wspominał Janusz Paszyński.
Janina Gonczar przeżyła Powstanie jako cywil. - Pamiętam głód potworny, ciągłe naloty i szczątki ludzkie wiszące na metalowych słupach. Przez 5 dni byliśmy w piwnicy. Bez jedzenia i bez picia. Wszyscy sobie pomagali, a był tłum ludzi. Potem Niemcy nas wypędzili. Mieliśmy 15 minut na opuszczenie budynku. Pędzili nas na Dworzec Zachodni. Po drodze widziałam rozkładające się trupy. Stamtąd zawieźli nas do Pruszkowa. Wszy były wszędzie, za to żadnej toalety. Człowiek przy człowieku. Nawet położyć się nie było gdzie. Wróciłam tu po wyzwoleniu, ale tylko jedno mieszkanie się ostało – mówiła.
Przez cały dzień na podwórku przy ul. Dobrej 22/24 odbywały się konkursy historyczne dla dzieci i dorosłych, koncerty piosenek wojennych i prezentacja pamiątek. Można było też wysłuchać prelekcji historyka o wspomnieniach warszawiaków z okresu II wojny światowej, zwiedzić zrekonstruowaną piwnicę powstańczą, obejrzeć wystawę zdjęć sprzed 70 lat, poczęstować się grochówką i zaopatrzyć się w przedruki prasy powstańczej. Nieopodal, w miejscach dawnych barykad, były ustawione tablice informacyjne. Uroczystości zwieńczył pokaz niemego filmu dokumentalnego z podkładem muzycznym Marcina Maseckiego ze zbiorów Filmoteki Narodowej, opowiadającego o Powstaniu Warszawskim na Powiślu.
Organizatorami wydarzenia była Spółdzielnia Budowlano-Mieszkaniowa Nowe Zjednoczenie przy współpracy Ośrodka Karta, Filmoteki Narodowej i agencji muzyczno-organizacyjnej Krab. Projekt współfinansowało m.st. Warszawa.