Choć dziś kapłani mówią o zagrożeniu cywilizacją śmierci, należy sobie uświadomić, że w XXI wieku kostucha z nami nie mieszka. Nie zasiada do obiadu, nie budzi się, nie zasypia. Dawniej śmierć była za to wszędzie.
Choć dziś kapłani mówią o zagrożeniu cywilizacją śmierci, należy sobie uświadomić, że w XXI wieku kostucha z nami nie mieszka. Nie zasiada do obiadu, nie budzi się, nie zasypia.
Dawniej śmierć była za to wszędzie. Katafalk. Czuwanie przy zwłokach w domu...
Śmierć była namacalna. Być może właśnie wskutek tej oswojonej bliskości zaczęto sobie z niej najzwyczajniej folgować.
Znany z niewybrednego stosunku do rymu ks. Baka w 1776 r. pisał:
Śmierć, jak o tym niżej będzie,
Swoje figle płata wszędzie.
Bogacza – zahacza,
Magnata – przygniata,
Młodzika spotyka,
Na dziada – napada,
W rycerzy – uderzy,
I księży zmitręży.
Bliscy niejakiego Jana Kośnika zmarłego w roku 1925 r. na nagrobku kazali napisać:
Ś.P.
JAN KOŚNIK
Padł ofiarą Kasy Chorych
Nagrobek do dziś można nawiedzić na Starych Powązkach.
W kościele oo. dominikanów przy ul. Freta natrafimy za to na epitafium, którego dziwna treść podyktowana, jak wynika, przez małżonka zaczyna się tymi słowy:
Małgorzata Kotowska spoczywa w tym grobie. Ta, prócz płci, nic nie miała niewieściego w sobie.
Dziwią tylko daty śmierci małżonków. Mąż, Adam Kotowski, jak wynika z inskrypcji zmarł przed małżonką, a jednak widocznie jeszcze za życia podyktował treść epitafium jej poświęconego. Była to przyjaźń szorstka czy kochanie? A może wesołkowatość krotochwilna lub wprost wyrażony żal...