Jest gorzej niż myślałem...

Prof. Henryk Zobel z Zakładu Mostów Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej powiedział tak po wstępnych oględzinach Mostu Łazienkowskiego.

Prof. dr hab. inż. Henryk Zobel dobrze pamięta pożar mostu z 1975 r. Był wówczas asystentem na Politechnice Warszawskiej, dziś sam kieruje Zakładem Mostów na Wydziale Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej.

- Szkody też są podobne, wówczas też mieliśmy do czynienia z odkształceniami. W 1975 r. naprawa trwała dwa miesiące - mówi, wstrzymując się z prognozą, ile może trwać naprawa mostu dziś.

- Wszystko w tym moście ucierpiało, może z wyjątkiem betonowych podpór. Konstrukcja jest wyeksploatowana. W ciągu dnia jeździło tu 140 tys. samochodów, to druga pod względem obciążenia po Moście Grota Roweckiego przeprawa. Na razie jednak musimy poznać dokładnie wyniki obmiaru uszkodzeń po sobotnim pożarze. Wtedy będzie wiadomo, czy coś musimy wymienić, czy wystarczy wzmocnić. Wiadomo już teraz, że uszkodzone są trzy przęsła, choć w różnym stopniu. Najbardziej ucierpiało trzecie, bo najpóźniej z powodu trudności w dostępie, było schładzane wodą. Tam była więc najwyższa temperatura, rzędu 1000 st. Celsjusza. Przy takiej temperaturze konstrukcja staje się plastyczna. Stąd odkształcenia - mówi prof. Henryk Zobel. Jego zdaniem, nie ma szans na przywrócenie w najbliższym czasie ruchu nawet na buspasach.

Według prof. Zobela naprawę mostu powinno się połączyć z generalnym remontem przeprawy. - I tak planowano to po otwarciu Mostu Siekierkowskiego - przypomina.

Most ma kilkadziesiąt kilometrów spoin, które wymagają przeglądu, a duża część pomostu z pewnością musi być wymieniona.


 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..