Na wschodniej mentalności zawiodło się wielu. Także bohater "Rosyjskiego kontraktu", wystawianego w Teatrze Dramatycznym.
Wartość spektaklu "Rosyjski kontrakt”, który oglądamy na scenie Teatru Przodownik polega na prezentacji niezrozumiałej fascynacji Zachodu mentalnością wielkiej Rosji, fascynacji połączonej z lękiem.
Bohater zaadaptowanego na scenę opowiadania Andrieja Płatonowa "Epifańskie śluzy”, brytyjski inżynier otrzymuje od cara Piotra Wielkiego zlecenie nadzorowania gigantycznej budowy kanału łączącego Morze Czarne z Morzem Kaspijskim. Szybko orientuje się, że zadanie jest niewykonalne ze względu na warunki klimatyczne, a po drugie, że system i mentalność, z jaką zderza się po przyjeździe do Rosji przerasta jego oczekiwania.
Dlaczego więc po jakimś czasie ulega metodom, jakie narzuca mu car - podpisując wyroki śmierci na opornie pracujących przy kanale chłopów? Dlaczego tak szybko ulega demoralizacji akceptując bezwzględne metody eksterminacji słabych i bezbronnych? Dlaczego dziś Zachód i potężne mocarstwo jakim są Stany Zjednoczone ulegają perfidnej polityce Putina, który ma na swoich rękach krew ukraińskich żołnierzy? Dlaczego wybitny filozof, jakim był Wolter dał się tak omotać Katarzynie Wielkiej, że wszędzie sławił Wielką Rosję i jej mocodawców? To bodaj Wolter powiedział: "Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość”.
Andriej Płatonow był postacią niejednoznaczną, jego poglądy stanowiły zagadkę, ale dziś możemy zaryzykować twierdzenie, że był na swój sposób wizjonerem. To dlatego jego twórczość nabrała charakteru uniwersalnego, choć jego nazwisko nawet wytrawnym znawcom literatury kojarzy się głównie z tytułem jednej ze sztuk Czechowa.
Konfrontacja mentalności Zachodu i Wschodu pokazuje, że w tej konfrontacji wciąż przegrywa postawa Zachodu z całą naiwnością i dobrą wiarą w obietnice i zobowiązania. Jałta, Monachium to tylko kilka faktów z historii, które potwierdzają regułę. Bertrand Perry uznał, że uda mu się zarobić fortunę, zachować więź emocjonalną z narzeczoną, która zniesie dzielnie rozłąkę i wrócić z tarczą. Niestety w tych rachubach mocno się przeliczył.
W zakończeniu, na tle białej kurtyny oglądamy jak Perry spaceruje po Stoczni Gdańskiej, której mit stracił już także swoją wartość. Dźwięki barokowej muzyki podnoszą temperaturę spektaklu. Reżyser Krzysztof Rekowski skompletował starannie obsadę spektaklu. Oskar Hamerski, czyli Brytyjczyk Bertrand Perry, budzi w nas na zmianę irytację i podziw, jego ewolucja symbolizuje klęskę wartości. Odrażający w swojej dwulicowości jest Marcin Sztabiński jako Car Piotr Wielki. I dwie aktorki, kwintesencja kobiecości, chociaż każda w innym rodzaju: Agnieszka Roszkowska jako rozedrgana i nie do końca wierna narzeczona bohatera oraz pogodzona z obyczajowością i moralnością rosyjską, korzystająca z życia na ile się da, kipiąca żywiołowością Magdalena Smalara.