Zabici strzałem w tył głowy przez komunistów po latach doświadczają kolejnych upokorzeń. Projekt panteonu, w którym miały być złożone ich prochy, okazał się „zbyt podobny” do… projektu sztokholmskiej spopielarni zwłok.
Gdy jury 9 marca przyznawało pierwszą nagrodę w konkursie na projekt panteonu ofiar komunistycznych mordów z lat 1948–1956, wydawało się, że to koniec długiej drogi upokorzeń dla żołnierzy wyklętych. Rozstrzelani w esbeckich katowniach, grzebani ukradkiem na Powązkach, zasypywani wapnem tak, by już nikt nigdy ich nie odnalazł, teraz, po kilku latach starań IPN o przywrócenie im pamięci, mieli odzyskać spokój i szacunek. Prezydent Bronisław Komorowski obiecał pomnik na tzw. Łączce, gdzie udało się zidentyfikować 40 z 200 odnalezionych ofiar.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.