Rozpoczęła się jego droga ku męczeńskiej śmierci w Auschwitz.
Zachowała się lista wywiezionych do Oświęcimia, sporządzona w konspiracji i przemycona za mury Pawiaka, a na niej nazwisko franciszkanina o. Maksimiliana Romualda Kolbego
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
Po kolejnym aresztowaniu, 17 lutego 1941 r. o. Maksymilian trafił na Pawiak. Tam przebywał trzy miesiące. 28 maja w transporcie został przewieziony do Auschwitz, gdzie otrzymał obozowy numer: 16670.
W obozie nadal prowadził kapłańskie i maryjne apostolstwo. Na jednym z obozowych apeli dobrowolnie zgłosił się, by oddać życie za wskazanego na śmierć Franciszka Gajowniczka.
W jednym z wywiadów Gajowniczek wspominał: - Już byliśmy wybrani, wszyscy dziesięciu, i miano nas odprowadzić na blok 11 do bunkra na śmierć głodową. Wtem o. Kolbe wystąpił z szeregu, skierował się przed lagerführera i powiedział, że on chce pójść za jednego z wybranych. Mówił: "Mam już blisko 50 lat, życie moje przeżyłem, a ten ma życie przed sobą. Ma żonę i dzieci, on jest im potrzebny. Niech on przeżyje, ja chcę pójść za niego”. Ja nie mogłem nic powiedzieć ani podziękować, tylko się obydwaj patrzyliśmy na siebie i tak on odszedł. Został odprowadzony, a ja wróciłem na blok. Potem przez długi czas nie mogłem sobie tego uzmysłowić, co się naprawdę wydarzyło.
Niemcy wysadzili więzienie w 1944 r. wraz z całą dokumentacją. Do teraz udało się ustalić tożsamość jedynie połowy ze 100 tysięcy osadzonych
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
O. Kolbe, wraz z innymi skazanymi, spędził dwa tygodnie w bunkrze głodowym. Jako jedyny przeżył. Został dobity zastrzykiem z fenolu 14 sierpnia 1941 r. Ciało O. Maksymiliana spalono w obozowym krematorium.
17 października 1971 r. papież Paweł VI zaliczył franciszkanina w poczet błogosławionych, a 10 października 1982 r. Jan Paweł II ogłosił go świętym męczennikiem Kościoła katolickiego.
Franciszek Gajowniczek zmarł w 1995 r. w Brzegu na Opolszczyźnie, w wieku 94 lat.
O Pawiaku i św. o. Kolbe czytaj także: