Każda z bohaterek sztuki "Kamień" wystawianej w Teatrze Współczesnym pielęgnuje własną prawdę, ale ich racje się nawzajem wykluczają.
Młody autor sztuki "Kamień”, Marius von Mayenburg, wziął na siebie trudne zadanie. Podjął się bowiem rozliczenia swego pokolenia z udziału Niemiec w II wojnie światowej, ze wskazaniem winnych i niewinnych, a jednocześnie materiał, którym dysponował znał jedynie z przekazów świadków, odległych mu wiekiem i z zapisków historycznych. Zdał się więc na własną wyobraźnię i co mniej zawodne - na intuicję.
Wystawiona w Teatrze Współczesnym sztuka jest interesująca, pełna meandrów i zagadek, zwłaszcza, że jej autor posługiwał się wydarzeniami odległymi w czasie. Widz otrzymuje wiec informacje, że to co oglądamy, działo się w roku 1933, by przesunąć pokazywane fakty na rok 1993. W dodatku tym, co wiąże akcje sztuki jest kamienica w Dreźnie, w której bohaterki zamieszkiwały to miejsce w różnych latach.
Najsilniejsza osobowość, jakby dyrygent, w tym pejzażu, choć też chwilami bezradny, to Katarzyna Dąbrowska. To ona jest przekonana, że jej wersja wydarzeń jest miarodajna, a przywiązanie do tego miejsca innych odwiedzających ją mieszkanek baśniowego domu z ogrodem to miraż. Zestaw skompletowany przez reżysera Grzegorza Wisniewskiego, złożony z młodziutkich aktorek wnosi niekłamane emocje, którym nie możemy się oprzeć. To Kamila Kuboth-Schuchardt, Monika Pikuła, Paulina Walendziak, Barbara Wypych. Jedyna męska rola, Rafał Zawierucha jeszcze bardziej komplikuje ten obraz, który nawzajem się wyklucza.
Czy ów kamień przechowywany pieczołowicie przez rodzinę jest dowodem jego bohaterstwa i uznaniem racji pokrzywdzonych Żydów, czy jest on w gruncie rzeczy krypto antysemitą, o czym świadczyłyby decyzje jakie podejmuje. Bo zawiłość losu bohaterów to nie tylko zmiana pokoleniowa i ich związek z domem, który z wyroku historii muszą opuścić, ale też przynależność do trzech nacji: niemieckiej, polskiej i żydowskiej.
Autor często w swoich tekstach posługuje się tajemnicą zostawiając widzom jej rozstrzygnięcie. Znamy go z nagradzanej sztuki "Ogień w głowie”, ale też ze sztuk "Brzydal” czy "Zimne dziecko”. Recenzja "Kamienia” zbiega się ze Międzynarodowym Dniem Teatru. Przy okazji więc przypomnijmy siódmą edycję imprezy "Dotknij teatru”. To święto w pełnym tego słowa znaczeniu. Prócz spektakli widzowie maja szansę obejrzeć próby, projekcje, wykłady, koncerty. A docierają one do takich miejscowości jak Łuków, Goleniów, Zgierz. W roku minionym w obchodach Święta Dotknij Teatru wzięło udział 1055 miast, w których zaangżowano 189 podmiotów realizujących 800 wydarzeń. A więc jak widać, teatr łączy wydarzenia i z najwyższej półki i te, które stanowią powszedni dzień teatru.
Autor "Kamienia” związany z berlińskim teatrem Schaubune nobilituje swoją twórczością nie tylko teatry stolicy niemieckiej, ale i wnosi swój wkład do programu teatru Współczesnego. Nie przegapmy więc tego wydarzenia.