Stołeczny samorząd dorzucił swoje trzy grosze do PO-PIS-owego sporu.
Taki to już polityczny zwyczaj, że próbne baloniki i jazdy testowe politycy uprawiają dziś w mediach społecznościowych. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz niebieski balonik z dwunastoma gwiazdami wypuściła na Twitterze, informując, że na tegoroczną Paradę Schumana zaprosiła do stolicy wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa. To ten unijny polityk uruchomił w styczniu procedurę monitorowania praworządności w Polsce w związku z kryzysem wokół Trybunału Konstytucyjnego. On też w ostatnich tygodniach prowadził rozmowy z przedstawicielami rządu oraz prezesem Trybunału Konstytucyjnego Andrzejem Rzeplińskim, zmierzające do przerwania prawnego impasu.
Zaproszenie prezydent stolicy zdziwiło organizatorów parady, tym bardziej, że dowiedzieli się o nim z mediów. Zaskoczony był też chyba sam Timmermansa, który grzecznie podziękował i dyplomatycznie wykręcił się "innymi planami". Nie zawiódł go polityczny instynkt, a może bardziej przeważyła w tym przypadku chęć zachowania jednak pewnych zasad bezstronności, wobec mocno bulgoczącego polskiego kociołka, pod który ktoś ciągle dorzuca drewna. A jednym z tych drewienek jest chociażby ostatnia decyzja Rady Warszawy, w której większość ma PO, o tym że przy podejmowaniu uchwał stosować się będzie do treści orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, także tych niepublikowanych w Dzienniku Urzędowym. Tym samym politycznie włączyła się w spór o Trybunał, a na dodatek przeniosła go na poziom samorządu, decydując się stosować prawo formalnie nieobowiązujące.
Parada, która co roku jest radosnym, wspólnym, apolitycznym świętowaniem Dnia Europy, tym razem będzie miała sobowtóra. Na 7 maja Komitet Obrony Demokracji zapowiedział wielki marsz poparcia dla obecności Polski w Unii Europejskiej, pod hasłem "Jesteśmy i będziemy w Europie". I właściwie na "Europie" w tytule podobieństwa między obu manifestacjami się kończą. Zwolennicy KOD z założenia maszerują nie "za" czymś, ale "przeciw". W majową niedzielę poprowadzą swoją narrację pt. "Nie pozwolimy, by Jarosław Kaczyński wyprowadził Polskę z Europy". Zdaniem lidera PO Grzegorza Schetyny, który dołączył do inicjatywy, obecna władza nie gwarantuje, że Polska pozostanie członkiem Wspólnoty. Z tego samego powodu w marszu "wszystkich sił opozycji" przejdą też członkowie Nowoczesnej i PSL.
Tylko pozornie ci, którzy "kochają Europę" będą mieć w niedzielne południe dylemat, pod jakimi flagami pomaszerować. Parada Schumana kończy się piknikiem na skwerze Hoovera, czyli o krok od pl. Piłsudskiego, gdzie mniej więcej w tym samym czasie doniosą swoje idee KOD-owcy wraz z politykami opozycji. Ale kamerzyści nie mogą już liczyć na kadr z unijnym komisarzem i politykami z pierwszego szeregu marszu kontra PiS.