Nowy numer 17/2024 Archiwum

Chcą darmowych zabiegów in vitro

Parta Razem domaga się, by miasto finansowało sztuczne zapłodnienie.

Dwa pudełka, mieszczące 18 tys. podpisów pod projektem samorządowego dofinansowania zabiegów in vitro dla mieszkańców Warszawy, działacze Partii Razem złożyli w stołecznym ratuszu. Mają nadzieję, że samorządowcy stolicy szybko zajmą się ich propozycją "pomocy bezpłodnym parom", tak by mogła wejść w życie od lipca, kiedy skończy się działanie programu rządowego. Z nowego programu, który wedle szacunków Stowarzyszenia "Nasz Bocian", kosztowałby ok. 7 mln zł rocznie, mogłoby skorzystać 1,2 tys. par.

Wcześniej, przez 24 dni ponad 50 członków tej partii zbierało podpisy pod projektem przy wyjściu ze stacji metra Centrum i w stołecznych parkach. Jak przekonywał na konferencji prasowej Mateusz Olechowski z warszawskiego zarządu partii, pomysł kontynuacji rządowego programu przez stołeczny samorząd  "wywołała entuzjazm warszawiaków" i "zyskała powszechną aprobatę" zarówno młodszych jak i starszych mieszkańców miasta. Zamiast wymaganych 15 tys. podpisów w niespodziewanie krótkim czasie członkowie Razem zebrali o 3 tys. więcej.

- Koszty w skali wielomilionowego budżetu Warszawy są stosunkowo niewielkie. Przypominam, że warszawscy radni lekką ręką oddali 6 mln zł na Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Mam nadzieję, że wysłuchają i poprą również ten projekt. Rodzina i macierzyństwo są pod szczególna ochroną konstytucji naszego państwa, a prawo do posiadania dzieci jest zagwarantowane w Deklaracji Praw Człowieka, więc zawalczmy o to prawo! - argumentowała Anna Adamczyk z warszawskiego zarządu Razem. Partia Razem szczególnie liczy na głosy radnych z PO, bo to właśnie ta partia - zdaniem A. Adamczyk - nie zadbała o to, żeby rządowy ogólnopolski program finansowania in vitro był trwały i nie nadała mu formy ustawy. Z tego powodu, po zmianie rządu, tak łatwo było z tego kierunku rezygnować. Teraz zaś - jak podkreślają młodzi z Partii Razem - potrzebne są inicjatywy, które pozwoliłyby przedłużyć jego działania chociażby na poziomie lokalnych samorządów. 

Poprzedni rząd wprowadził "Program - Leczenie Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego na lata 2013-2016", który zakończy się 30 czerwca 2016 r. Wydano na niego ponad 260 mln zł. Z dofinansowanych procedur in vitro urodziło się 3,8 tys. dzieci. W ostatnich dniach urzędowania poprzedni minister zdrowia Marian Zembala przedłużył go do 2019 r., rezerwując na niego kolejne 304 mln zł.  Nowy minister Konstanty Radziwiłł zdecydował o unieważnieniu kolejnej edycji programu. Zamiast procedury in vitro zaproponował Narodowy Program Prokreacyjny", oparty na naprotechnologii, która jest rzeczywistym leczeniem przyczyn niepłodności. Program oficjalnie ruszy w grudniu tego roku.

Wiceprezydent Warszawy Włodzimierz Paszyński, pytany w lutym tego roku  o możliwość finansowania zabiegów in vitro z miejskiej kasy, odniósł się do tego pomysłu sceptycznie.

- Nie planujemy wprowadzenia takiego programu, ponieważ samorząd może finansować działania profilaktyczne, prozdrowotne, nie może natomiast wydawać pieniędzy na procedury medyczne, a takim jest leczenie niepłodności - mówił wiceprezydent. Jego zdaniem samorządy, które podejmują takie akcje, działają na granicy prawa.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy