W pomieszczeniach placówki na Mokotowie powstanie długo wyczekiwane Muzeum Żołnierzy Wyklętych.
Więzienie przy ul. Rakowieckiej działa od 1904 roku
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
- W tej chwili mamy ok. 15 tys. miejsc w więzieniach. Bardzo pomaga nam system dozoru elektronicznego, dlatego nie ma na razie problemu - powiedział w radiu Patryk Jaki. - Infrastruktura, którą dysponujemy, na dzisiejsze potrzeby na pewno wystarcza.
Areszt Śledczy Warszawa-Mokotów to najbardziej znana jednostka penitencjarna w Polsce. Placówka powstała pod rosyjskimi zaborami w 1904 r. i była uznawana za jedno z najcięższych więzień w zaborze rosyjskim. W latach 1905-1907 umieszczano w niej przede wszystkim więźniów politycznych. W czasie powstania warszawskiego i po nim Niemcy wykonywali w niej masowe egzekucje na mieszkańcach stolicy.
Po wyzwoleniu Warszawy Rosjanie przetrzymywali na Rakowieckiej jeńców niemieckich. W latach 1945-1956 podlegało Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego i było centralnym więzieniem dla więźniów politycznych. Przebywali w nim żołnierze AK i polskich formacji na Zachodzie, działacze niepodległościowi. Według oficjalnych danych, w tym okresie wykonano w nim 350 wyroków śmierci. Po 1956 r., gdy placówka przeszła pod zarząd Ministerstwa Sprawiedliwości, nadal działał specjalny blok oddany do dyspozycji Służby Bezpieczeństwa, gdzie przetrzymywano „specjalnych więźniów”.
W 1968 r. do więzienia mokotowskiego trafiła spora grupa studentów uczestniczących w protestach przeciwko władzom. Natomiast w roku 1981, po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce, internowano w nim działaczy „Solidarności”. Przez Areszt Śledczy na Mokotowie przewinęli się najwięksi zbrodniarze oraz ludzie zasłużeni dla naszego kraju. W różnych okresach więzieni w nim byli: prezydent Stefan Starzyński, Janusz Kusociński, Władysław Siła-Nowicki, Jacek Kuroń, Kornel Morawiecki. - Jest w nim cela śmierci, ale i „pałac cudów”, czyli pawilon, w którym prowadzono przesłuchania działaczy niepodległościowych - mówi Jacek Pawłowicz z IPN, który w 1983 r. za solidarnościową działalność też był więziony na Rakowieckiej.