48 historii, które złożyły się na książkę Karoliny Sarniewicz i Anny Salawy, można mnożyć w nieskończoność. Bo niemal każdy zabiera z ŚDM niezwykłe wspomnienia, które zmieniają życie młodych.
"Zróbmy raban! Niezbędnik na Światowe Dni Młodzieży" - to wspólne dzieło Karoliny Sarniewicz i Anny Salawy. Chciały sprawdzić słowa papieża Franciszka z Rio de Janeiro, czy rzeczywiście młody człowiek, który się nie uśmiecha, który nie robi choć trochę rabanu, za wcześnie się zestarzał.
Dotarły więc do osób, którym Światowe Dni Młodzieży odmieniły życie. Niektórzy spotkali na ŚDM swoją drugą połówkę, inni odnaleźli wiarę lub poznali swojego Anioła Stróża. Jedni wymodlili upragnione potomstwo, inni znaleźli na ulicy sumę, której brakowało na bilet, by dojechać na ŚDM do Rzymu.
- Brzmi jak kiepski scenariusz do banalnego filmu, ale to się naprawdę zdarzyło - mówi A. Salawa, kierownik sekretariatu Krajowego Biura Organizacyjnego ŚMD, czyli człowiek, który wie wszystko o tym, co dzieje się w sercu ŚDM.
- Zdarzyło się, bo - wbrew stereotypom - Kościół nie jest tylko podręcznikiem moralności ani zbiorem biczujących się męczenników w drodze do kościoła św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Kościół to żywa wspólnota, która cieszy się z tego, że Bóg po prostu jest - dodaje K. Sarniewicz, dziennikarka, która w ŚDM zakochała się od pierwszego wejrzenia tak bardzo, że zrezygnowała dla nich z etatowej pracy.
Prezentacja książki wydanej przez Znak odbyła się w sekretariacie Episkopatu Polski.
- Światowe Dni Młodzieży to nie koncert rockowy z udziałem papieża w roli gwiazdy. Świadectwa uczestników przekonują o działaniu Pana Boga w ich życiu - mówił Grzegorz Suchodolski, dyrektor Krajowego Biura Organizacyjnego ŚDM, apelując, by kapłani i liderzy wspólnot zadbali o przyjazd do Krakowa jak największej liczby młodych. - Bo ŚDM jest jak artyleria Ducha Świętego. W parafiach często nie umiemy już strzelać Bożym słowem, żeby ustrzelić człowieka Bożą łaską. A na Światowych Dniach Młodzieży tak się dzieje! Artyleria potrzebuje najlepszych dowódców. Jeśli zostaną w okopach swoich parafii, jeśli nie wyjdą na linię frontu, stracą wielką szansę. Trzeba jechać na krakowskie Błonia, na Campus Misericordiae, do Łagiewnik, a wcześniej na Dni w Diecezjach. Trzeba zrobić miejsce Duchowi Świętemu, trzeba zrobić raban, o który prosi Franciszek - dodał.