Dziecięce domki dla lalek to nie tylko świecka sprawa.
Muzeum przywołuje wspomnienia z dzieciństwa
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
Zaskoczeniem dla zwiedzających są domki-kościoły, zamieszkałe przez lalki w sutannach i habitach. Na ekspozycji zobaczyć można m.in. skromną celę karmelitanki, gdzie na stoliku leży Nowy Testament z okładką z macicy perłowej, oraz wnętrze kaplicy św. Emilii de Rodat (patronki biednych dzieci i sierot) z ołtarzem, ławkami, amboną i otwieranym konfesjonałem, do którego akurat na chwilę zajrzała zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Świętej Rodziny. Przed włoską kaplicą z ok. 1920 r. klęczą szarytki, które żegnają zmarłą siostrę, złożoną w trumnie na katafalku.
- Dawniej takie zabawki miały oswoić dzieci z wieloma życiowymi sytuacjami i przygotować je do pełnienia różnych ról - tłumaczy kolekcjonerka. - Dziewczynki, bawiąc się w dom, uczyły się bycia gospodyniami. W zestawach mebelków przedstawiających pokój położnych były lalki z brzuszkami, z których wyjmowano lalki-noworodki. W ten sposób dzieci, w delikatny sposób, wprowadzano w tematykę prokreacji. Z odchodzeniem, śmiercią oswajały zabawy w pogrzeb. Natomiast żeby zachęcić maluchy do wstępowania w stan duchowny, zamożni rodzice fundowali im zabawę lalkami przebranymi za księży lub zakonnice.
W muzeum poznamy też interesującą historię domów dla lalek. A cofnąć trzeba się aż do 1558 roku, kiedy to książę Bawarii Albrecht V zamówił dla swojej córki pierwszy odnotowany w dokumentach egzemplarz domku lalek. Wówczas trudno było nazwać ów prezent „dziecięcą zabawką” - przypominał bowiem cenną gablotę z prezentowanymi w niej precyzyjnie wykonanymi miniaturkami. Dom ten, niestety, spłonął w pożarze w 1674 r.
Muzeum jest czynne codziennie od godz. 9 do 19. Ekspozycję można zwiedzać z przewodnikiem, można także wziąć udział w lekcji muzealnej oraz w warsztatach twórczych. - Dorośli, którzy w recepcji zadeklarują, że nadal czują się dziećmi, mogą kupić bilet ulgowy - mówi A. Popiel-Machnicka.