O tym, czy Muzeum Techniki będzie zmuszone opuścić Pałac Kultury, mówi Piotr Mady, dyrektor Muzeum Techniki i Przemysłu NOT.
Joanna Jureczko-Wilk: 6 czerwca Pałac Kultury i Nauki wypowiedział Muzeum Techniki umowę najmu. Do 30 września musicie opuścić zajmowane sale.
Piotr Mady: Jeszcze nie jesteśmy "na kartonach". Ciągle liczymy na to, że uda się osiągnąć porozumienie. Dla nas nie do pomyślenia jest, by największa placówka muzealnictwa technicznego w Polsce mogła zniknąć z planu Warszawy. By olbrzymi, cenny zbiór, który udało się zgromadzić przez 60 lat, uległ rozproszeniu.
Póki co, macie 730 tys. zł długu za najem sal i nie dostaliście dotacji Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego na ten rok. Sytuacja patowa?
Będziemy się odwoływać od decyzji ministerstwa, jak tylko ją formalnie dostaniemy. W tej sytuacji czas działa na naszą niekorzyść. Jako optymiści wierzymy, że jeśli nie stąd, to z jakiejś innej puli zdobędziemy pieniądze i pozostaniemy w swojej siedzibie. Trudno byłoby znaleźć nowe odpowiednie dla naszych zbiorów miejsce. Proszę pamiętać, że skrzydło Pałacu Kultury i Nauki, w którym się mieścimy, było budowane specjalnie na nasze potrzeby. Czynimy starania, by zdobyć [pieniądze także z innych źródeł.
Dochody ze sprzedaży biletów są duże?
Co roku odwiedza naszą placówkę ok. 120 tys. osób. Po otwarciu Centrum Nauki Kopernik nastąpiło tąpnięcie i liczba naszych gości zmalała, ale od 5 lat znowu wyraźnie rośnie. Wpływy z biletów nie są w stanie pokryć naszych wydatków. Potrzebujemy stabilnego źródła finansowania, dlatego staramy się zostać instytucją państwową i otrzymać dotację, która pozwoliłaby nam nie tylko wegetować, ale się rozwijać.
Pomysł, żeby przejęło was któreś z ministerstw powraca od kilkunastu lat, ale konkretów nie ma.
W ubiegłym roku prowadziliśmy daleko posunięte rozmowy z Ministerstwem Gospodarki. Umowa o przekształceniu muzeum w placówkę ministerialną była już parafowana przez sekretarza stanu i czekała tylko na podpis ministra. Ku naszemu zaskoczeniu, nie doczekała się. Zmienił się rząd, Ministerstwo Gospodarki zlikwidowano, a my rozpoczęliśmy od nowa negocjacje z Ministerstwem Rozwoju. Jesteśmy dobrej myśli, jednak na uzgodnienie szczegółów potrzebujemy od kilku do kilkunastu miesięcy.
Może po 60 latach formuła muzeum technicznego, w którym nie można dotykać eksponatów, włączyć silnika maszyny, zadzwonić ze starego aparatu telefonicznego po prostu się wyczerpała? Szklana Panienka już nie zachwyca...
Nie zgodzę się z opinią, że koncepcja muzeum się wyczerpała. Muzea techniczne są główną osią muzealnictwa w wielu państwach. Nawet Albania ma Narodowe Muzeum Techniki. Szkoda byłoby, gdyby zabrakło go w Polsce. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że muzeum jest inną instytucją niż wszelkiego typu eksploratoria. To nie jest miejsce na plac zabaw. Oczywiście, muzeum także może być w części ciekawym eksploratorium, dlatego mamy u nas takie wydarzenia, jak Cyberiada, Festiwal Robotów, Festiwal Druku 3D, Mistrzostwa Polski w Programowaniu Robotów, Retro Geming Corner.
Nie chodzi o fajerwerki, ale o interesującą, przyciągającą formę, taką, jak chociażby ma Muzeum Powstania Warszawskiego. Oglądając Muzeum Techniki, mam wrażenie, że czas zatrzymał się w głębokich latach 70.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że muzeum jest trochę zaśniedziałe. Nasz problem tkwi w braku pieniędzy na rozwój. I to od wielu, wielu lat. Gdybyśmy, zamiast kroplówki na przetrwanie, dostawali stałe dotacje, muzeum rozwijałoby się zupełnie inaczej. Zdaję sobie sprawę, że czasowymi wystawami tylko nadrabiamy wizerunek muzeum. Bez generalnej przebudowy stałej ekspozycji nie będziemy w stanie konkurować z innymi placówkami, które rozwijają się z roku na rok. Potrzebujemy na to pieniędzy, ale od 20 lat ich nie mamy, dlatego stoimy w miejscu. Mieliśmy pomysł, żeby po części ekspozycji oprowadzał zwiedzających robot. Marzą się nam audioprzewodniki, hologramy, tablety z opisem eksponatów... Pomysłów nam nie brakuje, potencjał muzeum jest przeogromny, do rozwiązania pozostaje kwestia stałego finansowania, które nie zmuszałoby nas do nieustannego martwienia się o to, skąd zdobyć pieniądze na czynsz i płace. Chcielibyśmy w końcu, po tylu latach, mieć budżet na rozwój.
O Muzeum Techniki czytaj również: Muzeum-bezdomne