Apostoł pokoju, reformator kościoła warszawskiego, gorliwy pasterz, opiekun sierot, ubogich i zesłańców, człowiek dialogu i modlitwy, orędownik sprawy polskiej. Tak 17 września o św. Szczęsnym Felińskim mówił ks. Henryk Małecki.
W liturgiczne wspomnienie św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego w archikatedrze św. Jana Chrzciciela dziękowano za dar kanonizacji arcybiskupa warszawskiego i modlono się o dar powołań do służby w Kościele. W Mszy św. uczestniczyły siostry Rodziny Maryi, duchowe córki św. Zygmunta Szczęsnego, i alumni warszawskiego seminarium.
- Mimo, że św. Szczęsny posługiwał w czasach zniewolenia narodowego i powstania styczniowego, nigdy nie tracił nadziei na wyzwolenie Polski, a będąc arcybiskupem warszawskim przez rok i sześć miesięcy dokonał wielkiej odnowy życia duchowego naszej archidiecezji – przypomniał w homilii ks. Henryk Małecki, znawca biografii i nauczania św. Szczęsnego Felińskiego. Zauważył, że zanim św. Feliński zdobył serca mieszkańców stolicy, doświadczył wielkiej samotności i niezrozumienia. - Warszawa była od lat pozbawiona typowego zarządu biskupa, bo do tej pory car pozwalał na wybranie do tej posługi albo schorowanego staruszka albo duchownego spolegliwego wobec Rosji. Dlatego do Felińskiego podchodzono z nieufnością, a czasami i wrogością. Jak przyjechał do Warszawy, to nawet nie powitała go kapituła, a na mieście wisiały plakaty „ Służka carski” . Na koniec ingresu do katedry młodzież krzyczała: „Nie przyjmujcie błogosławieństwa od zdrajcy” - przypominał ks. Małecki.
Po Eucharystii można było ucałować relikwie św. Szczęsnego Felińskiego. Relikiwarz zawiera fragmenty paliczków i żeber świętego. Agnieszka Kurek-Zajączkowska Zauważył, św. Feliński był najmłodszym biskupem w całym Kościele powszechnym, a mimo że zarzucano mu hamowanie dążeń niepodległościowych, był wielkim orędownikiem sprawy polskiej. - Nie walczył bronią, a zdrową pobożnością. Uznał, że Kościół przez odnowę moralną i sprawowanie sakramentów ma przygotować Polskę do niepodległości. Obserwując rozprężenie dyscypliny i moralności kleryków oraz duchownych przystąpił do głębokiej reformy diecezji. Polecił wydawać czasopismo „Przegląd Katolicki”, otworzył sprofanowane świątynie, zakazał śpiewać : „Boże coś Polskę”, nakazał duchownym posługę w konfesjonale, rozwijał kult Eucharystii, wprowadził egzamin proboszczowski, wizytował parafie, usunął niemoralnych księży, ożywił kult maryjny, zreformował kapitułę, organizował misje i rekolekcje w kościołach, zatroskany o dzieci założył w stolicy sierociniec i szpital i pomimo oficjalnego zakazu tworzenia nowych wspołnot zakonnych, otworzył Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi – wyliczał ks. Małecki. Zauważył, że mimo iż nie był zwolennikiem walki zbrojnej, to zawsze stał po stronie powstańców. - Walczył o polską rację stanu. Znając militarną przewagę Rosji, próbował hamować zapędy powstańców. Na wypadek wybuchu walk, zapowiedział carowi: „Będę z moim narodem”. Mówił, że trzeba się układać, ale gdyby Rosja zażądała zdrady papieża, należy jej odpowiedzieć: „Non possumus”. To zdanie przypisuje się prymasowi Wyszyńskiemu, ale pierwszym który je użył był Feliński – przypomniał duchowny.
Zauważył, że Warszawa doceniła świętego dopiero, gdy był już zesłany w głąb Rosji i wtedy określiła go jako człowieka miłosierdzia, praktyka ubóstwa, otwartego na rozmowy depozytariusza wiary i praktyka życia zgodnego z Ewangelią. - Przez półtora roku dogłębnie przekopał glebę kościoła warszawskiego i zasiał dobre ziarno, którym żyjemy do dziś – zakończył homilie ks. Małecki.
Po Mszy św. wierni modlili się w kaplicy Matki Bożej, gdzie zainstalowana jest trumienka z doczesnymi szczątkami św. Szczęsnego. Była też możliwość ucałowania relikwii świętego.