Kartą przetargową Klary Zachanassian jest pokusa. Jak wąż w raju.
Przed laty na deskach Teatru Dramatycznego można było obejrzeć najciekawsze sztuki Durrenmatta. Żaden teatroman nie opuścił „Romulusa Wielkiego” z niezapomnianym Janem Swiderskim, czy spektaklu „Fizyków”. „Wizytę starszej pani” grały niemal wszystkie teatry w Polsce. Najwybitniejsze aktorki wpisywały do swojej biografii rolę Klary Zachanassian. Ewa Krasnodębska, Barbara Krafftówna, Wanda Łuczycka, Anna Polony, Nina Andrycz, Maja Komorowska... Czy łatwo to było zagrać?
Mieszkańcy Gnojewa do którego przybywa Klara gnana żądzą odwetu nie odkupili grzechu pierworodnego sprzed lat, przeciwnie ubabrali się w nim wszyscy, bez reszty. Nie zapomną przeszłości. Przypominać im będzie nowy dom, nowy samochód, luksusowe gadżety. To za nie sprzedali swoje dusze. W starożytności takie miasta burzono, a dziś? W takich miastach się żyje i milczy. Aż do samozadławienia, jak pisze Jan Gondowicz. Nie ma ekspiacji. Nie było i nie będzie.
Każda sztuka Durrenmatta to stawianie trudnych pytań na które nie ma odpowiedzi. Bo odpowiedzi byłyby kłopotliwe. Na tym polega ponadczasowość jego sztuk. Dziś nazwisko Durrenmatta niewiele mówi młodym teatromanom. Dlaczego? Przecież nie tylko nie straciły swojej aktualności, przeciwnie jeszcze ją wyostrzyły. Mamy nowych bożków piszących sztuki. w których często nie wiadomo o co chodzi. Na szczęście zainteresowanie czasowo zapomnianą dramaturgią odżywa falami. Bywa, że upominają się o nią aktorzy, bo to wspaniały materiał do grania. Przykładem spektakl w teatrze Dramatycznym „Wizyta starszej pani” w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego z genialną rolą Haliny Łabonarskiej, prywatnie mamą reżysera, z którym od lat dogadują się intelektualnie z obopólną korzyścią. Także cały zespół wie, w czym uczestniczy nakładając maski, spod których wyłania się hipokryzja. Wśród epizodycznych, a przecież wyrazistych ról, wybija się – jak zawsze - kreacja młodego utalentowanego Krzysztofa Szczepaniaka jako Dziennikarza. Kiedy pytałam dlaczego tak utalentowany reżyser tak rzadko prezentuje swoje umiejętności (w teatrze na Woli świetny spektakl Millera „Wszyscy moi synowie”), słyszałam półżartem odpowiedź: może jest zbyt zdolny? Może. Jednak udało mu się na wielu scenach polskich wyreżyserować interesujące i dobrze przyjęte przez krytykę spektakle. Nie ma proroków we własnym kraju?
Entuzjastyczne przyjęcie „Wizyty starszej pani” w Dramatycznym wydaje się zapowiadać dobrą passę. Scenografia Anety Suskiewicz, oprawa muzyczna Piotra Łabonarskiego (brata), choreografia Anity Wach sugeruje, że twórca umie sobie dobierać współpracowników. Medea, Klitajmestra, Elektra i Orest to odniesienia, które usprawiedliwiają sięgnięcie przez Durrenmatta po jądro zła. Klara nie tylko nosi to zło w sobie, ale zatruwa nim innych. Czy ciężar, z którym przybyła do rodzinnego miasteczka stał się po wykonaniu wyroku lżejszy? Wszyscy wiemy, że nie. Klara czuła się wszechpotężna niczym Bóg. Ale jak pisze komentator: „Bogiem człowiek stać się nie może, ale upiorem - proszę bardzo”. Klara nie nasyci swojej zemsty. Jej rachuby srodze ją zawiodły. Może jeszcze o tym nie wie, ale przebudzenie będzie bolesne. Oto z jakimi przemyśleniami zostawia widza reżyser.