Czy Dogville jest w każdym z nas?

Zastanawiamy się patrząc, gdy w normalnych poczciwych mieszkańcach miasteczka rodzi się agresja i okrucieństwo.

Małe senne miasteczko. Każdy zna tu swoje miejsce. Aspiracje i tęsknoty, jeśli drzemią, to bardzo głęboko. Jednak gdzieś we mgle unoszącej się nad horyzontem, wyczuwa się jakąś tajemnicę. Może dlatego "Dogville” niektórym kojarzy się z twórczością Davida Lyncha. Adaptacja Christiana Lollike’a nieco odbiega od głośnego filmu Larsa von Triera. Co więc zainteresowało w tym tekście parę reżyserów Marka Kalitę i Aleksandrę Popławską?

Może wbrew pozorom uniwersalizm tematu? Mechanizmy tkwiące w zbiorowości, które wbrew logicznym przesłankom uruchamiają lawinę zła. Do miasteczka przybywa szukająca schronienia kobieta, Grace. Godzi się na warunki stawiane jej przez miejscową społeczność - wykonywanie drobnych prac na rzecz każdej rodziny, choć w istocie radzą sobie sami całkiem nieźle. Grace, która dotąd nie parała się fizyczną pracą z ochotą na to przystaje. Wtapia się w ten małomiasteczkowy pejzaż z pokorą. Jej urok powinien zjednywać sobie współmieszkańców, a jednak coś jest nie tak. Trudno im uwierzyć w bezinteresowność Grace, trudno nie próbować doszukać się jakichś nieznanych motywów.

Rolę Grace gra subtelnie Aleksandra Popławska. Wsłuchując się w tekst, porusza się w nim z wyczuciem i perfekcją. A jednak wystarczy plotka o poszukujących ją gangsterach, by wybuchła panika. Odtąd wróg jest tylko jeden. Ujawniają się zawiedzione nadzieje, które każdy z mieszkańców, zwłaszcza płci męskiej w sobie pielęgnował. Budzi się agresja, a stopniowo nienawiść i okrucieństwo. Grace znosi to nad wyraz cierpliwie. Upokorzona, molestowana  nie znajduje oparcia w nikim. I tu pojawiają się najistotniejsze refleksje dotyczące natury ludzkiej. Kto i dlaczego wyhodował w sobie tyle zła? I czy gdyby nie obecność Grace, wcześniej czy później doszłyby do głosu? I chyba nie przypadkiem dzieci Wery noszą imiona Pandory, Jazona czy Achillesa i nie przypadkiem ujawniają dość wcześnie okrutne skłonności.

Nic nie usprawiedliwia tych ludzi, tak jak nie usprawiedliwia nas, gdy przekraczamy bariery moralności. Ani samotność, ani lęk, ani monotonia życia ani niespełnienie. Zdumienie i znaki zapytania - oto co wynosimy z tego niebanalnego spektaklu. Można by wytknąć niektóre pomyłki obsadowe, ale generalnie zespół się sprawdza. Ciekawą oprawę spektaklu stanowi scenografia autorstwa Joanny Kuś także światła i muzyka dopełnienia ją atmosferę "Dogville”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI: