Abp Henryk Hoser podczas uroczystej Mszy św. zamknął Bramę Miłosierdzia w praskiej katedrze. - Wszyscy są wezwani, by wejść do tych bram, które będą ciągle otwarte - Chrystusowej i Matki Bożej Miłosierdzia - zachęcał arcybiskup.
Ordynariusz warszawsko-praski przypomniał, że Rok Miłosierdzia rozpoczął się z woli papieża Franciszka 8 grudnia, by "wskazać nam Matkę Miłosierdzia, przez którą zbawienie przyszło na świat”.
- W trzecią niedzielę Adwentu zeszłego roku Bramy Miłosierdzia były otwarte w Koście na całym świecie, a w diecezji warszawsko-praskiej w katedrze, konkatedrze, bazylikach i sanktuariach o szczególnym znaczeniu. Te bramy zostaną zamknięte. Ojciec święty zamknie ostatnią bramę w bazylice watykańskiej w niedzielę Chrystusa Króla - powiedział arcybiskup.
Zwrócił także uwagę, że Rok Miłosierdzia był niezwykle ważnym czasem, gdyż "ukazywał nam perspektywę ludzkiego życia”. - Ta perspektyw, to jest ukazanie celów, które zawsze są istotne, ważne, absolutne - mówił.
Nawiązując do czytań o powtórnym przyjściu Chrystusa na ziemię, kaznodzieja przypomniał znaki, które będą towarzyszyć czasom ostatecznym tj. pojawienie się fałszywych proroków, konfliktów, wojen, trzęsień ziemi czy zarazy. - Kolejnym znakiem zapowiadającym koniec świata to prześladowania uczniów i wyznawców jezusowych. Dzisiaj chrześcijanie są religią najbardziej prześladowaną. Taka chrystianofobia jest wyczuwana również w Polsce. Uznaje się chrześcijaństwo i Kościół za zagrożenie wolności i wszystkich swobód, uznaje się za tak zwane "średniowiecze”. Tymczasem w epoce średniowiecza powstawały pierwsze uniwersytety, szpitala, szkoły, budowano wspaniałe katedry, które do dziś zachwycają sztuką i pięknem - mówił.
Kaznodzieja dodał, że naszym celem ostatecznym, który nadaje sens naszemu życiu jest Niebo. - Niebo jest ostatecznym celem i spełnieniem najgłębszych dążeń człowieka, stanem ostatecznego szczęścia, żadne inne cele nie są w stanie całkowicie zaspokoić głodu ludzkiego serca, tylko cel ostateczny. Niebo oznacza, że będziemy wraz z Bogiem i nasze podobieństwo do Boga będzie coraz większe i pełne - mówił.
Arcybiskup zwrócił uwagę, że Jezus - wskazując cel ostateczny - mówił o bramie, która w Piśmie Świętym występuje 444 razy. - W życiu mamy trzy bramy: niebo, czyściec i piekło - mówił. Dodał, że za każdym razem sami decydujemy, przez którą bramę chcemy przejść.
- Szukajmy dobrej bramy. Jezus w Ewangelii św. Jana, w przypowieści o Dobrym Pasterzu jest bardzo dosłowny, mówi: "ja jestem bramą owiec" - mówi.
Zwrócił uwagę, że bramy w kościołach miały tylko przypomnieć o istnieniu bramy otwartej aż do czasów ostatecznych - jest nią Jezus Chrystus i rajska brama Matki Miłosierdzia. - Wszyscy są wezwani, by wejść do tych bram Bożych, które będą ciągle otwarte - zachęcał arcybiskup.
Dodał jednak, że "jeśli chcemy dostąpić sprawiedliwości, a tym bardziej miłosierdzia, musimy stać się miłosierni dla innych ludzi”.
- Jeżeli zrezygnujemy z miłosierdzia, bo uważamy, że to jest naiwność i nie życiowo jest być miłosiernym, wówczas zostaje nam bezlitosny i okrutny świat - mówił.
Zwrócił uwagę, że "fala bezlitosnego działania, wyrażania się i funkcjonowania w społeczeństwie narasta”. - Dzisiaj krytykuje się bezlitośnie wszystko i wszystkich, każdego, kto ma inne zdanie - mówił kaznodzieja i przestrzegał, by nie odmawiać innym ludziom dobrej woli. Trzeba uwzględnić to, że człowiek błądzi i jest omylny.
- Nie wolno nam ludzi bezwzględnie potępiać wymieniając ich nazwiska również w mediach. Nie wolno krzywdzić człowieka, bo nie jesteśmy sędziami absolutnymi. Trzeba mieć dużo miłosierdzia, modlić się za innych, by odkryli światło Boże, prawdę, której się wypierają i żeby się nawrócili. Taka jest postawa ludzi miłosierdzia - mówił.
Zachęcał, by postawy miłosierdzia uczyć się od Boga, który jest Ojcem Miłosierdzia i Ojcem wszelkiej pociechy. - Miłosierdzie to coś, za co ludzie będą nam wdzięczni. Nienawiść, okrucieństwo, brak litości odwróci się przeciw nam. Tak jest lekcja tego Nadzwyczajnego Roku Miłosierdzia - zakończył.
Na zakończenie Mszy św. arcybiskup symbolicznie zamknął drzwi praskiej katedry - Bramę Miłosierdzia.